tag:blogger.com,1999:blog-38557545029439133412024-03-13T08:57:44.893-07:00Another worldbrooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.comBlogger16125tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-23597103878226846552016-03-05T17:41:00.000-08:002016-03-05T17:46:45.043-08:00Rozdział 15- Antonine, zapomniałaś jeszcze o ubraniach z wieszaka! - krzyknął mój ojciec z pierwszego piętra domu<br />
- Prałam je w nocy, wyschły już? - odkrzyknęła<br />
- Już są suche. Przyniosę ci je - usłyszałam jak tata schodzi po schodach - Proszę Antonine<br />
- Dzięki Bradley, jesteś kochany - uśmiechnęła się do taty<br />
<br />
Z Kacprem siedzieliśmy na kanapie i nie mogliśmy wytrzymać ze śmiechu. Od wczoraj tata i Antonine są dla siebie strasznie mili. Tata pomaga jej w pakowaniu i zaproponował, że odwiezie ją na lotnisko. Jest strasznie szczęśliwy, że moja przyjaciółka wyjeżdża. Mi jest smutno, będę za nią tęsknić. Mieszkała z nami prawie 3 tygodnie i przyzwyczaiłam się do jej obecności. Dom wydawał się weselszy i żywszy chociaż jedyne pocieszenie jest takie, że za cztery dni przylatuje Alan. Tata na wieść o tym był niezadowolony. Pokłóciliśmy się nawet, bo on go nie toleruje. Uważa, że ludzie którzy brali dragi będą je brać zawsze i nigdy się od nich nie uwolnią. Ale mimo wszystko zgodził się, żeby Alan nocował u nas. Jak to on określił: "Z dwojga złego wolę tego ćpuna pod swoim dachem, niż tą czarownicę"<br />
<br />
- Kurde, wydaje mi się, że czegoś zapomniałam - po raz kolejny Antonine zaczęła przeszukiwać swoją torebkę - bilet mam, portfel też mam, dokumenty są... W torebce mam wszystko <br />
- Jak zapomniałaś, to zawsze możesz sobie kupić - odpowiedziałam jej patrząc w okno<br />
- Ale pocieszyłaś - odwróciła się w moją stronę<br />
- Jeśli czegoś zapomniałaś, a będzie to strasznie ważne, to możesz być spokojna, wyślemy ci pocztą - powiedział mój tata wjeżdżając na parking lotniskowy<br />
<br />
Stałam na lotnisku. Patrzyłam przez ogromną szybę na samolot, który
zaraz miał wystartować. Antonine już była w środku. Jeszcze niedawno w ogólnie nie myślałam o tym, że będzie musiała wrócić do Francji. A teraz kiedy już odlatuje, zaczęłam się zastanawiać, jak teraz będzie.<br />
Kiedy Antonine wsiadła do samolotu, tata powiedział mi, że pieniądze na opłaty są na lodówce i odjechał, zostawiając mnie samą z Kacprem.
Zauważyłam, że samolot ruszył. Jechał po pasie startowym z coraz
większą prędkością, aż w końcu poderwał się do lotu. Kiedy zniknął nam z pola widzenia, westchnęłam i razem z Kacprem wyszłam z lotniska. Spacerem wracaliśmy do domu. <br />
Po 30 minutach doszliśmy do naszego domu. Tata faktycznie zostawił pieniądze na lodówce. Położyłam Kacpra do łóżka, włączyłam mu bajki i zrobiłam śniadanie po czym sama poszłam do pokoju się przebrać. Musiałam iść na pocztę zapłacić wszystkie rachunki i zrobić jakieś zakupy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~</div>
<br />
- No dalej, przymierz ją wreszcie!<br />
No tak, oczywiście. Nie ma to jak zakupy z przyjaciółką w sobotnie
popołudnie i to w nowym sklepie w galerii handlowej. Zwłaszcza kiedy
Twoja przyjaciółka jest obsesyjnym fanem ubrań i karze
Ci je wszystkie przymierzać. Masakra! A już przede wszystkim,
jeżeli jest to przebrzydła i o wiele za krótka żeby nazwać
ją przyzwoitą, w dodatku pomarańczowa... Kocham zakupy, ale z Madi można oszaleć i znienawidzić je. <br />
- Spódniczka! Weź ją do przymierzalni, jestem pewna, że będzie na Tobie idealnie leżeć. No, nie daj się prosić.<br />
Tylko tego brakowało...<br />
- Posłuchaj mnie Madison. Nie przymierzę tej spódnicy, bo i tak jej
nie kupię. Ponieważ, po pierwsze: spójrz na cenę - za 149 dolarów miałabym już przynajmniej ze 2 spódniczki i bluzkę do tego,
a po drugie - przecież wiesz bardzo dobrze, że nienawidzę
pomarańczowego koloru. Jest obrzydliwy. Wyglądałabym w tym
jak marchewka. Jeśli chcesz, to sama ją przymierz.<br />
-Ale co ci szkodzi przymierzyć, nie musisz od razu kupować.<br />
<br />
Machnęłam ręką i odwiesiłam trzymaną przeze mnie obrzydliwą
spódniczkę. Madi była czasem nie do zniesienia. Ale tak naprawdę
stała się dla mnie naprawdę niezastąpioną przyjaciółką i właściwie
wszędzie chodziłyśmy razem.<br />
<br />
- Chodźmy coś zjeść. Jestem piekielnie głodna. - stwierdziłam<br />
- Hej, obiecałaś, że już nie będziesz przeklinać! Pamiętaj, że moja mama...<br />
- Przecież "piekielnie" to nie przekleństwo. To tylko taki...
hmm... dobitnie obrazujący coś przymiotnik często pojawiający się
w języku młodych.<br />
- Wow, po raz pierwszy w życiu powiedziałaś coś tak mądrego!
- zawołała z udawanym zdziwieniem Madi<br />
- Wiem.<br />
- Nie no, poważnie, dziewczyno. Wiesz, co to jest przymiotnik. Jestem pod wrażeniem!<br />
Spojrzałam na nią z ukosa. Czy wspominałam już, że jej towarzystwo bardzo mnie irytuje? Chyba tak... Mniejsza z tym.<br />
- A gdzie idziemy? Do Mc'Donalda?<br />
- Błagam Cię Octavia, kiedy wreszcie dorośniesz? Masz już 19 lat!<br />
- Jeszcze nie!<br />
- Daj spokój - Madi wywróciła oczami - Doskonale wiesz o co mi chodzi
- popatrzyłam na nią wymownie. Westchnęła - Ok, ok, chodźmy
do tego Twojego Donalda.<br />
- Dziękuję madam - mówiąc to dygnęłam z gracją.<br />
~~~<br />
- A jak tam Twoje sprawy z Justinem? - zapytała Madison jakieś
10 minut potem, kiedy opychałyśmy się już hamburgerami
i rozpychałyśmy żołądki colą. Westchnęłam. Wiedziałam, że prędzej czy później mnie o to zapyta. <br />
- Sama nie wiem. Niby piszemy ze sobą smsy, przywozi do nas Jaxona... Ale ilekroć do niego
dzwonię, zawsze mówi, że oddzwoni za godzinę. Ale tego nie robi
ani po godzinie, ani nawet po 2 czy 3. Wcale się do mnie nie odzywa.
To naprawdę wkurzające. Na przerwach też ze mną nie gada.<br />
- Dziwne... Ech, chłopacy. Nie warto nimi zaprzątać sobie głowy.<br />
- Masz rację.<br />
- Ja zawsze mam rację - powtórzyła swoją ulubioną maksymę. - A jak ten Alan?<br />
- Przyjedzie za 3 dni dni - na mojej twarzy pojawił się uśmiech kiedy, Madi o nim wspomniała<br />
- Zdecyduj się z kórym chcesz być...<br />
- Z żadnym Madison, Alan mnie zranił a Justin to robi cały czas. Jeszcze niedawno był u nas cały czas, pisaliśmy długie smsy, a od kilku dni cisza.<br />
- Zakochałaś się w nim Octa - powiedziała Madison<br />
- Jesteś kolejną osobą która tak uważa, a ja kolejny raz mówię, że nie. Okey, chodź kupię sobie jakieś ubranie, Alan nie może zobaczyć, że wyglądam jak uboga przyjaciółka<br />
~ ~~<br />
Leżałam sobie w swoim pokoju, piątek wieczór a ja w spędzałam czas
w domu, owszem miałam ochotę wyjść. Ale nie było gdzie a raczej
bardziej z kim. Madison znowu pojechała na działkę z rodzicami. A tata zabrał Kacpra do kina na jakiś film animowany. Chciał żebym poszła
z nimi, ale ja wolałam zostać w domu i poczytać jakąś ciekawą książkę i
wypić mocną kawę. Nie chcę spędzać z nim czasu, bo nie zachowuje się
fair wobec mnie. Jutro muszę jechać na policję zapytać co w sprawie
mamy, bo nie mam żadnych nowych informacji, a na tatę nie mogę liczyć.<br />
Jednak mój spokój
przerwał dźwięk SMS'a. Pomyślałam, kto to mógł napisać,
stwierdziłam nie muszę czytać, bo to pewnie nic ważnego jednak
moja ciekawość była silniejsza niż spokój. Nadawcą wiadomości był Alan. Pisał, że nie może się doczekać swojego przyjazdu do mnie. Nie odpisałam mu, nie miałam zbytnio ochoty. Alan bardzo dużo dla mnie znaczy, ale czuję, że zaczyna mi też zależeć na Justinie. Ostatnio spędziliśmy miłe chwile, ale od tego momentu nie odezwał się do mnie. Nie chcę się zakochiwać w kimś, kto mnie olewa. To nie dla mnie, wolę kochać kogoś kto obdarzy mnie tym samym uczuciem.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*Justin*</div>
- Justin, zadzwoń do Octavii, może będzie chciała pójść z nami - po raz kolejny moja mama suszyła mi głowę o nią<br />
- Nie będzie chciała - odpowiedziałem patrząc w telewizor<br />
- Ostatnio mówiła, że lubi teatr. A mamy jedno wolne zaproszenie na premierę Afery Mayerling - powiedziała rozemocjonowana<br />
- Synu, zadzwoń do niej dla twojego i mojego spokoju - stronę matki wziął ojciec<br />
Wyciągnąłem telefon ze spodni i wybrałem numer do Octavii, miałem nadzieję, że odbierze i powie wprost mojej mamie, że nie chce jechać. Ja osobiście, chciałbym żeby poszła z nami, ale nie chcę żeby moja mama miała z nią zbyt dużego kontaktu.<br />
Chyba po dziesiątym sygnale odebrała telefon.<br />
- Co chcesz? - zapytała bez żadnego przywitania<br />
- Cześć, moja mama chce z tobą gadać - mówiąc to oddałem telefon mamie<br />
- Dzień dobry kochanie, tu mówi Pattie - biorąc ode mnie telefon poszła do drugiego pokoju<br />
Razem z tatą popatrzyliśmy się na siebie, po czym znowu wróciliśmy do oglądania telewizji. Nic ciekawego nie leciało, ale w oczekiwaniu na wyjście do teatru wszystko jest ciekawsze. Razem z ojcem nie lubimy tam chodzić, ale moja mama to uwielbia. W młodości uczęszczała na kółko teatralne w liceum i od tego czasu była zafascynowana sztuką. Ja zawsze zasypiam na tych przedstawieniach.<br />
- Octavia jedzie z nami! Była strasznie zachwycona! - krzyknęła szczęśliwa mama wchodząc do pokoju - Justin zmień tapetę, jest okropna<br />
- A co miała powiedzieć jak zapewne nie miała innego wyboru? - powiedział mój tata podchodząc do mamy i całując ją<br />
- Przynajmniej nasz syn będzie miał cudowne towarzystwo.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*Octavia*</div>
Kiedy byłam w najciekawszym miejscu książki, znowu usłyszałam dźwięk mojego telefonu, tym razem jednak ktoś do mnie dzwonił. Z niechcenia spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Justin, nie chciałam od niego odebrać, jednak jakaś część mnia nalegała na to aby to zrobić. Po krótkim czasie nacisnęłam zieloną słuchawkę<br />
- Co chcesz?<br />
- Cześć, moja mama chce z tobą gadać - powiedział i po sekundzie słyszałam głos Pani Pattie<br />
- Dzień dobry kochanie, tu mówi Pattie<br />
- Dzień dobry - przywitałam się - coś się stało, że chce Pani ze mną rozmawiać?<br />
- Stało się, ale nic złego. Razem z mężem i Justinem idziemy do teatru na premierę Afery Mayerling, może chciałabyś pójść z nami?<br />
- Ale dzisiaj? - spytałam zaszokowana<br />
- Tak dzisiaj kochanie, pójdziesz?<br />
- Dziękuję Pani, za pomyślenie o mnie, ale jest dosyć późno i nie mam czasu żeby się nawet naszykować, a szczerze mówiąc dzisiaj nie wyglądam za dobrze. <br />
- Przedstawienie jest o 22, więc masz jeszcze sporo czasu żeby się wyszykować. Będziemy po ciebie o 21 więc bądź gotowa. Do zobaczenia Octavia<br />
- Ale proszę Pani.... - nie zdążyłam nic powiedzieć, bo usłyszałam rozłączone połączenie<br />
Z chęcią poszłabym do teatru, ale nie dzisiaj. Chciałabym w końcu skończyć czytanie książki. Po 5 minutach bezczynnego siedzenia na łóżku, położyłam telefon i łóżka i poszłam do łazienki wziąć prysznic i umyć głowę, potem zrobiłam makijaż i wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że nie miałam się w co ubrać. Moja szafa co prawda jest pełna, ale sukienki nie nadają się na premierę. A te które się nadawały, miałam już ubrane we Francji. Z nadzieją w sercu poszłam do sypialni rodziców wierząc, że mama zostawiła jakieś ładne ubrania. I zostawiła, <a href="http://img.stylistki.pl/sets/e62e7458be6d1eada8384ecc9d79f643-1457222435-s489355.jpg?v=0" target="_blank">czerwoną sukienkę i czerwony żakiet. </a>Bez zastanowienia założyłam ubrania, wyglądałam całkiem spoko, ale wiem, że było mnie stać na więcej. Całe przygotowanie do wyjścia zajęło mi lekko ponad godzinę. Można by rzecz, że to mój rekord. Kiedy we Francji wychodziłam ze znajomymi do teatru, opery czy gdziekolwiek indziej szykowałam się z dwie, trzy godziny.<br />
~~<br />
Po 21 usłyszałam dzwonek do drzwi, zapewne Justin przyjechał z rodzicami po mnie. Poszłam je otworzyć i zaprosiłam ich do salonu sama idąc do swojego pokoju po torebkę. Na stole w kuchni zostawiłam tacie kartkę, że jestem w teatrze i zapewne wrócę późno i ma na mnie nie czekać. Pani i Pan Bieber cały czas mnie komplementowali, że wyglądam cudownie, tylko Justin powiedział, że wyglądam normalnie. Ale wiedziałam, że mu też się podoba, cały czas się na mnie gapił.<br />
~~<br />
Do domu wróciłam po 3 w nocy, po premierze poszliśmy jeszcze na bankiet, jednak źle się tam czułam. To było zupełnie inne środowisko niż te we Francji. Tutaj wszystko było zbyt bogate i wystawne. Kiedy otworzyłam drzwi domu, zobaczyłam, że tata śpi w salonie, musiał zasnąć oglądając telewizor, wyłączyłam odbiornik i przykryłam go kocem, nalałam sobie soku do szklanki i poszłam do swojego pokoju. Gdy się wykąpałam i zmyłam makijaż, poszłam jeszcze zajrzeć do pokoju Kacpra, dałam mu buziaka w czoło i przykryłam go. W swoim pokoju włączyłam telefon. Czekała na mnie miła niespodzianka. Czterdzieści nieodebranych połączeń i 20 smsów od Antonine. Znając moją przyjaciółkę musiało stać się coś bardzo ważnego, że tyle razy próbowała się do ze mną skontaktować. Nie odczytując smsów od razu do niej zadzwoniłam. Odebrała po drugim sygnale<br />
- Cześć Octa, czemu nie odbierałaś telefonu? - od razu zaczęła zadawać pytania<br />
- Byłam w teatrze z Bieberami, co się stało Antonine? Wychodzisz za mąż, że tyle razy dzwoniłaś? - zażartowałam<br />
- Octavia, mam ważne wiadomości! - krzyknęła do słuchawki telefonu - Rozmawiałam z Anastasie Loucruit i.....<br />
- Nie znam nikogo takiego<br />
- Oj znasz, pamiętasz imprezę w ogrodzie u Claude? Ten twój kuzyn Cyril z nią przyszedł i okazało się, że ona jest bliską kuzynką Andrei<br />
- Ahh tak, teraz pamiętam. I co z nią?<br />
- Spotkałam ją w sklepie i zapytałam co słychać u Andrei bo nie możemy się z nim skontaktować od kilku dni i ona mi powiedziała, że wyjechał z Francji na jakiś czas do swojej dziewczyny<br />
- Andrea ma dziewczynę i nic nam o tym nie powiedział? Tak się nie robi. - byłam wkurzona<br />
- Octavia! Anastasie mi powiedziała, że ta dziewczyna jest od niego starsza i ma rodzinę!<br />
- To znaczy, że Andrea ma romans z mężatką? Boże, on chyba zwariował, rozbija cudzą rodzinę....<br />
- Octavia zamknij się! Nie rozumiesz?! Ma starszą kobietę, wyjechał za granicę dwa dni przed tym jak zaginęła twoja matka!<br />
- No i?<br />
- Mam głupią przyjaciółkę, czy co? Octa, dziewczyną Andrei może być twoja matka!<br />
Zatkało mnie. Moja przyjaciółka ma bujną wyobraźnię, ale teraz przeszła samą siebie<br />
- Pamiętasz jak kilka dni przed waszym wyjazdem chodził przybity ? Wszystko go denerwowało i... <br />
- Antonine przestań! - przerwałam jej - Andrea to mój przyjaciel, przecież nie mógłby pieprzyć się z moją matką! Chodził smutny bo jego przyjaciółka wyjeżdżała<br />
- Smutna bo ty wyjeżdżałaś to byłam ja. On nawet na lotnisko nie przyjechał. Octa przemyśl to co ci powiedziałam. Ja jestem pewna, że oni mają romans. I teraz zapewne siedzą gdzieś w hotelu i się świetnie bawią.<br />
Po tych słowach rozłączyłam się. Nie dlatego, że byłam zła na Antonine. Tylko dlatego, że mogła mieć rację. Andrea od kilku miesięcy coraz więcej czasu spędzał z moją matką. Jeździli na zakupy, chodzili do kina, na spacery. Tata robił mamie o to awantury, zabraniał jej spotykania się z nim, jednak ona zawsze broniła Andreę, że to jej przyjaciel i będą się spotykać, ale zapewniała, że nic ich nie łączy oprócz tej cholernej przyjaźni.<br />
<br />
Obudziłam się w wielkim bólem brzucha. Z szafki nocnej wyciągnęłam tabletki i popiłam je wodą. Jeszcze trochę poleżałam w łóżku, po czym poszłam do łazienki się załatwić. Potem zeszłam do kuchni coś zjeść. O dziwo przy kuchennym stole siedział tata. Było to dla mnie zaskoczenie, bo zawsze w weekendy nie było go w domu. Siedział i czytał gazety, jakby nigdy nic się nie stało. Jakby nie przejmował się, gdzie jest moja mama. Jeszcze kilka lat temu kochał ją na zabój a teraz nie interesuje się nią.<br />
- Cześć tata, co tutaj robisz? Nie w pracy?<br />
- Dzień dobry - powiedział oschle - mieszkam tutaj, jakbyś zapomniała.<br />
- Powoli zapominam, bo ciągle jestem tutaj sama z Kacprem.<br />
- Nie moja wina, że twoja matka zwiała ze swoim kochasiem - powiedział przewracając stronę w gazecie<br />
- Masz jakieś dowody na to, że mama cię zdradzała? Powinieneś jej szukać, może coś się jej stało.<br />
- Nic jej nie jest. Twoja matka zawsze potrafiła się dobrze ustawić. A ten Alan kiedy przyjedzie?<br />
- W poniedziałek rano<br />
- I zapewne po niego pojedziesz, znowu opuszczając szkołę. Octavia, nie podoba mi się to. Możesz robić co tylko chcesz, ale musisz chodzić do szkoły. <br />
- Ostatnio byłam chora, więc nie mogłam chodzić do szkoły. Alan przyleci tutaj prawdopodobnie o 6 więc przyjedziemy tutaj i pójdę do szkoły na 8. Spokojnie tato, nie zawalę niczego.<br />
- Mam nadzieję. Na lodówce masz pieniądze, idź z Kacprem na jakiś obiad.<br />
- A co z tobą?<br />
- Ja muszę wyjść po południu i od razu mówię, nie wiem czy dzisiaj wrócę<br />
- Okey, idę do salonu się położyć, mam okres - powiedziałam biorąc talerz z kanapkami i idąc do salonu - Gdzie Kacper?<br />
- Bawi się na dworze. Aha, i jeśli już palisz to nie chowaj tej popielniczki po krzakach<br />
<br />
~~<br />
<div style="text-align: center;">
*Justin* </div>
<div style="text-align: center;">
<i>Do: Octavia </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Chcesz się spotkać dzisiaj? </i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Od: Octavia</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie mam co zrobić z Kacprem :/ Tata gdzieś idzie po południu.....</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Do: Octavia</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Moja mama chce ich zabrać do kina na bajkę, </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>bo ponoć jakaś fajna o żółtych stworach </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Od: Octavia</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Dlaczego nie piszesz emotikonek? :( </i></div>
Zaśmiałem się <br />
<div style="text-align: center;">
<i>Do: Octavia</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>:) ;) ;P ;D ;> :> ;* <3 </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Od: Octavia</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Okey, możemy się spotkać ;) Kiedy i gdzie?</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Do: Octavia</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Będę za niecałą godzinę. Radzę ci być gotowa kotek. To randka ;) </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Moi rodzice przyjadą po Kacpra za 20 minut </i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Pogoda była ładna, w sam raz na randkę. Poszedłem do swojego pokoju się przebrać, a potem wziąłem od ojca klucze do nowego samochodu i poszedłem do garażu. Samochód wzbudzał podziw, był czarny, błyszczący i cholernie drogi. Wsiadłem do niego i po niespełna 20 minutach byłem pod domem Octavii, wysiadając z auta oparłem się o maskę samochodu i napisałem jej smsa, że ma natychmiast wyjść. Oczywiście musiałem czekać na nią 10 minut. Octavia podchodząc do mnie gwizdnęła patrząc na mój nowy samochód, na co ja się zaśmiałem. Zrobił na niej wrażenie. Otworzyłem jej drzwi pasażera, a ona ostrożnie do niego weszła. Pojechaliśmy małymi uliczkami do centrum miasta. Po drodze rozmawialiśmy o błahostkach i tematach ogólnych. Opowiadałem jej o czasach kiedy mieszkałem z rodzicami w Nowym Jorku, a ona opowiadała o swoi życiu we Francji. Pytaliśmy siebie o drobiazgi typu: ulubiony kolor, ulubiona książka, autor, film itd. Niby nic, ale takie rzeczy mogą bliżej poznać człowieka. Droga minęła nam szybko. Kiedy zaparkowałem pod kinem, Octavia od razu zaczęła krzyczeć, że nie pójdzie ze mną na żaden horror i to ona tym razem wybierze film. </div>
<div style="text-align: left;">
Wybrała najnowszy film z Bradem Pittem. Kiedy ona stała w kolejce po bilety, ja poszedłem kupić jedzenie i picie, po czym poszliśmy zając nasze miejsca. Jeśli ktoś zapyta mnie o czym był ten film, prawdopodobnie nie umiałbym na to pytanie odpowiedzieć. Siedziałem i prawie zasypiałem, a Octavia była zachwycona filmem. Po dwóch godzinach męki, poszliśmy coś zjeść. </div>
<div style="text-align: left;">
Zaparkowałem samochód przy ładnie wyglądającej restauracji, ale raczej niezbyt drogiej. Jak to określiła Octa "przyjemna knajpa". </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy kelner przyniósł nam zamówione jedzenie, znowu zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim o czym się dało. Octavia cały czas patrzyła mi w oczy i śmiała się w taki cudowny sposób. Najlepszy był monet kiedy zacząłem do niej mówić po francusku. Teraz mogę stwierdzić, że francuzi mają okropny akcent. </div>
<div style="text-align: left;">
Po obiedzie pojechaliśmy do parku, chodziliśmy różnymi alejkami, a Octavia robiła mnóstwo zdjęć sobie, mi i wszystkiemu co było można. Nie wiem ile czasu tam spędziliśmy, ale kiedy zaczęło się robić ciemno, chiała żebym ją odwiózł do domu, bo ma okres i musi zmienić podpaskę... Tak, powiedziała mi to, bez żadnego skrępowania, jak to określiła "to jest normalne, że kobiety mają miesiączkę". </div>
<div style="text-align: left;">
~~~</div>
<div style="text-align: center;">
*Octavia* </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy pożegnałam się z Justinem i zaczekałam aż odjedzie zaczęłam szukać kluczy do drzwi. Jednak drzwi były otwarte. Trochę sie przestraszyłam, bo taty miało nie być, a Kacper miał nocować o Jaxona. Powoli i ostrożnie weszłam do domu, w salonie na kanapie znalazłam pijanego ojca, który siedział na krześle przy stole. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nienawidzę jej. Spieprzyła mi życie. Wszystko dla niej oddałem. Wszystko! Rozumiesz?! Jebałem jak pies. Brałem dodatkowe fuchy, a ta wystawiła mnie jak zwykłego psa. - wymamrotał ojciec. </div>
<div style="text-align: left;">
Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Chciało mi się płakać. Zachowanie ojca popsuło mi ten dzień. A był taki cudowny. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
~~~</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;"><u>Przepraszam, że tak długo mnie tutaj nie było, ale po prostu nie miałam weny na pisanie. A w lutym jeszcze zaczęła się pierwsza sesja. Na szczęście wszystko zdane. Następny rozdział nie wiem kiedy się pojawi. Może za tydzień, może za miesiąc, ale pojawi się na pewno. </u></span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><u><span style="font-size: x-large;"><span style="color: #f9cb9c;">CZYTASZ =KOMENTUJESZ </span></span></u></span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<br />brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-70609441306129878932015-09-02T02:41:00.000-07:002016-03-03T16:48:49.550-08:00Rozdział 14 <div style="text-align: center;">
<span style="color: white;"> NOTKA POD ROZDZIAŁEM!</span><i><br /></i></div>
<br />
<br />
<i>7 dni później</i><br />
<br />
*Justin* <i><br /></i><br />
- Stary walcz o nią! - po raz kolejny usłyszałem od swojego przyjaciela<br />
- Po co? Ona nie jest w moim stylu.<br />
- A co to? Bluzka czy spodnie, że musi być w twoim stylu? Justin, wy pasujecie do siebie. Wyglądacie razem ładnie. A teraz kiedy ma przyjechać ten chuj, to musisz się o nią starać, żeby stare uczucie między nimi się nie odrodziło, a narodziło między wami.<br />
- Ryan gadasz jak jakaś baba. Octavia i ja... To by nigdy nie wypaliło - w momencie gdy to powiedziałem, zadzwonił dzwonek na lekcje.<br />
~~~ <br />
Odkąd Kacper powiedział Jaxonowi, że przyjeżdża do nich ten cały Alan, a Ryan się o tym dowiedział, nie daje mi spokoju i cały czas suszy mi głowę, żebym w końcu brał się za Octavię. W sumie, dawno jej nie widziałem. W szkole nie pojawiła się od tygodnia, a i Kacper do nas nie przychodził od kilku dni. Nie żeby co, ale trochę się o nich martwię. Polubiłem ją, a poza tym nie mam od kogo zżynać na matmie. Siedziałem właśnie na tej lekcji, kiedy usłyszałem wibrację telefonu, dostałem smsa. Mimowolnie uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem kto napisał.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Od: Octavia</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Cześć Justin! :) Dlaczego się nie odzywasz? :/ </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Do: Octavia</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: #f9cb9c;">Siema 'D cóż niektórzy chodzą do szkoły i się uczą, a nie tak jak ty maleńka :P</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Od: Octavia</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Z Kacprem siedzimy chorzy w domu :/ </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Do: Octavia</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Obydwoje chorzy? </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Od: Octavia</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Taaak, grypa:( Gówniarz nas zaraził! </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Do: Octavia</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Nas? </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Od: Octavia</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>No nas <3 </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Do: Octavia</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>To ten palant już przyjechał? </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Od: Octavia </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: #f9cb9c;">Mnie i Antonine głupku! Hahaha :3</span> </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po wszystkich lekcjach, pojechałem po Jaxona do szkoły. Młody od rana suszył mi głowę, żebym zawiózł go po szkole do Kacpra. Żeby uwolnić się od jego marudzenia postanowiłem, że go tam zawiozę. Przy okazji chciałem pogadać z Octavią o tym całym Alanie. Nie żebym był zazdrosny, ale martwię się o tą dziewczynę. Ma dziwnych znajomych. Nie dośc, że przyjaźni się z ludźmi którzy są prawie w wieku jej rodziców, to na dodatek jej kolejny nieznany mi jeszcze kumpel jest ćpunem. Jej matka zniknęła, a ojciec ma ją i Kacpra w dupie. Serio, szkoda mi jej.<br />
Kiedy zadzwoniłem, drzwi domu momentalnie zostały otworzone przez jakiegoś faceta. Z tego co pamiętałem, był to jej ojciec. Wpadł na mnie mrucząc coś pod nosem, a w głębi domu usłyszałem jeszcze krzyk Antonine. Z tego co mówił Kacper, przyjaciółka jego siostry i ich ojciec ciągle się kłócą, a ja zapewne im ją przerwałem. Wchodząc do środka Jaxon pobiegł do Kacpra, a ja wszedłem do kuchni pytając gdzie jest Octavia. Antonine widząc mnie trochę się uspokoiła, ale i tak wrzasnęła na mnie mówiąc, że jest tam gdzie zawsze. Stałem koło jej drzwi i pukałem, jednak nikt się nie odzywał to wszedłem. <br />
Octavia siedziała w pokoju na podłodze, wokół niej piętrzyły się stosy
książek i zeszytów, pootwieranych na różnych stronach.
Miała na sobie porozciągany dres, włosy byle jak spięte gumką
na czubku głowy, za ucho włożyła ołówek. Między papierami leżało
pudełko z połową, zimnej już pizzy . No tak, musiała wałkować kolejne rozdziały, by zaliczyć sprawdziany które były w tym i zeszłym tygodniu.
Nagle ciszę przerwał krótki dźwięk wydobywający się z jej komórki.
Sms… Próbowała odszukać telefon pod stertą kartek i podręczników.
Gdy w końcu go znalazła, spojrzała na wyświetlacz. Od razu się uśmiechnęła i odpisała na wiadomość. Zapewne sms był od Alana. Stałem w drzwiach od paru minut, a ona zauważyła mnie dopiero kiedy popatrzyła na zegar wiszący na ścianie.<br />
- Justin? Co ty tutaj robisz? - spytała wstając z podłogi - Przyjechałeś przynieść mi lekcje?<br />
- Nie, przywiozłem Jaxona, chciał przyjechać do Kacpra. Widzę, że lekcje już ktoś ci przyniósł<br />
- Tak, Madison jest u mnie codziennie. Przed chwilą pisała, że dzisiaj nie przyjdzie, bo się źle czuje.. - nagle wybuchła śmiechem - Chyba się zaraziła od nas.<br />
- Na dole widziałem twojego ojca, był lekko wkurzony - zmieniłem temat, byłem ciekawy czemu się pokłócił z Antonine<br />
- Lekko? Człowieku, on niedługo się przez nią wyprowadzi.<br />
- O co się pokłócili?<br />
- Ale ty jesteś ciekawy - powiedziała mijając mnie - Zbliża się koniec miesiąca, ojciec powinien mieć wypłatę i dać kasę na rachunki i jedzenie. A on mówi, że nie dostaniemy. Antonine nie może wszystkiego kupować sama. I tak wydała już dużo kasy. Zresztą jak wyzdrowieje wraca<br />
do Francji. Został jej tydzień urlopu i chce jeszcze jechać do Paryża. <br />
- A co będzie jak ojciec nie da wam kasy? - spytałem opierając się o biurko<br />
- Będę przychodzić do ciebie na obiady - zaczęła się śmiać - Idź na dół do Antonine, jak uda mi się ogarnąć to zejdę zaraz.<br />
~~<br />
Będąc na dole, zacząłem szukać Antonine. Chciałem z nią pogadać o Alanie póki Octavia jest na górze. Przez okno zauważyłem, że jest w altanie, otworzyłem drzwi na podwórko i usiadłem koło niej. Była już spokojniejsza, co mnie zdziwiło to, to że w ręku trzymała papierosa. Nigdy nie widziałem żeby paliła.<br />
- Papierosy mnie uspakajają, tak? - powiedziała nagle, jakby czytając mi w myślac<br />
- Przecież nic nie mówię<br />
- Mów lepiej o czym chcesz pogadać.<br />
- O niczym ważnym. Chciałem chwile pogadać o Alanie. Znasz go i mogłabyś mi coś powiedzieć. Wiesz, chodzi o bezpieczeństwo Jaxona...<br />
- Tak, tak. O bezpieczeństwo Jaxona - powtórzyła moje słowa - O bezpieczeństwo Octavii jak już. Justin wiem, że ona ci się podoba.<br />
- A ty jesteś w zmowie z nimi wszystkimi? Powiesz mi coś o nim, czy nie?<br />
- Nigdy oficjalnie nie powiedzieli, że byli parą, ale po ich zachowaniu było widać prawdę. Nawet mi wciskała kit, że łączy ich tylko przyjaźń. Alan był naprawdę spoko kolesiem, ale wpadł w złe towarzystwo. Zaczął pić, palić marihuanę, a potem sięgnął po coś mocniejszego. Zmienił się, odciął się od swojego towarzystwa, jedyny kontakt utrzymywał z Octą. A ona była z nim cały czas, wspierała go, załatwiła mu ośrodek odwykowy. Jej rodzice zakazali im się spotykać, bali się o nią. Potem ją uderzył. Odcięła się od niego. Stracili kontakt i tyle. Po wielkiej miłości. Teraz skończył terapię i jest czysty. <br />
- To czego teraz od niej chce? - spytałem patrząc w jeden punkt na trawie<br />
- Chce ją odzyskać. Justin, on ją naprawdę kochał. Ale nałóg to zniszczył.<br />
- A myślisz, że oni będą jeszcze razem?<br />
- Tak. Jestem tego pewna. Nie wierzę mu. Kilka razy był już na odwyku i wątpię, żeby ten skończył się sukcesem. Alan to świetny manipulator. Zakręci ją sobie wokół palca. Dlatego Justin bierz się za Octavię póki wolna.<br />
- Czemu wy wszyscy wmawiacie mi, że ona mi się podoba?!<br />
- Bo ona ci się podoba. Chcesz kawy? - spytała, a ja skinąłem głową<br />
Po 10 minutach Antonine przyniosła mi kawę, a po kolejnych 10 minutach łaskawie przyszła Octavia. Była ubrana w jeansy i jakąs bluzkę z Muminkami. W dalszym ciągu wyglądała okropnie, ale jednak jakoś lepiej.<br />
W czasie, kiedy jej nie było, jeszcze rozmawialiśmy z Antonine o Alanie. Im więcej o nim wiedziałem tym bardziej go nie lubiłem. Pokazała mi jeszcze zdjęcie sprzed kilku lat. Wyglądał jak typowy pedał, nie wiem co Octa w nim widziała. Ma okropny gust, toja jestem o milion razy lepszy od niego. Kurwa, człowieku, o czym ty gadasz?!<br />
W domu Octavii spędziliśmy całe popołudnie. W zasadzie to głównie siedziałem z Antonine, bo Octavia cały czas źle się czuła i w końcu poszła do łóżka. Widać po niej, że była chora. Zapadnięte policzki i podkrążone oczy - to nie jest najlepsze wydanie Octavii.<br />
Kiedy z Jaxonem szykowaliśmy się do wyjścia, zbiegła po schodach ze wspaniałym pomysłem zrobienia grilla w ogrodzie. Kacper i Jaxon podchwycili pomysł i mój brat za żadne skarby nie chciał jechać do domu. Musieliśmy zostać. Dziewczyny wysłały mnie po zakupy, Miałem kupić jakieś kiełbasy, chleb, ketchup, chipsy. Octa wciskała mi jeszcze pieniądze, ale ugiąłem się, że ja będę płacić, a one mają w tym czasie rozpalić grilla.<br />
Nie chcę brać od niej pieniędzy, wiedząc o problemach z jej ojcem. Swoją drogą muszę powiedzieć swojemu ojcu żeby sprawdził tego typka.<br />
~~~<br />
- Kto chce jeszcze kiełbaskę? - krzyknęła Antonine <br />
- Ja chcę!<br />
- Nie, ta jest dla mnie!<br />
- Przecież nie chciałeś.<br />
- Ale teraz zgłodniałem. Dawaj!<br />
- Idź stąd, teraz ja jestem w kolejce!<br />
Przyglądałem się Jaxonowi i Kacprowi, którzy kłócili się
o ostatnią kiełbasę z grilla. Pokręciłem głową z uśmiechem. Ci dwaj
są niemożliwi. Siedzieliśmy z Octavią przy stoliku i właśnie skończyliśmy jeść.
Musieliśmy co chwilę odganiać się od komarów. Było ich tutaj
strasznie dużo, mimo że o tej porze roku nie powinno ich tutaj być.<br />
- Chodź, idziemy do domu. Te krwiożercze komary za chwilę nas zjedzą.<br />
- Yhm – moja, jakże inteligentna odpowiedź.<br />
<br />
<br />
Była 3 w nocy a ja nie mogłem zasnąć. Cały czas miałem w głowie Octavię i dzisiejszy wieczór i rozmowę z Antonine. Niby dobrze wypowiadała się o Alanie, ale odczułem wrażenie, że go nie lubi. Zresztą z tego co mówiła, strasznie ją skrzywdził. Też go nie lubiłem. I jedno jest pewne, Octavia nigdy nie będzie jego. Chyba mogę oficjalnie powiedzieć. Zaczęło mi zależeć na Octavii.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<span style="color: #eeeeee;"><span style="font-size: x-small;">Witam was, znowu po długiej nieobecności.</span></span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><span style="font-size: x-small;">Od następnego rozdziału akcja nabierze tępa. </span></span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><span style="font-size: x-small;">- Na 100% rozwinie się wątek rodziców Octavii </span></span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><span style="font-size: x-small;">- Do Stratford przyjedzie były chłopak Octavii </span></span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><span style="font-size: x-small;">- Justin będzie się coraz częściej kręcił koło głównej bohaterki </span></span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><span style="font-size: x-small;">- Będą kłótnie, rozczarowania, płacz, radość </span></span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><span style="font-size: x-small;">+ motywuję się i rozdziały znowu będą się pojawiać w niedzielny wieczór.</span></span><span style="color: #eeeeee;"><span style="font-size: x-small;"> </span></span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span>
<span style="color: #eeeeee;"><span style="font-size: x-small;">No i wszystkim którzy zaczynają szkołę, życzę wam samych dobrych ocen i przyjemnego roku szkolnego! Ja mam jeszcze miesiąc wakacji, ale oddałabym wszystko żeby znowu iść do szkoły. Ale studia w październiku witają ;) </span></span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #999999;"><span style="font-size: x-large;"><u><b>CZYTAJĄC ZOSTAW PO SOBIE KOMENTARZ </b></u><b>:)</b></span></span></div>
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-39530533315803055182015-07-18T05:39:00.002-07:002015-07-18T05:55:00.689-07:00Rozdział 13 - Boże jaka jestem zmęczona - powiedziałam siadając na kanapie w salonie, koło mnie usiadł Kacper przytulają się do mnie<br />
- To dlatego, że jesteś już stara - pokazał mi język<br />
- A ty jesteś za bardzo wyszczekany. Idź się myć i spać. Jutro do szkoły. <br />
- Nie, wcale nie potrzebuję pomocy! - krzyknęła Antonine wchodząc z zakupami do domu<br />
- Wiadomo, że nie potrzebujesz. Rano byłaś w sklepie i robiłaś zakupy.<br />
- Ty też idź spać bo też idziesz do szkoły - spojrzała na mnie groźnie<br />
~~<br />
Szłam korytarzem mojej 'wspaniałej' szkoły. Nie, żebym coś do niej
miała, albo coś. Nie, absolutnie nie. A jednak bywały takie dni,
kiedy miałam ochotę nie przychodzić do tej budy tylko wziąć nogi
za pas i uciec. Zrobić coś szalonego, korzystać z życia.
Jednym z takich dni był właśnie ten. Do późnej nocy myślałam o Alanie i moich rodzicach, nie przespałam pół nocy.<br />
Mijałam właśnie szafkę z numerem 87, kryjąc się za nią, kiedy ktoś
klepnął mnie w plecy. Ze strachu podskoczyłam i odwróciłam się.<br />
- Co ty wyprawiasz? - zapytała mnie Madison roześmiana - Skradasz się?<br />
- Zamknij się - uciszyłam ją szeptem - Nie widzisz, że się chowam?<br />
- To widzę - dodała również szeptem - Ale przed kim i po co? Może też się przyłączę do twojej zabawy?<br />
- Nie wydurniaj się.<br />
- Ja?! Ja się wydurniam?! To nie ja czaję się za szafką jak jakiś zboczeniec!<br />
- Zboczeniec? Jaki zboczeniec?<br />
- Normalny zboczeniec. Chodź na matematykę i tak już jesteście spóźnieni. - powiedziała robiąc dziwną minę i oddaliła się.<br />
- Chyba raczej spóźniona. - w chwili, gdy gwałtownie się odwracałam, moje ciało napotkało
jakiś opór. Poczułam coś ciepłego. Poczułam także czyiś
nos na mojej głowie. Podnosząc głowę zobaczyłam Justina.<br />
- Czemu się chowasz? - spytał patrząc na mnie<br />
- Ja się nie chowam - wyszeptałam patrząc mu w oczy<br />
- Czaisz jakbyś chciała kogoś zgwałcić i zabić - oparł się o jedną z szafek<br />
- A ty się umówiłeś jakoś z Madi czy co? Na matmę idź, już po dzwonku<br />
- A ty nie idziesz?<br />
- Przez basen i cyrk się nie wyspałam - spojrzałam na niego uśmiechając sie<br />
- Do cholery, to było wesołe miasteczko a nie cyrk! Dobra mniejsza. Spadamy stąd?<br />
-Znowu będą dzwonić do mojego ojca...<br />
- Wiedziałem, że się cykasz. Ja spadam, nara<br />
- Ja się nie cykam - krzyknęłam i pobiegłam za nim - To co robimy?<br />
- Umówiłem się z kumplami. A ty to nie wiem co masz zamiar robić - chytrze się uśmiechnął<br />
- No ej! - uderzyłam go w ramię - Namawiasz mnie na wagary a potem mnie olewasz!<br />
- Możesz jechać ze mną. Tylko masz trzymać się pewnych zasad - otworzył mi drzwi od samochodu<br />
- Jakich zasad? - spytałam zdziwiona<br />
- Zamknij się już. Od wczoraj twoje gadanie mnie wkurwia<br />
<br />
<span style="color: #e69138;"><i>*Justin* </i></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">Kiedy jechaliśmy samochodem w stronę baru, gdzie umówiłem się z kumplami zacząłem żałować tego, że zabrałem ze sobą Octavię. Oczyma wyobraźni widziałem, jak kumple będą gapić się na nią i mówić o niej różne rzeczy. Oni nie należą do normalnych chłopaków którzy mają duszę romantyka. Na dziewczyny patrzą tylko jako przedmiot do ruchania. Nie żebym ja tego nie lubił, ale mama zawsze uczyła mnie szacunku do kobiet. </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Juuuuuuuuustin - moje rozmyślenia przerwał jej głos </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Miałaś nic nie mówić - spojrzałem na nią </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Wiem, ale wysadź mnie tutaj. Muszę coś załatwić </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Tutaj? - spytałem, a ona pokiwała twierdząco głową - No dobra. Dzwoń jak coś się stanie </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Dzięki - pocałowała mnie w policzek, po czym wyszła z samochodu </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">Kurwa. Chyba mi się podoba. </span></span><br />
<br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">*Octavia*</span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">W momencie kiedy jechałam z Justinem do baru, gdzie miał spotkać się z przyjaciółmi, przejeżdżaliśmy koło posterunku policji. W jednej chwili kazałam mu się zatrzymać co zrobił od razu. Chciałam tam pójść i zobaczyć czy wiadomo cokolwiek o mojej mamie. Od ostatniej rozmowy z detektywem Clarkiem nie miałam żadnych wiadomości o niej. Cóż, oprócz tej rozmowy nie wiedziałam nadal nic, jednak może coś ruszyło z miejsca. Wchodząc do środka odurzył mnie zapach moczu i alkoholu. Zapewne gdzieś w środku mieli wytrzeźwiałkę. Podeszłam do pani która siedziała przy biurku, powiedziałam, że chciałabym spotkać się z detektywem Clarkiem. Zaprowadziła mnie pod same drzwi, po czym wróciła do poprzedniego zajęcia. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam do drzwi, kiedy usłyszałam głośne "wejść". Weszłam do środka. Pan "detektyw" siedział przy biurku i czytał jakąś gazetę. Zobaczywszy mnie wstał z fotela i gestem ręki pokazał mi, żebym usiadła. </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Pani zapewne w sprawie swojej matki. W dalszym ciągu nic nie wiadomo. </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Z tego co widzę to pan raczej nie zajmuje się sprawą mojej mamy - powiedziałam patrząc na gazetę </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Hmmm. Trudno szukać kogoś, kto nie chce być odnalezionym. Pani mama jest osobą pełnoletnią, a my nic nie możemy zrobić. Zresztą Pani ojciec zrezygnował z naszych usług. </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Jak to zrezygnował? - spojrzałam na niego zdziwiona </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- To pani nic nie wie? Kilka dni temu zadzwonił do mnie i zrezygnował z dalszych poszukiwań. </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Do widzenia - wstałam i jak najszybciej wyszłam z jego pokoju </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">Jak ojciec mógł podjąć taką decyzję bez uzgodnienia tego ze mną?! W końcu to moja matka. Mam prawo wiedzieć co się z nią dzieje. Chyba, że ojciec wie coś na temat mamy. Antonine już insynuuje jakoby zabił mamę. Z torebki wyciągnęłam telefon, chciałam od razu zadzwonić do ojca i wyjaśnić to wszytko, ale oczywiście miał wyłączony telefon. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu. Razem z Antonine na pewno razem coś wykombinujemy. </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">Kiedy jechałam do domu, poczułam wibrację telefonu w mojej torebce. Wyciągnęłam go i odczytałam wiadomość. Była od Justina. </span></span><br />
<i><span style="color: #f6b26b;"><br /></span></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Od: Justin:3 </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Żyjesz jeszcze? Mogę po ciebie przyjechać ;)</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Do: Justin :3 </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Nie dzięki. Jadę taksówką do domu ;p </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><br /></i></span></div>
<span style="color: #f9cb9c;"></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Do: Justin :3</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: #f6b26b;"><span style="color: #f9cb9c;">Okej (y)</span> </span></i><br />
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Antonie wróciłam! - krzyknęłam wchodząc do domu </span></span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Powinnaś być w szkole - powiedziała na przywitanie - znowu zwiałaś </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Nie miałam weny iść na lekcje... Tata odwołał tego detektywa</span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Raczej tego konowała... Ale czemu go odwołał? - usiadła obok mnie na kanapie </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Nie wiem Antonine... Ale powinien mi o tym powiedzieć... </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- No powinien. Zatrudnij jakiegoś prywatnego detektywa, matka Justina proponowała ci jakiegoś </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Nie mam pieniędzy. Ojciec mi nie da, zresztą chyba sam ma problemy z kasą </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Pożyczę ci Octa... </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Antonine nie. Przepraszam, ale i tak nam dużo pomagasz. Wszystko kupujesz za swoje pieniądze...</span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Bo jesteś moją przyjaciółką i to normalne, że chcę ci pomóc. Chodź, skoro już jesteś w domu to się przydaj i pomóż mi w obiedzie. </span></span><br />
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">~~</span></span><br />
- Co dzisiaj gotujemy? - zapytała Antonine kiedy byłyśmy już w kuchni<br />
- Może dziś coś na szybko?<br />
- Co proponujesz?<br />
- Pizze!<br />
- Pizze? To wcale nie jest na szybko. - zaśmiała się <br />
- Ale mam na nią ochotę?<br />
- Dobra, ja wyciągam miskę, a ty weź drożdże i mleko z lodówki – powiedziała klepiąc mnie w pupę. Ahhh, Antonine i jej lesbijskie odruchy<br />
Po chwili zaczęliśmy gotować. Zaczęłam myśleć o Justinie. Strasznie się zmienił, jeszcze nie tak dawno chciał mnie zabić i ciągle na mnie warczał, a teraz jest taki miły. Chce po mnie przyjeżdżać, odwozi mnie do szkoły, chciał mnie zabrać do swoich kumpli.<br />
- Mieszaj – przyjaciółka przywróciła mnie do świadomości głośnym tonem. <br />
- No przecież mieszam – uśmiechnęłam się, wyobrażając sobie jak może skończyć się nasze wspólne gotowanie<br />
~<br />
Poźnym wieczorem kiedy byłam już umyta i pakowałam książki do szkoły usłyszałam wibracje mojego telefonu. Oczywiście znalezienie go zajęło mi trochę czasu, jednak kiedy spojrzałam na wyświetlacz zrobiło mi się słabo. Dzwonił Alan. Przez kilka sekund toczyłam ze sobą walkę czy odebrać ten telefon czy odrzucić połączenie. Jednak koniec końców odebrałam, musiałam kiedyś z nim porozmawiać.<br />
<div style="text-align: center;">
(...) </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem co mam powiedzieć… Po prostu nie wiem, nie spodziewałem się. Nie sądziłem, że możesz…<br />
- To było dawno. Sam przecież mówiłeś, że to co było nie ma znaczenia. <br />
- Tak, ale chciałbym wiedzieć…<br />
- Co! – przerwałam. – Kim byłam, co robiłam, jak żyłam? Chcesz wiedzieć wszystko! Przecież ci wspominałam.<br />
-
Tak, ale… Sam nie wiem. – Zastygł jego głos. Chciał wykrzyczeć cały
ból, jaki wtedy czuł, ale nie mógł nic. Cisza dźwięczała w słuchawce
jeszcze chwilę. <br />
- Jak mam to rozumieć? Chcesz czasu? Przemyśleć to wszystko? Zastanowić się nad nami? <br />
- Nie, przecież cię kocham.<br />
- Po twojej reakcji nie jestem już tego pewna. <br />
- Nie jestem taki. Jakiś problem nie jest w stanie skreślić tego, co jest między nami. </div>
<div style="text-align: left;">
- Alan, ale coś już skreśliło nasze relacje.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zmieniłem się, dla ciebie zrobię wszystko. Mogę do ciebie przyjechać? </div>
<div style="text-align: left;">
~~</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Przepraszam, że przez tak długi czas nic się nie pojawiło, ale zaczęłam pracować i z czasem jest </span></div>
<span style="font-size: x-small;">krucho. Ale obiecuję, że następny rozdział będzie o niebo lepszy i ciekawszy. Ogólnie zdałam maturę i dostałam się na uniwerek :3 </span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><b><u><span style="color: #cc0000;">CZYTASZ=KOMENTUJ</span></u></b></span></div>
<br /></div>
brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-27414665474790977622015-05-29T17:07:00.001-07:002015-05-29T17:07:34.832-07:00Rozdział 12- Cześć Madi - przytuliłam przyjaciółkę - to jest Antonine, Antonine to Madison - przedstawiłam sobie dziewczyny<br />
- Witaj Madison - Antonine przytuliła dziewczynę - To co laski? Zakupy czy kino? - krzyknęła<br />
- To chyba oczywiste. Zakupy! - zawtórowała jej - Octavia, a czego chciał Justin?<br />
- Kiedy? - udawałam, że nie wiem o co chodzi<br />
- No przed chwilą. Widziałam jak z nim gadałaś<br />
- Aaaa... Odwoził Kacpra do Jaxona<br />
- Och Octa, Octa - westchnęła - Czyim samochodem jedziemy, waszym czy moim?<br />
- Możemy jechać naszym. A i Madison jak tam weekend?<br />
- Nie przypominaj mi!!!! - krzyknęła - To zwykły prostak<br />
- Kto? - spytała Antonine odpalając samochód<br />
- Taki Donte. Razem z rodzicami pojechałam na weekend na działkę, on był też ze swoimi rodzicami. Byłam w nim zakochana, ale okazał się świrem.<br />
- Jak większość chłopaków na tym świecie - powiedziałam patrząc w boczną szybę samochodu<br />
- Odezwała się... Tobą zawsze interesowali się najlepsi chłopacy<br />
- Kto?!<br />
- No na przykład Alan - powiedziała Antonine, a ja się zaśmiałam<br />
- Kim jest Alan, co?<br />
- Stary przyjaciel ze szkoły Octy. Bardzo był w niej zakochany, podobnie jak ona w nim. Znali się jeszcze zanim poznała mnie i Andreę.<br />
- Alan... - uśmiechnęłam się sama do siebie. Powiedział, że będzie na mnie czekać. - Znam go od wieków. Ale mniejsza z nim.<br />
~~~<br />
Weszliśmy do galerii i rzuciliśmy się w wir zakupów. Kupiłam
kilkadziesiąt rzeczy w kilkunastu sklepach, dopełniając jeszcze bardziej
listę tym, co wpadło mi w oko. Oczywiście Madame Antonine narzekała, że w naszym centrum handlowym nie ma jej ukochanych sklepów. Ale i tak kupiła najwięcej z nas. Antonine ma to do siebie, że nawet jeśli kończą jej się pieniądze to i tak je wydaje. Zakupoholiczka.<br />
Zakupy uważam za udane. Każda z nas kupiła coś wystrzałowego. Nasze zakupy prawie nie mieściły się w bagażniku. Antonine znowu narzekała, że mamy za mały samochód i musi pogadać z ojcem żeby kupił większy. Już widzę jak tata wymienia swojego kochanego peugeota na inny samochód. <br />
Po zakupach pojechaliśmy do kina na jakiś fajny film. Na szczęście było to inne kino niż to, w którym byłam z Justinem i chłopcami w niedzielę. Dziewczyny poszły na jakiś horror a ja na francuską komedie romantyczną. Ogólnie ten film okazał się totalną klapą.<br />
~~~<br />
- Fajna ta Madison - powiedziała Antonine siadając na moim łóżku<br />
- No jest spoko. A dzisiaj było super, dawno tak się nie bawiłam.<br />
- Octa a teraz mi mów kim jest to super ciacho z którym dzisiaj gadałaś - uśmiechnęła się do mnie znacząco<br />
- To brat przyjaciela Kacpra. Chodzimy razem na lekcje<br />
- Iiiiiiiiiiiii?<br />
- Co i ? I nic, to nawet m!ój kolega nie jest.<br />
- Octavio Camile Carter! - zaczęła mówić poważnym tonem - Znam cię na tyle, żeby widzieć, że coś jest nie tak. Mi możesz powiedzieć, przecież wiesz, że nikomu nie powiem<br />
- O Alanie miałaś nikomu nie mówić. Chryste, Antonine... Justin to tylko znajomy, bardzo przystojny znajomy.<br />
- Czyli jednak - klasnęła w dłonie - A czemu Madi jego nie lubi? <br />
- Uważa, że jest niebezpieczny. Mówi, że jego ojciec prowadzi jakieś czarne interesy... Wiesz ... Mafia i te sprawy. Chociaż szczerze, to Justin bardziej wygląda na morderce i przywódce półświatka przestępczego a nie jego ojciec. - zaśmiałam się<br />
- I te rozmarzenie w oczkach kiedy o nim mówisz. Podoba ci się Octa. To kwestia czasu zanim to sobie uzmysłowisz.- spojrzałam na nią jak na kosmitę - Wiem co mówię. Podobnie było ze mną i Junem.<br />
- Lecz się dziewczyno...<br />
- A swoją drogą, nie jedziemy po Kacpra?<br />
- Boże zapomniałam o nim! Która godzina?<br />
- Koło 21. Dobrze, że przyjechałam. Nie radzisz sobie mała. Hahahahahahahahaha.<br />
Wyjęłam z torby telefon i napisałam smsa do Justina.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Do: Brat Jaxona</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Cześć. Możesz odwieźć Kacpra do domu czy nie bardzo masz czas? </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Od: Brat Jaxona </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Za chwilę jemy kolację. Zaraz po go odwiozę.</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Do: Brat Jaxona </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Okej. Smacznego. </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Od: Brat Jaxona </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Mała serio? Czy do wszystkich piszesz tak oficjalnie i bez emocji? </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Do: Brat Jaxona </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Tylko do ciebie. </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Od: Brat Jaxona</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Zajebiście </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Do: Brat Jaxona </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Hahahaha :D </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Od: Brat Jaxona </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Kiedyś naprawdę cię zabiję ;) Po kolacji go odwiozę do ciebie. I zacznę liczyć ile jesteś mi winna za paliwo ;p</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Do: Brat Jaxona</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Chyba nie weźmiesz pieniędzy od kobiety samotnie wychowującej brata ;( </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Odłożyłam telefon i poszłam do kuchni pomóc Antonine w szykowaniu kolacji. Próbowała jeszcze wypytać mnie o Justina, ale co więcej miałam jej powiedzieć? Nie przeżywamy żadnych wielogodzinnych przygód,
nie rozmawiamy o każdej porze dnia i nocy ani nie wyznajemy sobie dozgonnej miłości. Nasza znajomość zaczęła się od tego, że mi groził. Ja się naprawdę wtedy go bałam, ale nie dałam tego po sobie poznać. Na dodatek te ploty Madison o jego rodzinie. Przecież poznałam jego rodzinę i wydają się normalni. No i on sam też, mimo że jeździ jak szatan! A on jeszcze odwozi mojego brata do domu...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Od: Brat Jaxona</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Jaka samotna kobieta? Wyjdź przed dom. Będę za 5 minut</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Do: Brat Jaxona </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Do mnie się spinasz, że piszę bez emocji a sam tak robisz :/</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Od: Brat Jaxona </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Bo prowadzę kochanie więc staram się być rzeczowy</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;"> </span></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Antosia ja wychodzę na chwilę - krzyknęłam do niej z salonu na co ona wyszła z kuchni </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">-
Kochanie jest 22! Ty jutro idziesz do szkoły! Zaraz idziesz się myć i
spać. A Kacper ostatni raz siedzi tak długo u kolegi. Co to jest, że w
przeciągu tygodnia chłopak siedzi u kolegi. On jest w podstawówce, a
właśnie to tam człowiek kształtuje... - włączyła swój ślinotok na co jej
przerwałam </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Idę przed dom to po pierwsze, po drugie mama Jaxona pilnuje żeby się pouczyli a po trzecie przestań histeryzować. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- A czemu ty przed dom wychodzisz?! </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Bo mam to w zwyczaju Antonine! Chcę pobyć sama i zapalić. U nas w domu się nie pali więc idę na dwór! </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">-
Po pierwsze gówniaro na mnie nie krzycz! - również krzyknęła, ale po
chwili wybuchła śmiechem - Boże Octavia! Idź na ten dwór i mnie nie
wkurzaj. Posprzątam po kolacji i idę spać, jestem padnięta </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Ja posprzątam, idź odpocząć </span></span></div>
<span style="color: #e69138;"><span style="color: black;">- Ooooo kochana jesteś - pocałowała mnie w policzek po czym poszła na górę</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e69138;">*Justin*</span></div>
<div style="text-align: left;">
Naprawdę, chyba zacznę zapisywać na kartce kilometry które muszę zrobić ze swojego domu, do domu Octavii i pod koniec miesiąca wystawić jej rachunek za paliwo. Oczywiście żartuję. Lubię Kacpra i mogę go zawozić gdzie tylko chce. Wpiął się w krajobraz rodziny. Rodzice traktują go prawie jak Jaxona a oni sami traktują się jak bracia. Tylko jest ta nieszczęsna Octavia. Dzwoni do mnie w nocy, popycha mnie, zastępuje drogę, czasami mi nawet grozi a mnie to nawet nie wkurza. A to wszystko przez Ryana, od naszej rozmowy wmawia mi, że się w niej zakochałem. </div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e69138;">*Octavia*</span></div>
<div style="text-align: left;">
Dzisiejsza noc była bardzo zimna. W oddali było widać błyskawice co znaczyło, że będzie burza. A ja się boję burzy. Siedziałam na ganku i paliłam papierosa. Dzisiejsza noc była zimna, ale w sam raz na moje nocne przemyślenia. Patrzyłam na dom sąsiadów i przypomniałam sobie dzisiejsze słowa Antonine o Alanie. Był moim najlepszym przyjacielem, ale ja nie byłam chyba dobrą przyjaciółką. Alana znałam od wieków. Zawsze porządny, ale i szalony. Nigdy nie palił, ale mój nałóg tolerował.
Alan był moją wielką miłością. Był moim ideałem. Ciemne brązowe oczy, w których mogłam tonąć
godzinami. Ale potem zaczął ćpać. Stał się niebezpieczny, krzyczał, awanturował się. Moi rodzice w końcu zakazali mi się z nim spotykać.<br />
</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f4cccc;"><i>"
Jeśli chcesz to proszę. Zostawiam Cię w spokoju. Żyj w tym swoim
sztucznym świecie, z sztucznymi ludźmi, udawanym brakiem emocji.
Udawaj, że się śmiejesz z nimi a potem w domu budź się z krzykiem.
" Ja nie chcę już tego brać ! " - krzyczysz tak co noc. A potem
przychodzisz do Twoich kumpli-dilerów i znów to robisz.
Chciałam Ci pomóc, chciałam, żebyś żył. Ale spóźniłam się o tych kilka
lat. Narkotyki chyba są lepszym przyjacielem niż ja."</i></span><br />
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: left;">
- OCTAVIAAAAAAAA!!!!! <i>- </i>usłyszałam krzyk mojego brata, momentalnie podniosłam głowę do góry - Patrz co mam!</div>
<div style="text-align: left;">
- Co to jest Kacper? - spytałam patrząc na małe pudełko </div>
<div style="text-align: left;">
- PSP! Dostałem od taty Jaxona </div>
<div style="text-align: left;">
- Kacper ale nie możesz tego wziąć. - popatrzyłam na niego</div>
<div style="text-align: left;">
- Już to wziął - usłyszałam głos Justina - Byli dzisiaj na zakupach, Jaxon chciał konsolę to tata kupił też Kacprowi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale to musiało być drogie. Nie może - nie dokończyłam bo mi przerwał </div>
<div style="text-align: left;">
- Powiedz to mojemu tacie. To prezent.</div>
<div style="text-align: left;">
- No dobra młody. Idź na górę, umyj się i spać. I schodź Antonine z drogi. Zaczyna matkować</div>
<div style="text-align: left;">
- Okej, pa Octa, cześć Justin - powiedział po czym pobiegł do domu trzaskając drzwiami </div>
<div style="text-align: left;">
- Dzięki, że go odwiozłeś. Następnym razem Antonine po niego przyjedzie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie trzeba, mogę go przywozić. Zapalisz? - spytał podsuwając mi pod nos swoje papierosy</div>
<div style="text-align: left;">
- Zasadniczo nie palę tak dużo - zaczęłam - ale daj. </div>
<div style="text-align: left;">
- Spaliłaś prawie całą paczkę - popatrzył na pustą paczkę Black Devili </div>
<div style="text-align: left;">
- Ona ma kilka dni więc wiesz... </div>
<div style="text-align: left;">
- Jasne, jasne.. Będziesz jutro w szkole? </div>
<div style="text-align: left;">
- Jutro już będę. Haha. - zaśmiałam się, na co Justin spojrzał na mnie jak na idiotkę - Twój kolega znowu nie będzie miał gdzie usiąść </div>
<div style="text-align: left;">
- Wydaje mi się, że da sobie radę - również się zaśmiał - Przyjechać po ciebie? </div>
<div style="text-align: left;">
- Antonine mnie zawiezie</div>
<div style="text-align: left;">
- To twoja służąca? - zapytał patrząc na mnie, a ja zaśmiałam się pod nosem</div>
<div style="text-align: left;">
- No. Hahahahahahahahahaha</div>
<div style="text-align: left;">
- Jarałaś coś dziewczyno?! </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. </div>
<div style="text-align: left;">
Rozmawialiśmy jeszcze długo. Było mi zimno więc Justin jak prawdziwy gentlemen dał mi swoją bluzę. Mówił, że nie jest mu zimno ale ja swoje wiem. Zamarzał, ale miłe z jego strony, że martwił się o moje zdrowie.<br />
Około 3 w nocy, Justin pojechał do domu a ja poszłam wziąć szybki prysznic i poszłam spać. <br />
Byłam tak zmęczona tym dniem, że zasnęłam niemal od razu.<br />
~~~<br />
Przez szybę wpadają kąśliwe promienie słońca. Wstaję z bólem głowy,
potykając się o wszystko. Wszystko leży na podłodze.
Wszystko. Kiedy dotarło do mnie jak okropnie się czuję ponownie weszłam do łóżka. Spojrzałam jeszcze na zegarek, który wskazywał godzinę 6:30. Powinnam sie szykować do szkoły, ale totalnie nie mam na to sił. Chcę się tylko wyspać. Niestety nie dane było mi jeszcze pospać, bo do mojego pokoju weszła ta wesz.<br />
- Wynoś się stąd w tym momencie - powiedziałam zanim Antonine zdążyła otworzyć usta<br />
- Octa jest 7:40 zaspałaś!<br />
- Nie zaspałam - powiedziałam podnosząc głowę - Boli mnie głowa, nie jadę do szkoły<br />
- To powiedz to Justinowi. Od 30 minut siedzi w naszej kuchni<br />
- Justin! - krzyknęłam - Nie jadę do szkoły. Dobranoc!<br />
Antonine zaśmiała się i wyszła z mojego pokoju. Ja natomiast przykryłam się ciepłą kołdrą i chciałam zasnąć ponownie. Jednak i tym razem nie było mi to dane. Do mojego pokoju ktoś wparował, zabierając mi kołdrę i wyciągając mnie z łóżka.<br />
- Dosyć tego mała. Ja specjalnie wstałem wcześnie, żeby tutaj przyjechać a ty śpisz w najlepsze.<br />
Masz 10 minut żeby się ogarnąć albo jedziesz w piżamie.<br />
- Boli mnie głowa Justin<br />
- To weźmiesz tabletkę. Ubieraj się albo cię zabiję! - powiedział z groźną miną, na co ja się znowu zaśmiałam<br />
- Ostatnio też mówiłeś, że mnie zabijesz. - wzięłam swoje ubrania i poszłam w stronę łazienki<br />
<br />
Poszłam do łazienki i w trybie przyspieszonym umyłam zęby i pomalowałam się. Potem ubrałam jakieś pierwsze lepsze <a href="http://img.stylistki.pl/sets/e7f78583abbb43f7d727e790f6364ede-1432829147-s470530.jpg?v=0" target="_blank">ciuchy</a> i zeszłam na dół. Justin siedział z Antonine w salonie i gadali o jakiś bzdurach, kiedy ona na mnie spojrzała musiała skomentować to jak się ubrałam. Z szafki wzięłam tabletki na ból głowy i w momencie kiedy popiłam je wodą zostałam zaciągnięta do samochodu. Nie zdążyłam zjeść nawet jakieś kanapki.<br />
Do szkoły dojechaliśmy 2 minuty przed dzwonkiem. Dzisiaj znowu jechał jak wariat, ale trochę wolniej. Zdążyliśmy nawet zatrzymać się koło sklepu, żebym mogła kupić sobie jakąś bułkę. Ale oczywiście nie mogłam jej zjeść w samochodzie, bo zagroził mi, że jeśli znajdzie mały okruszek to mnie zabije. Ale mówiąc to, uśmiechał się do mnie. Chyba zaczynam go coraz bardziej lubić. <br />
~~~<br />
Po skończonych lekcjach przed szkołą czekała na mnie Antonine z Kacprem i Jaxonem. Dzisiaj młody spędza popołudnie z nami. I nawet dobrze. W ogóle dzisiejszy dzień w szkole był do dupy. Madison jest chora, Justin zwiał po 4 lekcji więc musiałam siedzieć na lekcji sama. Na jednej z przerw podszedł do mnie Ryan więc pogadaliśmy trochę... o Antonine! Chyba mu się spodobała.<br />
Kiedy dojechaliśmy do domu, chłopcy zaczęli odrabiać lekcje, a ja pomogłam Antonine w obiedzie. Opowiedziałam jej o rozmowie z Ryanem, była trochę zaskoczona ale widziałam, że podobało jej się to. Naszą rozmowę przerwali chłopcy którzy wbiegli do kuchni. Chcieli żebyśmy sprawdziły im lekcje. Mi zbytnio się nie chciało, więc tym zajęła się Antonine. Dobrze mieć ją przy sobie.<br />
~ ~<br />
Po obiedzie poszłam do swojego pokoju. Chciałam się trochę pouczyć zanim pójdziemy na miasto. Antonine wymyśliła, że pojedziemy na basen a potem do wesołego miasteczka. Ale dzisiaj nie mogłam się na niczym skupić. Od mojej rozmowy z nią o Alanie, miałam go cały czas w głowie. Wzięłam swój telefon do ręki i postanowiłam, że do niego napiszę. Pierwszy raz od dłuższego czasu. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Do: Alan :3</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Ahoj kapitanie. Jak się trzymasz?</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e69138;">Nie musiałam czekać długo na odpowiedź. Spojrzałam na wyświetlacz, ale bałam się otworzyć wiadomość. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Ale jak mówią... Raz kozie śmierć. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e69138;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Od: Alan :3</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Ahoj piracie. Pytasz bo się interesujesz... Czy bo czegoś chcesz? </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Do: Alan :3 </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Pytam, bo się interesuję. I ty dobrze o tym wiesz.</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Od: Alan :3 </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Odpisałem ci na smsa. To znaczy, że żyję. Z grzeczności wypada zapytać co u ciebie. Więc?</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Do: Alan :3 </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Nie musisz być taki wredny. I nie musiałeś mi odpisywać. U mnie ok. </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Od: Alan :3 </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Zostawiłaś mnie</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Do: Alan :3 </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Bo mnie skrzywdziłeś. Obiecałeś, że skończysz z tym.</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i> </i>Nie odpisał mi już. Podłączyłam telefon do ładowania i ponownie zajęłam się lekcjami. Nie zadali nam zbyt dużo a uczyć i tak się nie musiałam, bo przerabiałam to jakieś tysiąc razy w szkole w Lyon. </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy stałam przed naszym samochodem, pod dom podjechał Justin. Okazało się, że on jedzie z nami. Nie miałam nic przeciwko, ale myślałam, że ten dzień spędzimy w czwórkę. Chociaż miałam jedno ale. Nie chciałam, żeby Justin widział mnie na basenie w kostiumie kąpielowym. W ogóle to ja basenu nie lubię. Boję się, bo tam jest dość głęboko. Umiem pływać, ale we Francji jeden idiota mnie prawie udusił pod wodą. </div>
<div style="text-align: left;">
Jechaliśmy naszym samochodem, mnie posadzili z tyłu z chłopakami. Nie byłam z tego zadowolona, bo nie lubię siedzieć z tyłu.</div>
<div style="text-align: left;">
~~~</div>
<div style="text-align: left;">
Siedziałam na kafelkach. Nogami brodziłam w wodzie to w jedną,
to w drugą stronę. Antonine pływała kawałek dalej z chłopakami.
Zrezygnowali z mojego towarzystwa widząc, że i tak nie dam się
wyciągnąć do wody. Przyglądałam się mojemu bratu i innym ludziom. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu. Poczułam czyjeś silne ręce
i bolesne uderzenie wody, do której mnie wrzucono.
Szczelnie zamknięte oczy , nerwowe ruchy rąk. Ja cała spanikowana i woda chlorowa, ktróa nie smakuje najlepiej. Tak samo jak nie zorientowałam się kto mnie wrzucił, tak nie wiedziałam kto kurczowo trzyma mnie przy powierzchni. </div>
<div style="text-align: left;">
- Oddychaj. – usłyszałam głos Justina. No tak, mogłam się domyślić. Dopłynął ze mną
do krawędzi, a moje ręce oplecione wokół jego szyi odmówiły
mi posłuszeństwa. Jeszcze kaszlałam, z nadmiaru nałykanej wody.
Bałam się, że jak tylko go puszczę, znów zacznę się topić. <br />- Już dobrze? – odwróciłam głowę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, chyba tak. – zadyszałam. <br />
- Jesteś debilem. – powiedziałam do Justina. Zaśmiał się.
Najwyraźniej nie przejął się moją osobą i faktem, że mógł pozbawić
mnie życia.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiedziałem, że nie umiesz pływać. </div>
<div style="text-align: left;">
- Umiem. Ale zaskoczyłeś mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Po półtorej godziny poszliśmy się przebrać do szatni i za kilka minut chłopcy już
czekali pod drzwiami. Zamówiliśmy frytki i zapiekanki.
Jedynym sposobem na rozładowanie stresu było dla mnie w tej chwili
jedzenie. Wyjęłam z plecaka telefon, zobaczyłam jednego nieodebranego smsa, więc nie myśląc dłużej wyświetliłam go.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Od: Alan :3</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Kiedy odeszłaś zrozumiałem, że coś jest nie tak. Nie odbierałaś telefonów, nie odpisywałaś na smsy.. Potem się wyprowadziłaś. A ja zostałem sam. Poszedłem na odwyk. Dla ciebie.</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
~~~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Rozdział dodałam dzisiaj,bo nie wiem czy w niedzielę będę miała dostęp do internetu. </div>
<div style="text-align: left;">
Z kilku spraw organizacyjnych: </div>
<ul>
<li>w zakładce <a href="http://anotherworldjb.blogspot.com/p/bohaterowie_31.html" target="_blank">BOHATEROWIE</a> pojawiła się nowa postać dawnego przyjaciela Octavii. W późniejszych rozdziałach sporo namiesza w jej życiu.</li>
<li>w komentarzach dużo osób pyta się o matkę Octavii więc w najbliższym rozdziale pojawi się wątek z nią </li>
<li>na <a href="http://ask.fm/awmeiypff" target="_blank">awmeiypff</a> możecie zadawać pytania na temat ff</li>
</ul>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję za wszystkie komentarze. Jednak pamiętajcie:</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><u><b>CZYTACIE = KOMENTUJECIE! </b></u></span></div>
</div>
brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-50324072419710307442015-05-24T11:24:00.001-07:002015-05-24T11:24:41.243-07:00Rozdział 11<div style="text-align: left;">
<span style="color: #f6b26b;">*Octavia* </span></div>
<div style="text-align: left;">
- Justin na co idziemy? - spytał Jaxon kiedy staliśmy w kolejne po popcorn i cole</div>
<div style="text-align: left;">
- Pudłaki - powiedział nawet nie patrząc na brata - W zasadzie to wy idziecie - mówił płacąc za zamówienie </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak oni idą? A co z nami? - co on kombinuje? </div>
<div style="text-align: left;">
- My idziemy na Anioł śmierci - podał mi moją cole i popcorn </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale to przecież jest horror! Justin idź wymień bilet... Ja też chcę na Pudłaki!</div>
<div style="text-align: left;">
- Serio? Ty się boisz horrorów?! - zapytał z rozbawieniem na twarzy</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak kiedyś poszła z Andreą na noc horrorów to potem przez 3 tygodnie spała z mamą - jak zwykle Kacper musiał dorzucić swoje trzy grosze</div>
<div style="text-align: left;">
- Spałaś z mamą? - Justin się śmiał - Ja pierdolę... ile ty miałaś lat dziewczyno?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie śmiej się ze mnie. Nie idę z tobą i koniec.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz, mam duże łóżko. Zmieścimy się we dwójkę - znacząco poruszał brwiami</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Czy Justin jest jakimś skończonym kretynem?! On nie wie, że dziewczyn nie zabiera się na horrory bo one po prostu się boją? Do sali kinowej zaciągnął mnie siłą, musiało to wyglądać dosyć komicznie, zwłaszcza, że ja mu się wyrywałam a on ciągnął mnie za koszulkę. Oprócz mnie i Justina na sali było może z 10 osób. Szczerze to im się nie dziwię. Film był okropny, przerażający, okrutny i straszny. Przez pierwsze 3 minuty się nie bałam potem co chwilę podskakiwałam na fotelu i patrzyłam wszędzie byleby nie na ekran. Muszę zapamiętać żeby więcej do kina z Justinem nie iść! </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #f6b26b;"><b>11 GODZIN PÓŹNIEJ...</b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #f9cb9c;">*Justin*</span></div>
<div style="text-align: left;">
Kurwa mać 3:30. Pobudkę zawdzięczam telefonowi. Dzwonek, którym jest moja ulubiona piosenka, zaczął mnie mocno irytować o tej godzinie. Odwróciłem telefon żeby zobaczyć kto dzwoni, ale numer był nieznany. Nie mam w zwyczaju odbierać telefonów od obcych, ale chciałem się dowiedzieć kto budzi mnie w środku nocy. Niech wie, że nie żyje!</div>
<div style="text-align: left;">
- Halo - powiedziałem lekko zaspanym
głosem, przeciągając się</div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć, to ja - kurwa zabiję ją</div>
<div style="text-align: left;">
- Hej, znaczy...
no cześć. Skąd masz mój numer? - nie wiedziałem co powiedzieć, byłem tak
zdziwiony, że po prostu nie potrafiłem zebrać myśli.</div>
<div style="text-align: left;">
- Sam
mi go wczoraj dałeś. - powiedziała podniesionym głosem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Żebyś dzwoniła kiedy Kacper będzie chciał jechać do Jaxona...</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mogę spać.</div>
<div style="text-align: left;">
- To nie jest mój problem Octavia. Dobranoc - chciałem się rozłączyć</div>
<div style="text-align: left;">
- Twój problem. Tata i Kacper śpią a ja się przez ciebie boję. Zresztą w moim pokoju coś jest - prawie ryczała</div>
<div style="text-align: left;">
- Octavia na litość boską! To był tylko film... Dobranoc.</div>
<div style="text-align: left;">
~*~</div>
<div style="text-align: left;">
- Justin wyglądasz okropnie. Nie mogłeś spać w nocy? - dopytywała moja mama przy śniadaniu </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mogłem. Ta idiotka zadzwoniła do mnie o 3 w nocy</div>
<div style="text-align: left;">
- Jaka idiotka? - tata się zaśmiał </div>
<div style="text-align: left;">
- Octavia. Justin wczoraj zabrał nas do kina. Ja i Kacper poszliśmy na Pudłaki, a Justin i Octa na horror. A Octa bardzo boi się horrorów</div>
<div style="text-align: left;">
- Zabrałeś dziewczynę na horror? Bardzo romantyczne mój synu - mama patrzyła na mnie znacząco </div>
<div style="text-align: left;">
- A co? Miałem ją zabrać na komedię romantyczną? Ja płaciłem więc poszedłem na to co ja chciałem</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobra Jaxon, kończ jeść to zawiozę cie do szkoły - powiedział tata wstając od stołu - Pojedziemy jeszcze po Kacpra </div>
<div style="text-align: left;">
- On dzisiaj nie idzie do szkoły. Jedzie z Octavią na lotnisko po koleżankę. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #f9cb9c;">*Octavia*</span></div>
<div style="text-align: left;">
- Octavia, a tata już wie, że Antonine przyjeżdża? - dopytywał Kacper kiedy się malowałam </div>
<div style="text-align: left;">
- Dowie się jak wróci z pracy </div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz, że będzie strasznie zły? </div>
<div style="text-align: left;">
- Trudno Kacper. Jakoś sobie poradzi w obecności Antonine. - uśmiechnęłam się do brata - Idziesz dzisiaj do Jaxona? </div>
<div style="text-align: left;">
- Nieeee! Dzisiaj chcę być z tobą i Antonine - krzyknął i zniknął z łazienki </div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Kiedy skończyłam się malować, poszłam do pokoju ubrać się w jakieś normalne ciuchy. Antonine zapewne będzie wyglądała cudownie, tak jak przystało na Francuzkę, a ja nie mogę wypaść przy niej blado. <a href="http://stylistki.pl/pastele-461391/" target="_blank">Ubrałam </a>w końcu te rzeczy które kupiłam pierwszego dnia z Madison. A właśnie, potem muszę się z nią spotkać i pogadać.Kiedy wychodziliśmy z domu, w tylnej kieszeni spodni poczułam wibracje telefonu. Wyciągnęłam go i odczytałam smsa</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><b>Od</b>: Brat Jaxona</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>I co? Przeżyłaś noc? ;p</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><b>Do</b>: Brat Jaxona </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>HA! HA! HA! </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Samolot Antonine miał lekkie opóźnienie, więc musieliśmy poczekać. To spóźnienie wywołało we mnie falę zdenerwowania. Strasznie mi się nudziło, a Kacprowi ani trochę. Był zafascynowany samolotami. Ja ich nie lubię. Denerwuje mnie ryk silników i ich dźwięk. Zresztą mam lęk wysokości. Pisałam smsy z Madison, kiedy usłyszałam jak przez głośnik została podana informacja, że samolot z Francji zaraz doleci do celu. Zawołałam Kacpra i razem patrzyliśmy przez ogromną szybę na samolot, który zaraz miał wylądować.</div>
<div style="text-align: left;">
- <span class="short_text" id="result_box" lang="fr" tabindex="-1"><span class="hps">Bonjour</span> <span class="hps">Canada! - usłyszałam znajomy krzyk przepełniony radością </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span class="short_text" id="result_box" lang="fr" tabindex="-1"><span class="hps">- Antonine! - Kacper rzucił się jej na szyję - Bardzo tęskniłem - dodał, przytulając ją mocno </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span class="short_text" id="result_box" lang="fr" tabindex="-1"><span class="hps">- Ja też za tobą tęskniłam Kacperku - powiedziała przytulając go - Octavia a gdzie kwiaty i poczet powitalny? - kiedy Kacper ją puścił, przywitała się ze mną</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span class="short_text" id="result_box" lang="fr" tabindex="-1"><span class="hps">- Poczet powitalny tutaj. Kwiaty zwiędły. Cześć Antosia - przytuliłam ją - Jak podróż? </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
- Oprócz przystojnego pasażera z którym rozmawiałam cały lot... OKROPNIE! Jedziemy do domu czy na zakupy?</div>
<div style="text-align: left;">
- Do domu. Trzeba powiedzieć tacie, że przyjechałaś</div>
<div style="text-align: left;">
- To on jeszcze o tym nie wie?! - krzyknęła</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie było kiedy mu o tym powiedzieć. Spokojnie, weźmie to na klatę. A co u Andreii?</div>
<div style="text-align: left;">
- Szczerze? Gówno mnie to obchodzi. Kilka dni temu wyjechał, nie odzywa się. Byłam u jego rodziców, ale oni też nic nie wiedzą.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ciekawe w co tym razem się wpakował...</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mam zielonego pojęcia. W ogóle jak ty dziewczyno wyglądasz?! Podkrążone oczy, zapadnięte policzki i zapewne schudłaś z 10 kilo!</div>
<div style="text-align: left;">
- Antonine nie przesadzaj. Wyglądam dobrze - zaśmiałam się</div>
<div style="text-align: left;">
- Teraz przez dwa tygodnie to ja się wami porządnie zajmę!</div>
<div style="text-align: left;">
- A właśnie, jakim cudem dostałaś aż dwa tygodnie urlopu?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie pytaj.. Musiałam mu obiecać, że podpiszę umowę z Hiszpanami i się udało!</div>
<div style="text-align: left;">
Całą drogę do domu, Antonine opowiadała nam co słychać u naszych wspólnych znajomych z Lyon. Potem zaczęła narzekać na Pierre , jak to bardzo ją wkurza a ona ma ochotę mu przywalić. Cóż jej to nikt nie dogodzi. Jeśli chodzi o chłopaków, to jest bardzo wybredna. Nie chwaląc się, jak chodziłyśmy na imprezy to wkoło nas zawsze był wianuszek całkiem fajnych chłopaków. Ale Antonine zawsze ich odrzucała. Dziewczyna wierzy w miłość od pierwszego wierzenia i czeka na swojego księcia na białym koniu. Do domu dojechaliśmy po niecałych 30 minutach, Antonine upierała się, że to ona zapłaci taksówkarzowi a ja mam oszczędzać pieniądze na zakupy. Na podjeździe naszego domu stał samochód ojca, co znaczyło, że jeszcze nie pojechał do pracy. Idealny moment żeby zobaczył naszego gościa. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć tato - zawołałam od progu - Mamy gościa</div>
<div style="text-align: left;">
- Czemu ty nie jesteś w szkole? Znowu będą dzwonić do mnie ze szkoły - krzyczał idąc do przedpokoju - Co ona do jasnej cholery tutaj robi?!</div>
<div style="text-align: left;">
- Witaj Bradley - Antonine się uśmiechnęła - Również miło cię widzieć. Mógłbyś mi pomóc z bagażami? - spytała dając mu swoją walizkę</div>
<div style="text-align: left;">
- Octavia co to ma znaczyć?! Ona tutaj nie będzie mieszkać!</div>
<div style="text-align: left;">
- Tato, zaprosiłam ją, żeby nam pomogła. Ja chodzę do szkoły i nie mogę zajmować się domem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mogłaś powiedzieć mi wcześniej to przygotowałbym się na jej przyjazd. Gdzie ona będzie spać? </div>
<div style="text-align: left;">
- W pokoju gościnnym. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ahh Bradley i zostaw mi samochód! - powiedziała uradowana Antonine </div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam, a czym ja mam dojeżdżać do pracy?!</div>
<div style="text-align: left;">
- Możesz jeździć taksówką albo autobusem. Jako że muszę zająć się domem, bardziej potrzebuję samochodu. I zostaw Octavii pieniądze, zaraz jedziemy na zakupy. Idę się odświeżyć, gdzie jest łazienka?</div>
<div style="text-align: left;">
Zaprowadziłam Antonine do jej pokoju, wybrała jakieś lekkie ubrania i poszła się umyć po podróży. Tata w międzyczasie jeszcze trochę pokrzyczał i poszedł do pracy. Tak jak kazała mu Antonine zostawił samochód. Zawsze mnie zastanawiało, czemu ojciec jest taki dziwiny w stosunku do mojej przyjaciółki. To dlaczego jej nie lubi wiedziałam bardzo dobrze. Uważa, że prawie trzydziestoletnia kobieta nie jest dobrym towarzystwem dla nastolatki. Ale zastanawiające jest to, że pomimo niechęci do niej, on i tak robi wszystko to co ona powie. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Dostałam smsa od Madi.</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><b>Od</b>: Madison <3</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Jesteś idiotką! Prosiłam cię, żebyś nie spotykała się z Bieberem. A ty co?! Spotykasz się z nim </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><b>Do</b>: Madison <3 </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Madi spokojnie. Byliśmy tylko w kinie z naszymi braćmi. Nie zabił mnie </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><b>Od</b>: Madison <3</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Octavia!!!!!! Przez ciebie dostanę ataku serca! </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><b>Do</b>: Madison <3</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Skąd ty w ogóle o tym wiesz? ;o </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><b>Od</b>: Madison <3</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Od Ryana. Siedzę sobie w ławce na angielskim, on się dosiada i mówi, że z naszych przyjaciół byłaby ładna para. Ja na to, że coś mu się chyba pomyliło. A on że skoro już do kina razem łazicie i dzwonisz do niego w środku nocy to coś znaczy! </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><b>Do</b>: Madison <3</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i>Antonine już przyjchała. Teraz się myje, zje coś i przyjedziemy po ciebie do szkoły. Poznacie się, a my pogadamy o tym. Oki? :3 </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><i><b>Od</b>: Madison <3 </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><span style="color: #e69138;">Dobra. Będę czekać :* </span></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: left;">
Ja pierdolę! Po jakiego czorta Justin rozmawia z Ryanem o naszym wypadzie do kina? Czy cały świat musi o tym wiedzieć. Ja nie powiedziałam o tym nikomu i jakoś żyję. Kacper też ma zakaz mówienia. Kilka razy już nieźle mnie przy nim wkopał. Z drugiej strony Madison trochę przesadza. Okej, rodzice Justina muszą mieć sporo pieniędzy bo taki dom i takie samochody którymi on jeździ musiały kosztować fortunę ale on i jego rodzina nie są niebezpieczni. Przecież byłam u nich w piątek i jakoś nikt mnie nie zabił czy otruł. Nawet kiedy go w szkole wkurzyłam to tylko sobie pokrzyczał i pogroził, ale koniec końców nic mi nie zrobił. Za bardzo to przeżywa i wierzy w to co mówią ludzie.</div>
<div style="text-align: left;">
~~~</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy Antonine się umyła, zjadła kanapki które dla niej zrobiłam i poszła się trochę przespać. Zgodziła się jechać ze mną do szkoły po Madison. Strasznie chciała ją poznać. Było dopiero po 10 więc do 15 miała czas żeby trochę odpocząć. Ja z Kacprem oglądałam jakiś film w telewizji. Ale ten mały rozrabiaka nie usiadł długo w jednym miejscu więc oglądanie filmu kończyłam sama. </div>
<div style="text-align: left;">
~~~</div>
<div style="text-align: left;">
- No jedź idioto! - po raz kolejny Antonine krzyknęła na jakiegoś kierowcę - Kto dał mu prawo jazdy</div>
<div style="text-align: left;">
- Też się nad tym zastanawiałam - zaśmiałam się przypominając sobie moje narzekania pierwszego dnia tutaj - Teraz skręć w lewo. </div>
<div style="text-align: left;">
- Kacperek pamiętaj, że musisz od kogoś wziąć lekcje. </div>
<div style="text-align: left;">
- Z Justinem pojadę do Jaxona - zakomunikował z uśmiechem na ustach. Już cię z nim puszczę, mhm.</div>
<div style="text-align: left;">
- A kim jest Justin? - dzięki Kacper </div>
<div style="text-align: left;">
- Brat kolegi Kacpra. Chodzi ze mną do klasy. Koniec tematu o nim. Tutaj się zatrzymaj.</div>
<div style="text-align: left;">
Rozumiem, że Kacper ma tylko osiem lat, ale jednak jest już na tyle duży żeby trzymać buzię na kłódkę. Akurat kto jak kto, ale jeśli Antonine dowie się o czymś, kimś, takim jak Justin będzie drążyć temat w kółko aż jej się to znudzi. Usilnie chce mi znaleźć chłopaka. A Kacprowi mówiłam, żeby nie wspominał o nim. Po za tym zapewne i tak już nigdzie razem nie wyjdziemy. To był jednorazowy wypad z braćmi do kina. </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy zajechaliśmy pod szkołę, Antonine zaparkowała koło samochodu Justina. To zakończenia ostatniej lekcji mieliśmy jeszcze 10 minut czasu. Razem z Antonine zapaliłyśmy papierosa żeby ten czas szybciej minął. W sumie to przez nią i Andreę zaczęłam palić, ten ostatni pali jak smok. Fajkę za fajką. Po 10 minutach zadzwonił dzwonek, a ze szkoły zaczęli wychodzić uczniowie. Oczywiście nigdzie nie było widać Madison. Jako ostatni wyszedł Justin z Ryanem. Na moje nieszczęście szli w naszą stronę. Muszę przyznać, że dzisiaj wyglądał całkiem super. Kątem oka widziałam jak Antonine mierzy ich wzrokiem z dziwnym uśmieszkiem. Odwracając się w jej stronę zauważyłam jak Kacper mówi jej coś na ucho. Zapewne tłumaczy kim jest Justin bo Antonine potem spojrzała na mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Potwory cię nie zjadły? - usłyszałam za sobą jego głos</div>
<div style="text-align: left;">
- Spadaj. Nie spałam całą noc przez ciebie. - odpowiedziałam w dalszym ciągu stojąc tyłem do niego</div>
<div style="text-align: left;">
- Też przez ciebie nie mogłem potem zasnąć - powiedział odwracając mnie w swoją stronę - A kim jest twoja koleżanka? </div>
<div style="text-align: left;">
- Moja przyjaciółka. Antonine to jest Justin. Justin to jest Antonine. </div>
<div style="text-align: left;">
- Miło mi poznać. Kacper już mi o tobie mówił. A to kto? - spytała patrząc na jego kumpla </div>
<div style="text-align: left;">
- Ryan - chłopak wyciągnął do niej rękę </div>
<div style="text-align: left;">
- Justin jedziesz po Jaxona? - zapytał Kacper stając koło niego </div>
<div style="text-align: left;">
- Dzisiaj przyjeżdża po niego mama. Ja jadę do Ryana. A co, chcesz do niego jechać?- Kacper pokiwał twierdząco głową - To wskakuj zawiozę cię do mnie </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie trzeba - oparłam się o drzwi które otworzył dla Kacpra - My go odwieziemy.</div>
<div style="text-align: left;">
- To dla mnie nie problem. Mogę go odwieźć - próbował otworzyć drzwi </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale nie trzeba naprawdę. Antonine zwiedzi okolice. Zobaczy twój dom - ostatnie zdanie palnęłam bez zastanowienia. Brawo Octa, brawo. - I po co paliwo masz tracić... </div>
<div style="text-align: left;">
- Dom mogę jej potem pokazać. A teraz Octa odsuń się bo idzie Madison i pomyśli, że cię zabijam - powiedział łapiąc mnie w pasie i stawiając nieco dalej od drzwi - Wskakuj mały. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dobra my spadamy mała. Jakby co będę pisał do ciebie - puścił mi oczko, po czym odjechał z parkingu </div>
<div style="text-align: left;">
- Leci na ciebie, tak jak ty na niego - usłyszałam głos Antonine - I nie dziwię się, ciastko z niego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie lecimy na siebie. Dobra, teraz skończ bo Madison idzie. Ona go nie lubi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Pogadamy wieczorem - uśmiechnęła się do mnie </div>
<div style="text-align: left;">
Chyba ma rację. Jest ciachem. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><span style="color: #b45f06;"><u><b>CZYTASZ = KOMENTUJESZ</b></u></span></span></div>
</div>
brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-45359817492195388482015-05-21T10:27:00.000-07:002015-05-21T10:27:00.503-07:00Rodział 10<span style="color: #fce5cd;">*Octavia* </span><br />
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj rano ojciec kazał mi iść na strych abym poszukała jakiś dekoracji na Halloween. Po wczorajszym zajściu nie było widać, że przyszedł zalany w trzy dupy. Siedziałam na strychu od kilku godzin i przewertowałam wszystkie półki. Wiedziałam, że muszą być w jakimś
pudełku dobrze zabezpieczone folią. Przekładałam stare zeszyty,
letnie ubrania, książki, puszki i zawiniątka. Ciekawe kiedy mama miała czas żeby wszystkie nasze rzeczy tutaj schować. Przy nerwowym
poszukiwaniu ozdób jeden z pakunków padł na ziemię i wysypała się
z niego stara papeteria. Pożółkła już, jednak wzór niezapominajek
w każdym rogu był wyraźny. Przełożyłam w palcach kilka kopert, były
puste. Zagłębiałam się z ciekawością w dalszą część pudełka,
aż trafiłam na listy zawinięte czerwoną wstążką. Zaśmiałam się,
przypominając sobie, że tak właśnie w filmach trzymano listy
miłosne. Nie wahałam się długo, wiem, że nie powinnam tego robić, ale pociągnęłam tasiemkę. Koperty
adresowane były do mamy. Otworzyłam pierwszy list.
Mydlany zapach papeterii zaczął delikatnie drażnić mój nos. <i><br /></i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Kochana Evo!<br />
To nasz pierwszy miesiąc razem, a ja nie potrzebuję ani sekundy
więcej, by wiedzieć, że z Tobą chcę spędzić resztę mojego życia.
Nie umiem pisać listów, jednak strach, że mogłabyś zapomnieć
jak bardzo Cię kocham sprawia, że będę zostawiał ślad mojej… naszej
miłości tak długo, jak tylko będę mógł. Nie sądziłem, że w swoim życiu
poznam kogoś, kto z takim ciepłem spojrzy mi w oczy i powie
kocham. A ja będę wiedział, że to kocham jest warte więcej niż
wszystkie złoto tego świata…</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> </i></div>
<div style="text-align: left;">
List był długi. Kiedy skończyłam czytać ten, otworzyłam następny<i>.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Kochanie</i><br />
<i>
Wyjechałaś zaledwie dwa dni temu, a już brakuje mi zapachu Twoich
włosów, gdy zasypiam. Octavia śpi spokojnie, choć chyba wyczuwa
brak Ciebie. Tęskni za Tobą tak samo mocno jak ja. Aż dziw,
że wszystko, co kiedyś zaplanowałem w głowie, tak naturalnie
i pięknie się spełnia. Myślę sobie, że może faktycznie, wszystko
zależy od nas. Kiedy spotykają się dwie przeznaczone sobie dusze,
nic nie jest niemożliwe. O nic nie trzeba walczyć, na nic tracić
nerwów… Nie ma przeszkód, których razem nie zdołalibyśmy pokonać (…)
Chcę jeszcze na koniec napisać, że wiem o tym, że rano budzisz się
przede mną i zamiast spać dalej lub wstać, leżysz i patrzysz
na mnie. Czuję Twoje spojrzenie… i to jak niby przypadkiem
głaszczesz mnie po policzku. Kocham to… Pokochałem od pierwszego
wspólnego poranka i nigdy już nie chciałem otwierać oczu.
Chciałem tak okrutnie udawać, że śpię… Choć tych kilka minut.
Bardzo Cię kocham i co dzień dziękuję Bogu, że dał mi Ciebie…</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na moim ciele pojawił się dreszcz, że może nie powinnam czytać tych listów, że jest to nazbyt
osobiste. Szybko jednak się usprawiedliwiłam. Toż to przecież
listy mojego ojca do mamy. Ostatnia cząstka jaka została z ich miłości. Ostatni list przeczytałam dwa razy, po czym włożyłam go do koperty i wszystkie razem związałam z wstążką. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No nareszcie. Myślałem, że zasnęłaś na tym strychu – odezwał się ojciec robiąc sobie kawę. Gdy się odwrócił, zobaczył moją posępną twarz ze znajomym już pakunkiem w ręku.<br />
- Kochasz mamę? – spytałam, zatrzymując się w drzwiach. </div>
<div style="text-align: justify;">
Kuchnię ogarnęła niezwykła cisza. Tata zamarł</div>
<div style="text-align: justify;">
- No odpowiedz. Kochasz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego pytasz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Odpowiedz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przecież wiesz. Co się stało? – spytał, właściwie
nie chcąc znać odpowiedzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ci powiedział detektyw Clark? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Octavia nie psuj mi niedzieli. Chcę się zrelaksować po całym tygodniu ciężkiej pracy</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie kazałam ci tyle pracować - powiedziałam zagracając mu drogę </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ktoś musi zarabiać na ciebie i Kacpra. A jeśli chcesz cokolwiek wiedzieć o niej to zadzwoń do tego konowała. U mnie w portfelu jest jego wizytówka. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Czemu się tak zachowujesz?! </div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo nie obchodzi mnie to, co stało się z Evą. Jak podrośniesz to zrozumiesz Octavia </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam 18 lat, jestem pełnoletnia - powiedziałam pod nosem patrząc jak ojciec wychodzi z domu</div>
<div style="text-align: justify;">
Podeszłam do okna i widziałam jak ojciec znowu wsiada do samochodu i gdzieś odjeżdża. Kiedy samochód zniknął mi z pola widzenia poszłam zrobić Kacprowi śniadanie. Biedaczek jeszcze spał, mimo że zbliżała się 11. Musiał być bardzo zmęczony po wczorajszym dniu. W nocy przyszedł jeszcze do mojego pokoju zapłakany, że chce do mamy.<br />
Gdy miał już gotowe kanapki, z portfela taty wyciągnęłam wizytówkę do tego detektywa. Chciałam też wziąć jakiej pieniądze żeby zrobić zakupy, ale w środku nie było ani pieniędzy ani kart kredytowych. Kiedy chciałam nacisnąć zieloną słuchawkę, zawahałam się. Bałam się usłyszeć od niego informacje na temat mojej mamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Halo?- uslyszałam zachrypnięty głos po drugiej stronie telefonu </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzień dobry, dodzwoniłam się do Pana Clarka? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, o co chodzi? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nazywam się Octavia Carter. Dzwonię w sprawie mamy... - nie dokończyłam gdyż mi przerwał </div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, tata mówił, że będzie Pani dzwonić. Niestety nie mamy żadnych konkretnych informacji. Sąsiedzi widzieli tylko jak wsiadła do taksówki tamtego dnia i to wszystko. Potem nikt jej nie widział.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale tata mówił, że są jakieś nowe fakty...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chce pani poznać moją opinię? - jego głos się ożywił </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jaką opinię? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Uważam, że pani matka uciekła z kochankiem i teraz zapewne siedzą gdzieś na plaży i świetnie się bawią. Pan Carter mówił, że jego żona go zdradzała od dawna. Ma nawet podejrzenia co do ewentualnego kochanka. Prowadzimy bardzo intensywne śledztwo. Jednak zdaje pani sobie sprawę, że twoja mama jest osobą pełnoletnią i może sama decydować o swoim życiu. Więc jeśli ją znajdziemy, nie będziemy mieli żadnych podstaw to tego, aby ją sprowadzić do domu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rozłączyłam się. Nie liczyłam na takie informacje. Myślałam, że będą mieli lepsze wiadomości. Pani Bieber miała rację, mówiąc, że on nie nadaje się do niczego. Chciałabym zatrudnić tego detektywa o którym mówiła, ale nie miałam pieniędzy. To znaczy miałam coś na koncie, ale te pieniądze są odłożone na moje studia. Nie mogę ich ruszyć. Tata na pewno się nie zgodzi, on najchętniej odwołałby tego całego Clarka. Na propozycję Pattie też nie mogę przystać. Obca osoba nie będzie płacić za sprawy które nie są związane z jej rodziną. Z nawałem myśli wyszłam na dwór zapalić. W międzyczasie wstał Kacper i zaczął jeść swoje spóźnione śniadanie. Włączył sobie telewizję, akurat na kanale z bajkami leciał Scooby Doo. Kiedy byłam mała bardzo bałam się tej bajki. Nigdy jej nie oglądałam, a jak już się zdarzyło to potem nie chciałam spać sama. Wtedy rodzice brali mnie na noc do siebie. Spałam między mamą a tatą. </div>
<div style="text-align: justify;">
Kończąc palić weszłam do domu i skierowałam się do łazienki na poranny prysznic. Chciałam pójść z Kacprem na obiad do restauracji. </div>
<br />
<span style="color: #fce5cd;">*Justin*</span><br />
<div style="text-align: justify;">
Stałem oparty na moim nowym samochodzie, spaliłem już szóstego papierosa w przeciągu 30 minut, a tego debila w dalszym ciągu nie było. Umówiłem się z Ryanem przy jednym z baraków mojego ojca żeby pogadać. Obiecał, że tym razem się nie spóźni jednak jak widać nie potrafi dotrzymać słowa. Zawsze przed wyjściem szykuje się jak jakaś baba. Gdybym go nie znał tak dobrze, pomyślałbym, że jest gejem. Z nim mogę pogadać o wszystkim, bo wiem, że nic nikomu nie chlapnie. Ale przysięgam, jeśli nie będzie go za 5 minut to go zabiję gołymi rękoma. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Sorry stary, ale korki były - powiedział podchodząc do mnie</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja już znam te twoje korki - odpowiedziałem gasząc papierosa </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra stary, gadaj o co chodzi. - oparł się o mój samochód </div>
<div style="text-align: justify;">
- O taką jedną laskę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Oooohohohoh. Jedną laskę? A kim jest ta szczęściara? - zaczął się nabijać </div>
<div style="text-align: justify;">
- Najbardziej wkurwiająca laska na świecie. - powiedziałem zapalając kolejną fajkę </div>
<div style="text-align: justify;">
- Serio ona? Człowieku odpuść ją sobie! - powiedział stając naprzeciwko mnie. Zrobiłem zdziwioną minę, na co on kontynuował dalej - To największa puszczalska w szkole. Nikt nie zliczy ile razy dała już dupt </div>
<div style="text-align: justify;">
- Octavia? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - powiedział, a po chwili dodał -KTO?! Mówię o Jennifer</div>
<div style="text-align: justify;">
- A mi chodzi o Octavie...</div>
<div style="text-align: justify;">
Pokrótce odpowiedziałem mu o piątkowej kolacji i wczorajszym dniu. I przede wszystkim o naszych braciach. Ryan od razu stwierdził, że się w niej zakochałem i to zauważyły nawet dzieciaki. Wyśmiałem go. Przecież tyle razy mówiłem, że może i jest ładna, ale nie w moim guście. Kurwa, czemu to już nie brzmi tak pewnie jak kilka dni temu? Zresztą nie, gdybym coś do niej czuł to wielce prawdopodobne, że wiedziałbym o tym pierwszy. Zaczął pierdolić coś o jakiś uczuciach. Jasne, cóż one znaczą w dzisiejszym świecie.
Dzisiaj jest to towar, który niezwykle łatwo się sprzedaje.
Tak. Można kupić uczucia. W sumie, czego dziś się nie kupi. Potem zapewniał mnie, że będzie nam kibicować i trzymać za nas kciuki. Dał mi nawet kilka "cennych" rad, jak ją poderwać. Po pierwsze, mam jej mówić jaka jest piękna (nawet jeśliby nie była) po drugie kupować kwiatki, czekoladki, odwozić do domu po szkole... W ogóle obchodzić się z nią jak z jajkiem. Kazał mi spakować Jaxona w samochód i jechać do niej. Jaxon miał być pretekstem do spotkania. Ryan nie wziął pod uwagę tego, że my nie potrafimy ze sobą gadać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyciągnąłem rękę, wiedząc, że muszę to zrobić. Nie było mowy
o wahaniu. Zignorowałem drżące palce, naciskając na dzwonek do drzwi. Słuchając czy ktokolwiek jest w środku, wpatrywałem się w dym ulatujący z mojego papierosa.
Mentolowy Marlboro. Nienawidziła ich. Jaxon się głupio do mnie uśmiechał. </div>
<br />
<span style="color: #fce5cd;">*Octavia*</span><br />
<div style="text-align: justify;">
Na dzwonek do drzwi reaguję nerwowo, nawet jak na mnie. Ale co mam
robić, kiedy jedną nogą stoję pod prysznicem, a drugą staram się
wymacać ręcznik? Cholera, tata? Przecież pojechał dopiero co i zapewne prędko nie wróci. Antonine pakuje się, wieczorem ma samolot. Kto jeszcze, Madison? Miała dzisiaj wrócić i przyjść zaraz do mnie. Wycieram się pośpiesznie, skupiając myśli na jak najprostszych
czynnościach, zwykłych przedmiotach. Ręcznik, woda, sprzątnąć.
Odwiesić. Znaleźć spodnie. Dzwonek wciąż drażni moje uszy. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Chryste Panie, idę!<br />
I co z tego? Osoba po drugiej stronie uważa mnie chyba za najmniejszy problem.<br />
- Madison, mówię to z żalem, ale ukatrupię cię za to – mówię do siebie,
na ostatnią chwilę zapinając pasek i jednym szarpnięciem
otwierając drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale to nie Madison.<br />
Po drugiej stronie patrzą na mnie piękne czekoladowe oczy.<br />
Patrząc w nie, nie jestem w stanie sklecić zdania.<br />
- Justin… A co ty tutaj...?– wykrztuszam wreszcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przyjechałem z Jaxonem. Może do kina pójdziemy... - powiedział zmieszany </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wejdźcie. Kacper gdzieś buszuje po podwórku...</div>
<div style="text-align: justify;">
Wpuściłam Justina i Jaxona, po czym szybko poszłam ogarnąć w łazience. Siebie ogarnąć. Chociaż znaleźć normalną koszulkę. <br />
Kiedy weszłam z powrotem do kuchni widziałam jak Justin pije kawę.<br />
-
Widzę, że się rozgościłeś – mruczę ironicznie, zapewne
niepotrzebnie, zmuszając go, żeby w końcu podniósł na mnie swoje oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No wiesz, oni zajęli się sobą a ja zostałem sam. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Okej. A po co przyjechaliście? Nie przypominam sobie, żeby chłopcy się umawiali na dzisiaj. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Chciałem spędzić dzień z bratem i pomyślałem, że przy okazji weźmiemy Kacpra i ciebie. Żebyś nie siedziała sama w domu - od razu przypomniały mi się wczorajsze słowa Kacpra.. Ale nie, nie. Chce być miły. A może?</div>
<br />
<span style="color: #fce5cd;">*Justin* </span><br />
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj było inaczej. Na początku była cicho, ale Kacper o coś się zapytał, a ona zaczeła trajkotać. Jak typowa baba. Potem spytała o zdanie mnie i tak się zaczęło. Gadaliśmy przez całą drogę. Miałem wrażenie, że znamy się od dziecka
albo i jeszcze dłużej. Normalnie była jak najlepszy kolega,
jak kumpel spod celi, czy też jak koniokrad, z którym można konie
kraść. W sumie to była lepsza od moich kumpli, bo miała cycki a koledzy nie.
W końcu podjechaliśmy pod kino. Z racji tego, że jest to dosyć popularne kino, mieliśmy problem z zaparkowaniem samochodu. Przy kasie staliśmy z 10 minut, bo kolejki były strasznie. Kiedy nadeszła nasza kolej kupiłem bilety
i udaliśmy się do sali gdzie leciały już
reklamy. Film był nudny. Główny bohater dowiedział się, że ma trudną misję do wykonania ale
z racji kryzysu, dostanie tylko rower, napędzany siłą własnych
nóg. Tak wyposażony ruszył do Wietnamu.</div>
___________<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><span style="color: #e69138;"><u><b>CZYTASZ = KOMENTUJESZ </b></u></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;"><span style="color: #fce5cd;">* * * </span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;">ASK</span><b>: <a href="http://ask.fm/awmeiypff" target="_blank">awmeiypff</a></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e69138;">Zapraszam również na mój drugi blog:</span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://myeyesinyourpocket.blogspot.com/" target="_blank">My eyes in your pocket</a></b><br />
<br />
<b><span style="font-size: xx-small;">Z racji tego, że mam już wakacje i dużo wolnego czasu, rozdziały będą pojawiać się dwa raz w tygodniu. W środy i niedziele :) </span></b></div>
brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-7726802329832083422015-05-16T16:25:00.000-07:002015-05-16T16:31:18.920-07:00Rozdział 9<i><span style="color: #fce5cd;">*Octavia*</span></i><br />
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Leżałam w swoim pokoju, sobota wieczór a ja w spędzałam czas
w domu, owszem miałam ochotę wyjść. Ale nie było gdzie a tym bardziej z kim. Madison poznawała uroki życia na działce, Kacper pojechał z Jaxonem do sali zabaw. Słuchałam muzyki, jednak mój wewnętrzny spokój
przerwał dźwięk SMS'a... Pomyślałam, kto mógłby napisać. Stwierdziłam, że nie muszę czytać, bo to <span style="color: #f9cb9c;"><i></i></span>pewnie nic ważnego, jednak
moja ciekawość była silniejsza niż spokój. Nie potrzebnie wstawałam, bo był to sms z jakimiś reklamami. Proponowali mi internet 300MB i darmowy facebook przez miesiąc. Błagam, stop! Kolejny sms, tym razem od Antonine</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><b>Od</b>: Antonine </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>On znów dziś do mnie coś gadał! Zaczyna mnie to coraz bardziej
irytować.</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><b>Do</b>: Antonine</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Kto taki? ;> </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><b>Od</b>: Antonine</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>Użyj czasem narzędzia zwanego mózgiem. Kto do mnie cały czas gada, a ja udaję, ze go nie słyszę?</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><b>Do</b>: Antonine</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i>A, Pierre.Co mówił? </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><b>Od</b>: Antonine </i><br /><i>Myślisz, ze go słuchałam? Nie interesuje mnie czego ten pajac ode mnie chce.</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><b>Do</b>: Antonine </i><br /><i>Antonine! On gada do ciebie cały czas! Może w końcu byś się
zainteresowała czego on od ciebie chce. Z resztą, dla mnie
sytuacja jest jasna, podobasz mu się, powinnaś z nim być.</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><b>Od</b>: Antonine </i><br /><i>Proszę cię! Ha, ha, ha! Ja miałabym z nim być? Chyba sobie żarty robisz! </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><b>Do</b>: Antonine </i><br /><i>A czemu nie? Przecież jest ładny, charakter też niczego sobie...</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #f9cb9c;"><i><b>Od</b>: Antonine </i><br /><i>Taa, charakterek to on ma. Ciekawi mnie ile dziewczyn już
poleciało na jego uśmieszek, a on się nimi po prostu zabawił. Nie znasz go</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>~~~</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Chciało mi się wyjść z domu, ale jak wcześniej wspomniałam nie miałam z kim. Pogoda za oknem też nie była zbyt zachęcająca. Wrzesień jest dla mnie jednym
z najbardziej przytłaczających miesięcy. Już nie lato, a jeszcze
nie jesień. Na dodatek ten dzień był wyjątkowo podły. Deszcz siąpił robiąc
chlapę na drodze, a do tego przeszywający wiatr, wyganiał
przechodniów pod domowe koce. Leżałam na łóżku wgapiona w ekran
laptopa. Po raz kolejny oglądałam Pearl Harbor z 2001 roku.
Film, po którym zawsze zbieram się dwa dni. Wprowadza on zamęt w moją
psychikę. Znaczy to jednak, że jest on bardzo dobry.
Zapada w pamięć, nie nudzi i sprawia, że chce się do niego wracać.
Kolejna łza zleciała po moim policzku. Tak, muszę przyznać, jestem
emocjonalnym mięczakiem. Znam film na pamięć a mimo to za każdym
razem ryczę jak głupia. Cisza w domu, umożliwiała mi jeszcze większe
zaangażowanie w fabułę. Kacper nie wrócił jeszcze z sali zabaw,
a ojciec jeszcze w pracy. Tata znowu wziął dodatkowe godziny.
Siedziałam więc samotnie jedząc kolejną miskę lodów. Niestety mój
błogi stan przerwał dzwonek do drzwi. Zdenerwowałam się myśląc,
że Kacper znowu nie wziął kluczy od domu, które powinien nosić
przy sobie. A potem siedzi, przed domem i czeka, aż ktoś
przyjdzie. Z impetem otwarłam drzwi i już miałam przygotowaną dla
niego reprymendę, ale… to nie był on. W drzwiach stał Justin. Muszę przyznać, że wyglądał całkiem przystojnie. Przyznaję było
na co popatrzeć. Za to on nie miał czego podziwiać. Wyglądałam jak kupka nieszczęścia w starych dresach,
rozczochranych włosach i bez jakiegokolwiek makijażu. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty tu robisz? – zapytałam. Mój głos trochę ochrypł, dlatego zabrzmiało to bardzo niemrawo. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Kacper jest w szpitalu - odpowiedział mierząc mnie wzrokiem - Zawiozę cię</div>
<div style="text-align: justify;">
- Matko Boska! Co mu się stało? - krzyknęłam w jego stronę </div>
<div style="text-align: justify;">
- Spadł z huśtawki na placu zabaw i złamał rękę</div>
<div style="text-align: justify;">
- I ty go idioto zostawiłeś samego w szpitalu?! Cholera jasna zawieź mnie do niego! W tym momencie! - chciałam wyjść z domu ale zatrzymał mnie </div>
<div style="text-align: justify;">
- Po pierwsze siedzą z nim moi rodzice. Po drugie przebierz się, wyglądasz okropnie. A po trzecie nie wrzeszcz na mnie! Nie przeze mnie spadł.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Poczekaj na mnie 5 minut - zamknęłam drzwi i pobiegłam do pokoju. Będąc na półpiętrze zbiegłam na dół i otworzyłam mu drzwi - Możesz poczekać na mnie w środku </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziękuję za zaproszenie! Masz 5 minut, czekam w salonie</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
A wydawałoby się, że już nic się dzisiaj nie stanie. I masz tu babo placek, Kacper złamał sobie rękę. Najwyraźniej jego limit na gips jeszcze się nie skończył. Założyłam<a href="http://img.stylistki.pl/sets/2b1cbaed4bfbd017e1f1d0a9d30fcdd9-1426621456-s463611.jpg?v=0" target="_blank"> pierwsze lepsze ciuchy </a>i zbiegłam po schodach potykając się. Justin po raz kolejny zilustrował mnie wzrokiem, po czym poszedł za mną w stronę samochodu. Mama zniknęła, tata w pracy a Kacper łamie rękę będąc pod opieką Bieberów. A kogo ojciec będzie się o to wszystko czepiać? MNIE! </div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj Justin jechał wyjątkowo wolno. Wlekł się tak jakby chciał a nie mógł. Już chciałam mu powiedzieć żeby przyspieszył ale siedziałam cicho bo wkurzyłby się jeszcze. Jego mina i tak pokazywała, że teraz wolałby być gdzie indziej. No tak, jest sobota i zamiast siedzieć z kumplami, on odwozi mnie do szpitala. </div>
<div style="text-align: justify;">
~~~</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzień dobry Octavia - powiedziała mama Justina </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzień dobry, co się stało? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Kiedy wracaliśmy z sali zabaw zatrzymaliśmy się jeszcze koło placu zabaw. Chłopcy bawili się, poszli na huśtawki i Kacper wtedy spadł. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Boże! On zawsze musi sobie coś zrobić... - westchnęłam - Gdzie jest? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Z Jaxonem w sali. Ale najpierw lekarz chciałby z tobą porozmawiać. Justin powiedział ci żebyś wzięła dokumenty? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mówił ale mam je przy sobie. - powiedziałam wchodząc do gabinetu lekarskiego </div>
<div style="text-align: justify;">
Lekarz udzielił mi podstawowych informacji na temat złamania ręki Kacpra. Okazało się, że złamanie nie jest groźne, ale przez 3 miesiące musi mieć rękę w gipsie. Wypisał receptę na leki i poszłam do brata. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Octavio - zatrzymała mnie Pani Pattie - Nie chciałabym się wtrącać... ale... - zaczęła niepewnie </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co się stało? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Kiedy jechaliśmy z Kacprem do szpitala, chciałam zadzwonić do waszej mamy...Ale Kacper powiedział, że zniknęła - pięknie... </div>
<div style="text-align: justify;">
- No tak, ale tata z nami mieszka. Tata wczoraj był u policjanta Clarka, ponoć są jakieś nowe informacje w sprawie mamy </div>
<div style="text-align: justify;">
- Clark? - spytała mama Justina robiąc dziwną minę </div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, zna go Pani? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedzmy, że aż za dobrze. Nie należy do najlepszych detektywów. Jeśli chcesz to dam ci numer do jednego z lepszych. Ma prywatną firmę i jest bardzo kompetentny. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziękuję, ale nie mamy pieniędzy na kogoś prywatnego... Dopiero się przeprowadziliśmy</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kochanie, jeśli będziesz chciała możemy go opłacić. W tym nie ma najmniejszego problemu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tylko się uśmiechnęłam. Nie lubię, kiedy ludzie wtrącają się w moje rodzinne sprawy, uważam, że to nie ich interes. Ale to strasznie miłe, że mama Jaxona chce nam pomóc. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Octa, Octa, Octa! - usłyszałam głos Kacpra - Patrz, znowu złamałem rękę!</div>
<div style="text-align: justify;">
- No gratuluję. Będzie trzeba zadzwonić do doktora Lavelle, że znowu trafiłeś do szpitala</div>
<div style="text-align: justify;">
- Doktor Lavelle? Kto to? - spytała uśmiechnięta Pattie </div>
<div style="text-align: justify;">
- Lekarz Kacpra z Lyon. Mój brat dosyć często sobie coś łamał </div>
<div style="text-align: justify;">
- Octavia jestem głodny, pójdziemy do McDonalda? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja też jestem głodny Justin - powiedział Jaxon </div>
<div style="text-align: justify;">
- To zjesz w domu, zaraz jedziemy - odpowiedział </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale ja chcę do McDonalda z Kacprem </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale my Jaxon nie pójdziemy. Nie wzięłam pieniędzy z domu, a musimy iść sprawdzić autobus do domu </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale przecież Justin może was odwieźć - powiedziała Pattie</div>
<div style="text-align: justify;">
- I pojedziemy do McDonalda! - krzyknął Jaxon </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale nie chcemy robić problemu. Poza tym, jest sobota a Justin zapewne ma plany - próbowałam się wykręcić </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mój syn stwierdził, że weekend spędza z nami </div>
<div style="text-align: justify;">
- Właśnie, a Jaxon jest jego rodziną więc pojedziemy do McDonalda! </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wzięłam pieniędzy ze sobą Kacper, rozumiesz co mówię?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- To Justin zapłaci. Prawda? - Jaxon spojrzał na niego </div>
<div style="text-align: justify;">
- No spoko. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jechaliśmy w ciszy. To znaczy ja i Justin, bo chłopacy ciągle się śmiali. Czułam się głupio, że znowu Justin musiał rezygnować z planów, żeby spędzić swój czas ze mną i Kacprem. Zwłaszcza, że niezbyt mnie lubi. Wczoraj na kolacji u niego w domu ani razu się do mnie nie odezwał, tylko ciągle rozmawiał z ojcem o jakiś samochodach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #fce5cd;"><i>*Justin*</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
Czemu ona nigdy nie może zacząć rozmowy? Kiedy gada z Madison w szkole to buzia się jej nie zamyka. Nawet wczoraj cały czas gadała z moją mamą o zakupach i innych duperelach. A tutaj? Siedzi jakby czekała na ścięcie. Rozumiem, że mnie nie lubi ale mogłaby cokolwiek powiedzieć. Tamci dwaj z tyłu bawią się w najlepsze, rzucają się, krzyczą. Szkoda, że ich humory nie mogą przejść na nią. Zaparkowałem samochód przed jedynym jeszcze otwartym McDonaldem. Chłopacy od razu pobiegli do środka, a Octavia została przy wejściu. Z kieszeni kurtki wyciągnęła paczkę fajek i odpaliła jedną. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wierzę panna Octavia pali - powiedziałem podchodząc do niej - A niby taka grzeczna </div>
<div style="text-align: justify;">
- Chcesz jednego? - spytała wyciągając paczkę w moją stronę, wziąłem ją do ręki, żeby sprawdzić jakie pali "Black Devile" </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie dzięki. Nie pale gówna dla kobiet. Wolę swoje - oddałem jej fajki </div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie jest gówno dla kobiet. Są takie same jak twoje Malboro. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wmawiaj sobie skarbie - uśmiechnąłem się do niej, a ona zaśmiała się w ten wkurwiający sposób </div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy skończyliśmy palić, weszliśmy do środka. Dzieciaki już jadły a ja z Octą poszliśmy zamówić nasze jedzenie. Muszę przyznać, że ma niezły spust. Zjadła tyle, ile ja jem w przeciągu całego dnia. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przed północą odwiozłem ją do domu. Światła w domu były zgaszone, więc prawdopodobnie jej ojciec jeszcze nie wrócił z pracy. Trochę jej współczuję. Mojego ojca też nie ma całe dnie w domu, ciągle gdzieś wyjeżdża załatwiać różne interesy, ale wszystkie weekendy spędza z nami w domu i wtedy nie odbiera nawet telefonów od współpracowników. Ten czas jest nasz. Ale jak widać u Octavii i Kacpra sprawa spędzania wspólnego czasu z ojcem wygląda nieco inaczej. Octavia wyszła z samochodu, wzięła od Kacpra Happy Meala i poszli w stronę domu. Kiedy otworzyła drzwi i weszła do środka dopiero odjechałem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #fce5cd;"><i>*Octavia*</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
- Kacper, idź się jakoś umyć i idź spać. Późno jest.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kiedy przyjedzie Antonine? </div>
<div style="text-align: justify;">
- W poniedziałek po południu. Cieszysz się? - uśmiechnęłam się do niego </div>
<div style="text-align: justify;">
- Taaak! Jaxon chce ją poznać bo dzisiaj opowiadałem mu o niej. Ale spokojnie, Justin jest zarezerwowany tylko dla ciebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- KACPER! - krzyknęłam - O co wam wszystkim chodzi?! </div>
<div style="text-align: justify;">
- Podobacie się sobie. - podszedł do mnie i położył mi swoją rękę na moje ramię - Niby jesteście od nas starsi a nie widzicie oczywistych spraw. Dobranoc - pocałował mnie w policzek i poszedł na górę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy Kacper poszedł się myć, ja poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę. Ciągle zastanawiałam się nad tym, co powiedział mi przed chwilą Kacper. W między czasie do domu wrócił ojciec kompletnie pijany. Z trudem wszedł po schodach do swojej sypialni. Nie ruszyłam się z miejsca, żeby mu pomóc. Cieszyłam się tylko, że Kacper go nie widział. Idąc na górę wzięłam z szafki swój telefon. Szybko się umyłam i poszłam spać. Byłam mega zmęczona dzisiejszym dniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">na szczęście mam już maturę za sobą, więc teraz skupię się w 100% na blogu. Notkę dodaję dzisiaj z racji tego, że jutro wyjeżdżam ;) </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">Trzymajcie się.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><span style="color: #e69138;"><u><b>CZYTASZ = KOMENTUJESZ</b></u></span></span></div>
brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-63298862822292700402015-05-10T09:04:00.000-07:002015-05-10T09:04:14.569-07:00Rozdział 8<span style="font-size: small;">*Justin*</span><br />
<span style="font-size: small;">Po jaką cholerę mama zapraszała ich na kolację? I dlaczego ONA musiała się zgodzić? Jakby nie mogła zjeść kolacji w domu, tylko wlecze się tutaj przez pół miasta. Cholera, a myślałem, że chociaż jeden weekend spędzę spokojnie w domu, pogram na Xboxie, obejrzę jakiś film i normalnie pójdę spać. A przez cały wieczór będzie panować jeden wielki harmider i wrzask. Głowa przestała mnie już boleć, jednak w to miejsce przyszedł ogromny moralniak. Nie pamiętam wczorajszego wieczoru i nie wiem czy nie zrobiłem czegoś głupiego. Potem będę musiał pogadać z kumplami. </span><br />
<span style="font-size: small;">Mama od skończenia obiadu lata po całym domu, sprząta, ciągle krzyczy i gania goryli ojca po zakupy. Ogólnie szykuje się tak, jakby miała nas odwiedzić rodzina królewska, a nie zwykły kumpel z siostrą jej młodszego syna. Mama jest perfekcjonistką, wszystko musi być przyszykowane na ostatni guzik i najlepiej jak ona to zrobi sama. Dlatego nie mamy pomocy domowej. Ojcu się to nie podoba, ponieważ uważa, że jako żona biznesmena powinna zachowywać się jak kobieta z klasą a nie kura domowa. Tylko, że mama nie wygląda jak kura domowa. Przynajmniej trzy razy w miesiącu chodzi do kosmetyczki, na zakupach jest co tydzień... Wydaje więcej kasy niż ojciec na nowy samochód prosto z salonu. </span><br />
<span style="font-size: small;">- Justin! Zadzwoń do tego człowieka gdzie jest! Potrzebuję już makaron! - krzyknęła mama z dołu - Aha i niech kupi bagietki! </span><br />
<span style="font-size: small;">- Okeeeeeeeeeeeeej - odkrzyknąłem </span><br />
<span style="font-size: small;">W przeciągu 10 minut dzwoniłem do niego z siedem razy bo mamie ciągle się przypomina co trzeba jeszcze kupić. Ojciec chyba musi dać mu podwyżkę w tym miesiącu. Dzisiaj pracuje więcej niż przez cały miesiąc. </span><br />
<span style="font-size: small;">- Justin, Jaxon ubierzcie się w końcu i mi pomóżcie! Oni zaraz przyjdą! - taaaa mamo, za jakieś 4 godziny.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Dlaczego ona znowu tak wrzeszczy? - zapytał ojciec wchodząc do mojego pokoju - Siema</span><br />
<span style="font-size: small;">- Zaprosiła gości na kolacje</span><br />
<span style="font-size: small;">- Kogo? Prezydenta?</span><br />
<span style="font-size: small;">- Kacpra z siostrą - odpowiedziałem wzdychając </span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;">*Octavia*</span> <br />
<span style="font-size: small;">Mogłam nie przyjmować tego zaproszenia. Z pustymi rękami nie pójdę. Będę musiała coś kupić, kwiaty, wino cokolwiek. I na dodatek kompletnie nie wiem w co się ubrać. Musiałam wyglądać jak najlepiej, żeby nie wypaść blado przy mamie Jaxona i Justina. Dzwoniłam do Madison, ale ona doradziła mi żebym w ogóle nie szła. Antonine nie odbierała telefonu, a koleżanka z liceum w Lyon kazała ubrać mi coś seksownego, bo tym samym zwrócę uwagę Justina na siebie. I zrobię złe wrażenie na jego rodzicach. Odpada. Zresztą Justin mi się nie podoba. W końcu <a href="http://stylistki.pl/na-kolacje-467731/" target="_blank">ubrałam się w czarną spódniczkę i biało szarą bluzkę w kratkę</a> . Kacper jak zawsze oglądał telewizję, nie przejmując się tym, że zaraz wychodzimy. Tacie zrobiłam kanapki i postawiłam na stole, jak wróci do domu, jeśli w ogóle wróci, to sobie je zje. Po 18 razem z Kacprem wyszliśmy z domu, mieliśmy niezły kawałek do domu Jaxona a musieliśmy zahaczyć jeszcze o jakiś sklep aby kupić wino. </span><br />
<span style="font-size: small;">- Dzięki, że się zgodziłaś - powiedział nagle Kapcer</span><br />
<span style="font-size: small;">- A czemu miałam się nie zgodzić, hmmm? </span><br />
<span style="font-size: small;">- Bo rano mówiłaś, że dzisiaj nie mogę się z nim spotkać </span><br />
<span style="font-size: small;">- Chciałam spędzić z tobą ten dzień, odkąd mama wyjechała czuję się sama</span><br />
<span style="font-size: small;">- Możesz się z nami bawić, chodź to tutaj - krzyknął Kacper ciągnąc mnie za rękę</span><br />
<span style="font-size: small;">Dzielnica London. Dzielnica z willami. Widać, że tutaj mieszkają najbogatsi w mieście. Razem z Kapim zatrzymaliśmy się przy bramie największego <a href="http://www.abell.com.pl/img/informacje/DSC1_2907%20kopia.jpg" target="_blank">domu</a>. Mój brat zadzwonił dzwonkiem i po kilku sekundach przy drzwiach stanął rosły mężczyzna. Miał prawie dwa metry wzrostu, ogromne mięśnie i przerażający wyraz twarzy. </span><br />
<span style="font-size: small;">- Dobry wieczór, mogę prosić pani dowód? - zapytał</span><br />
<span style="font-size: small;">- Mhm - wydukałam i drżącymi dłońmi podałam mu dokument </span> <br />
<span style="font-size: small;">- Ahh Pani Octavia Carter, była pani dzisiaj umówiona na kolację z Państwem Bieber.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Mhm </span><br />
<span style="font-size: small;">- Proszę wejść. - odsunął się od furtki i wpuścił nas do środka </span><br />
<span style="font-size: small;">- Kacper, masz zakaz przychodzenia do niego, ten facet jest straszny! </span><br />
<span style="font-size: small;">- Witam was! - krzyknęła kobieta wychodząc z domu </span><br />
<span style="font-size: small;">- Dobry wieczór, mam nadzieję, że się nie spóźniliśmy - uśmiechnęłam się do niej - Proszę - podałam jej butelkę dobrego francuskiego wina</span><br />
<span style="font-size: small;">- Oj dziękuję. Jesteście w samą porę, pieczeń właśnie dochodzi. Zapraszam, Jaxon już czeka na Kacperka </span><br />
<span style="font-size: small;">Albo ona jest taka miła, albo świetnie udaje. Według mnie jest aż za miła. Jeśli wierzyć plotkom i jeśli jej mąż naprawdę jest mafioso to ona do niego nie pasuje. Kobieta zaprowadziła nas do salonu, gdzie siedział Pan Bieber. Jeszcze raz się sobie przedstawiliśmy, a Kacper pobiegł do Jaxona. Ja natomiast poszłam pomóc Pani Bieber w wyciągnięciu pieczeni. Nie chciałam zostać sam na sam z ojcem Justina. </span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;">*Justin* </span><br />
<span style="font-size: small;">Gadałem z Ryanem przez telefon kiedy do mojego pokoju wpadła dwójka chłopaków. Pożegnałem się z kumplem po czym zostałem zaciągnięty do salonu przez Kacpra i Jaxona. Kiedy przekroczyłem prób naszego salonu zobaczyłem jak Octavia pomaga mojej mamie wyciągnąć jakieś mięso z brytfanny na talerz. Gdy dziewczyna się odwróciłem straciłem dech. Octavia wyglądała... bosko. Serio, po tym jak ubiera się do szkoły miałem wrażenie, że jest kompletnym bezguściem. Ale teraz muszę przyznać, że wygląda nieziemsko. </span><br />
<span style="font-size: small;">- Cześć - powiedziała </span><br />
<span style="font-size: small;">- No hej - odpowiedziałem siadając do stołu - Mamo co to jest? </span><br />
<span style="font-size: small;">- Szatobriand- odpowiedziała Octavia z tym swoim francuskim akcentem </span><br />
<span style="font-size: small;">- A dokładnie? </span><br />
<span style="font-size: small;">- Podwójne befsztyki - odpowiedziała mi mama </span><br />
<span style="font-size: small;">Kolacja mijała nawet dobrze. Octavia szybko złapała kontakt z moją mamą. Znalazły również wspólne tematy. Moda. Z Octavii jest niezła gaduła, cały czas gadała, nie dając mojej mamie prawie dojść do słowa. Najlepszy był moment kiedy mama jej powiedziała, że za kilka miesięcy jedzie z ojcem do Lyon na rocznicę ślubu, Octa od razu zaczęła jej wymieniać sklepy do których koniecznie musi iść. Z tego co się orientowałem, były to jedne z droższych. Tata jak usłyszał o coraz dłuższej liście sklepów prawie się udusił. Szybko zmienił temat pytając się jej o jakieś bzdury. Ja rozmawiałem głównie z ojcem o nowych samochodach. Chłopaki już w połowie kolacji poszli grać na Xboxie. Z chęcią chciałem iść z nimi, ale mama zakała mi siedzieć z nimi.</span><br />
<span style="font-size: small;">- My już będziemy się zbierać do domu - powiedziała Octavia. Nareszcie</span><br />
<span style="font-size: small;">- Tak szybko? - spytała mama zawiedzionym głosem</span><br />
<span style="font-size: small;">- Taaak.. Jest już późno, tata zapewne już wrócił do domu</span><br />
<span style="font-size: small;">- No dobrze. To poczekaj, zapakuję ci ciasto</span><br />
<span style="font-size: small;">- Ale nie trzeba... - starała zaprotestować, ale mama zniknęła w kuchni</span><br />
<span style="font-size: small;">- Idziemy już? - krzyknął Kacper wieszając się na siostrze</span><br />
<span style="font-size: small;">- No idziemy, zbliża się 1 w nocy</span><br />
<span style="font-size: small;">- Nie będziecie się tłuc przez pół miasta, Justin was odwiezie - dzięki tato</span><br />
<span style="font-size: small;">- Nie chcemy robić problemu, przejdziemy się - uśmiechnęła się Octavia patrząc na mnie</span><br />
<span style="font-size: small;">- No właśnie, przejdą się - odpowiedziałem</span><br />
<span style="font-size: small;">- To dobry pomysł, Justin was odwiezie. Proszę</span><br />
<span style="font-size: small;">- Dziękuję. Do widzenia</span><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<span style="font-size: xx-small;">Już po maturach pisemnych. Jutro jeszcze ustny angielski a w środę polski i koniec egzaminów. Trzymajcie kciuki ;) Dzisiejszy rozdział jest trochę krótki ale następny będzie o wiele dłuższy i pojawią się pierwsze informacje o mamcie Octavii. </span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ffe599;"><span style="font-size: large;">CZYTASZ = KOMENTUJESZ</span></span></div>
<br />brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-66768462384982507332015-04-30T06:33:00.001-07:002015-04-30T06:33:45.222-07:00Rozdział 7 <span style="font-size: small;">- Octavia, mogę jechać dzisiaj do Jaxona po szkole? - zapytał Kacper, kiedy robiłam mu śniadanie</span><br />
<span style="font-size: small;">- Nie możesz - odpowiedziałam będąc w dalszym ciągu zła na niego za wczorajszy wieczór </span><br />
<span style="font-size: small;">- Dlaczego? - zaczął jęczeć </span><br />
<span style="font-size: small;">- Dlatego, że masz swój własny dom i rodzinę. Dzisiejszy dzień spędzimy razem. </span><br />
<span style="font-size: small;">- Nie chcę, chcę jechać do Jaxona!</span><br />
<span style="font-size: small;">- Ale nie pojedziesz! A teraz się ubieraj bo musimy wychodzić do szkoły</span><br />
<span style="font-size: small;">- Nie lubię cię</span><br />
<span style="font-size: small;">- I vice versa, ja ciebie też! </span><br />
<span style="font-size: small;">- Czemu wy ciągle wrzeszczycie?! - usłyszałam głos taty</span><br />
<span style="font-size: small;">- Co ty tutaj robisz?! - krzyknęłam</span><br />
<span style="font-size: small;">- Wydaje mi się, że tu mieszkam! Czemu śniadania nie zrobiłaś, człowiek haruje na was całymi dniami i zero podziękowania! </span><br />
<span style="font-size: small;">- Masz ręce to sobie zrób jedzenie. Czemu nie jesteś w pracy? </span><br />
<span style="font-size: small;">- Dzisiaj jadę później. Na 9 muszę być na komisariacie w sprawie twojej matki. </span><br />
<span style="font-size: small;">- Wiadomo cos nowego? - zapytałam z nadzieją w głosie</span><br />
<span style="font-size: small;">- Nie interesuje mnie to, ale kazali przyjechać to pojadę.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Pojadę z tobą...</span><br />
<span style="font-size: small;">- Ty lepiej idź do szkoły, nie chcę żeby dzisiaj znowu do mnie dzwonili. A matką się nie przejmuj, pewnie siedzi teraz ze swoim gachem i się pieprzą. - ostatnie zdanie wypowiedział z obrzydzeniem</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"> ***</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><i>Siedziałam z opuszczoną głową. Łzy powoli kapały na podłogę. Za ścianą słyszałam
krzyki. Ostre, a zarazem niewyraźne. Błądziłam myślami po swojej
głowie. Zastanawiałam się co ona zrobiła nie tak, że wszystko się pieprzy. </i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><i>Od kilku dni wyglądałam źle, bardzo źle. Oczy spuchnięte, czerwone.
Źrenic nie było prawie widać. Nos zadarty, usta popękane przez
słony smak łez. W środku było już wszystko kruche. Siedziałam tak i płakałam.
Serce mnie gryzło, bym wyszła i powiedziała im to, co właśnie teraz
czuję i myślę. Bałam się. Nie umiałam się stawiać. Próbowałam się nie poddawać. Ale zebrałam wszystkie siły i wyszłam pełna złości z pokoju.
Spojrzałam na nich gniewnie i rzuciłam tonem pełnym basu:</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><i> - Czy wy nie możecie posiedzieć w spokoju?! Zawsze się
kłócicie. Mam dosyć was, waszych kłótni. Rozumiecie? Przez was
nie widzę już przykładu dobrego domu. Tak wygląda każda rodzina?
Jakaś patologia, ludzie! Zahamujcie, póki jeszcze możecie.
Zróbcie to, błagam. Chociaż dla Kacpra się nie kłóćcie, dajcie
mu przykład dobrego dzieciństwa, nie to co mi.<br />
- Nie wtrącaj się! Ty myślałaś, że rodzina to taki ładny pachnący
kwiatek? Gówno prawda! Często śmierdzi od niego na kilometr. I się
nie wtrącaj, gówniara jesteś. </i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><i>Spojrzałam na nich i wybiegłam z domu w letnim ubraniu i kapciach. Biegłam przed siebie. Nikt za mną nie pobiegł, nikt nie krzyknął. Dobiegłam do stawu, usiadłam na ławce i zaczęłam zastanawiać się czemu to życie musi być takie dziwne. Nagle usłyszałam głos mamy</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><i>- Chodź do domu, nie wygłupiaj się. Przecież wiesz, że my tak zawsze. Nie rozwiedziemy się, no chodź. </i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><i>- A może właśnie powinniście! Tata cały czas się ciebie czepia, o wszystko! On nas nie kocha!</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><i>- Kocha nas. Tylko znowu mu odbija. Jak się uspokoi to porozmawiam z nim, znowu ubzdurał sobie, że go zdradziłam.. Chodź już bo się zaziębisz.</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;">***</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">W szkole nie mogłam się na niczym skupić. Na matematyce i angielskim siedziałam sama, ponieważ nie było Justina. Trochę się cieszyłam z tego powodu, bo po wczorajszym incydencie czułam się trochę nieswojo przebywając blisko niego. W szkole nie było też Madison, ponieważ pojechała z rodzicami na działkę oraz zobaczyć Dontego. Wczoraj nawijała o nim chyba z godzinę, dowiedziałam się, że jest cudowny, boski, nieziemski itp. Na szczęście nie zadali nam nic na weekend, więc mogłam spędzić ten czas z Kacprem. Miałam wyrzuty sumienia, że rano byłam dla niego taka niemiła i nakrzyczałam na niego. Ale odkąd poznał Jaxona, codziennie spędzają razem czas a ja siedzę w domu sama. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">W poniedziałek przyjeżdża do mnie Antonine to obciąży mnie na jakiś czas w obowiązkach. Antonine wychowała się w domu z piątką rodzeństwa, jej tata zostawił matkę kilka lat temu, więc musiała pomagać matce w opiece nad młodszym rodzeństwem. Mój tata nie przepada zbytnio za nią i Andreą. Uważa, że są zbyt starzy jak na moich przyjaciół i wywierają na mnie zły wpływ. Wpadnie w furię kiedy zobaczy Antonine. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">Kiedy autobus zatrzymał się pod szkołą Kacpra, zobaczyłam, że stoi przy wejściu do szkoły z jakąś elegancką kobietą i rozmawia z nią. Kobieta była wysoka, miała długie, lekko pofalowane kasztanowe włosy które opadały jej na płaszcz od Springfielda. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Dzień dobry - powiedziałam podchodząc do nich - Przepraszam, kim pani jest? </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Jestem Pattie, matka Jaxona - podała mi rękę wstając - Ty musisz być siostrą Kacpra, prawda?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Tak, jestem Octavia - podałam jej rękę</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Jaxon miał rację mówiąc, że jesteś śliczna - uśmiechnęła się </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Dziękuję, przepraszam, ale musimy już iść. Trochę nam się spieszy </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Nie ma problemu, może podwiozę was do domu? </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Nie trzeba. My z Kacprem idziemy do centrum. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- No dobrze, w takim razie do zobaczenia. - powiedziała odchodząc i wsiadając do wypasionego auta</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Kacper czemu ona z tobą siedziała? - spytałam brata kiedy pani Pattie odjechała</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Skończyliśmy wcześniej lekcje, a ciebie nie było więc cekała razem ze mną. Gdzie idziemy? </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- A gdzie chcesz? </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Do McDonalda! - powiedział ciągnąc mnie w stronę kawiarni </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">Kiedy weszliśmy do McDonalda od razu stanęłam w kolejce po zamówienie. Z racji tego, że był piątek, godziny obiadowe ludzi było strasznie dużo. Zamówienie przyjmowała ode mnie dziewczyna która ze znudzeniem nakładała na tacę kolejne jedzenie. Nie było wolnych miejsc jednak w końcu znaleźliśmy wolny stolik z dwoma miejscami obok
okna. Postawiłam nasze zamówienie, podczas gdy Kacper poszedł do łazienki. Ulice były pełne ludzi, podobnie jak w Lyon. Kiedy Kacper wrócił zaczęliśmy jeść nasz obiad. Powiedziałam mu o przyjeździe Antonine, bardzo się ucieszył bo strasznie mocno ją lubi. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><span style="color: #e69138;">*Justin*</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">Obracałem fajkę w dłoniach. Okno do pokoju było otwarte, a ja siedziałem na parapecie. Musiałem się codziennie nieźle gimnastykować, żeby mama nie domyśliła, że jej wspaniały synek pali papierosy, z ojcem to co innego. Od jakiegoś czasu nawet sam mi kupuje. Od rana strasznie bolała mnie głowa. Po kolacji u Octavii odwiozłem Jaxona do domu i pojechałem do kumpla na imprezę. Trochę za dużo wypiłem i spaliłem. Ale musiałem trochę odreagować. Młodzi mnie wkurzyli gadając takie bzdury o mnie i o niej. Ta dziewczyna jest ostatnią osobą którą w której mógłbym się zakochać. I nie umie gotować, każda kobieta powinna potrafić ugotować coś normalnego. Jednak w dalszym ciągu zastanawia mnie czemu u niej w domu był ten idiota Clark. Kiedy tabletki przeciwbólowe zaczną działać, spróbuję podpytać Jaxona, może będzie coś o tym wiedział. Od rana Ryan stara się ze mną skontaktować, ale nie odbieram od niego telefonów i nie odczytuję smsów. Czuję się tak potwornie, że chcę zostać dzisiaj sam. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Justin obiad! - krzyknęła mama. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">Z trudem wstałem z łóżka i poszedłem do salonu. Niemiłosiernie kręciło mi się w głowie, ale musiałem udawać, że wszystko jest w porządku.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Justin zawieziesz mnie dzisiaj do Kacpra? </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Kochanie, dzisiaj nigdzie nie pojedziesz. Jest weekend, Kacper na pewno chce go spędzić z rodzicami i siostrą. - powiedziała mama. Dzięki </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Nie chce. Jego mama zniknęła, tata jest w pracy, a Octavia mogłaby się pobawić z Justinem bo są w tym samym wieku i by się nie nudzili. - powiedział Jaxon, a ja się zakrztusiłem zupą. POBAWIĆ?!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Co ty mówisz Jaxon? Jak jej mama zniknęła? - w takim razie dlatego ten nieudacznik wychodził z jej domu</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Kilka dni temu wyszła i nie wróciła. Octavia mówi mu, że pojechała na wieś do cioci, ale Kacper podsłuchał rozmowę z tym panem co kiedyś chciał aresztować tatusia. To mogę jechać do niego? </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Jeśli tą sprawą zajmuje się ten nieudacznik to nigdy nie odnajdzie ich matki - powiedziałem, a mama zgromiła mnie spojrzeniem - Tylko nie mów im tego gamoniu</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Mogę jechać? - spytał ponownie</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Najpierw zadzwonimy i spytamy czy w ogóle możesz przyjechać. - negocjowała mama</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Nie mamy numeru do niej - powiedziałem</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Zapisałem ci jej numer w telefonie dzisiaj rano - uśmiechnął się do mnie</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Muszę przyznać, że Octavia jest naprawdę ładna. I chyba wolna - teraz ty mamo?!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- Ma chłopaka, ale nie są razem. Kacper mówił, że to idiota. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">Czy oni nie rozumieją, że ta laska mi się nie podoba?! Okej, może i jest ładna, ładnie się uśmiecha ale w dalszym ciągu nie jest w moim typie. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">- A może zaprosimy ich na kolację dzisiaj? - spytała mama - Justin daj mi jej numer </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">O NIE.</span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: xx-small;">jest ciężko. </span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="color: #ffd966;"><u><b>CZYTAM = KOMENTUJĘ </b></u></span></span></div>
</div>
brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-31383251613430145672015-04-26T13:10:00.003-07:002015-04-26T14:20:34.991-07:00Rozdział 6 <span style="font-size: small;">W nocy nie mogłam zasnąć. Co chwilę przewracałam się z boku na bok. Kilka razy próbowałam dodzwonić się do Andreii, <span class="">ale</span> nie odbierał ode mnie telefonów. Było <span class="correction positive p1 left">to</span> trochę dziwne, ponieważ od jakiegoś czasu traciłam z <span class="correction positive p2 left">nim</span> kontakt, a teraz nie odpisywał na moje smsy i nie odbierał moich telefonów. Andrea z moją mamą ostatnio się zbliżyli do siebie, może coś mu mówiła <span class="correction positive p1 left">czy</span> cokolwiek. Ale teraz musiałam stawić czoła prawdziwemu wyzwaniu. Wyglądałam jak siedem nieszczęść, <span class="">a za</span> 15 minut muszę wyjść z domu. Tata pojechał do pracy, <span class="">zanim</span> jeszcze wstałam, przez co musiałam odprowadzić Kacpra do szkoły. Jest zbyt mały, <span class="">żeby</span> chodzić sam. Wiadomo jak teraz jest, za każdym rogiem może czaić się jakiś psychol, <span class="">który</span> poluje na małe dzieci. W Lyon często w wiadomościach podawali komunikaty o zaginionych dzieciach.
Nie miałam siły na nic, więc pomalowałam tylko oczy i ubrałam pierwsze lepsze ciuchy, <span class="">które</span> wisiały w szafie. Zeszłam na dół i zjadłam jakieś szybkie śniadanie. Kacper oglądał jeszcze jakieś bajki w telewizji i nie zwrócił uwagi nawet, <span class="">kiedy</span> koło niego usiadłam.
</span><br />
<span style="font-size: small;">- Octa a kiedy wróci mama? - zapytał mnie Kacper, kiedy szliśmy do szkoły. Zaczyna się.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Wiesz Kapi, mama musiała wyjechać na jakiś czas.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Gdzie? Czemu bez nas?</span><br />
<span style="font-size: small;">- Pamiętasz jak mama opowiadała o swojej ciotce która mieszka blisko granicy z USA? Ciocia źle się czuła, więc mama pojechała do niej.</span><br />
<span style="font-size: small;">- To czemu nie dzwoni? - Kacper błagam przestań się pytać o mamę</span><br />
<span style="font-size: small;">- Jest na wsi, tam nie ma zasięgu, internetu...</span><br />
<span style="font-size: small;">- To takie wsie jeszcze istnieją?</span><br />
<span style="font-size: small;">- No oczywiście, że tak. A teraz nie gadamy tylko idziemy bo się spóźnimy.</span><br />
<span style="font-size: small;"> Na szczęście Kacper już nie pytał o mamę. Opowiadał zaś znowu o tym jak było wczoraj u Jaxona. To dobrze , że poznał jakiegoś kolegę. W Lyon miał trudności z nawiązaniem jakiś znajomości, <span class="">a</span> tutaj znalazł przyjaciela pierwszego dnia w szkole. Ogólnie, <span class="">to</span> przyzwyczaiłam się już do myśli, że Lyon będę odwiedzała tylko w wakacje. Stratford nie jest <span class="correction positive p1 left">jednak</span> takie złe, co prawda jest to dziura zabita dechami, <span class="">ale</span> da się tutaj żyć.
Około 7:50 byłam pod podstawówką i żegnałam się z Kacprem. Miałam 10 minut, <span class="">żeby</span> dotrzeć do swojej szkoły na pierwszą lekcję, a wiadome było, że nie ma cudu żebym zdążyła na matematykę. Kolejny raz opuszczę jakąś lekcje i dyrektor w końcu zadzwoni do rodziców.</span>
<br />
<span style="font-size: small;">- Octavia czeeeeeeeeeeeeść - usłyszałam jakiś krzyk za sobą. Był to Jaxon</span><br />
<span style="font-size: small;">- No siema młody. - przybiłam mu piątkę.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Mogę zabrać dzisiaj Kacpra na trening? Gram w piłkę nożną.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Okej może pójść. Tylko nie za długo.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Dzięki Octa. Paaa - powiedział Kacper całując mnie w policzek i biegnąc z Jaxonem do szkoły</span><br />
<span style="font-size: small;">- Uuuuuu jakie to słodkie - usłyszałam za sobą głos Justina. No pięknie.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Daruj sobie ok? - prychnęłam, nie miałam ochoty na jego żarty ze mnie</span><br />
<span style="font-size: small;">- Po wczorajszych wyznaniach powinnaś być milsza.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Nie było żadnych wyznań. Sorry idę do szkoły - minęłam go</span><br />
<span style="font-size: small;">- Czekaj, podwiozę cię, przecież i tak tam jadę</span><br />
<span style="font-size: small;">- Nie dzięki. Przejdę się.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Życzę ci powodzenia, masz 5 minut aby dojść do szkoły. Chyba nie będzie cię na matmie, mój kumpel będzie mógł w końcu ze mną usiąść. I wiedźma będzie zadowolona. Nara - powiedział wsiadając do samochodu zapalając silnik</span><br />
<span style="font-size: small;">- Dobra.... no czekaj! - krzyknęłam w stronę chłopaka</span><br />
<span style="font-size: small;">- Dobry wybór - uśmiechnął się cwano
Tak jak kilka dni temu mówiłam, że ludzie tutaj nie potrafią jeździć tak utrzymuję swoje stanowisko. Jazda z Justinem, <span class="">to</span> jedna wielka walka o życie. Jechał ponad 150km/h nie zważając na znaki drogowe, światła i zakręty. Jechałam trzymając się mocno pasa z sercem przy gardle. Nigdy tak się nie bałam jechać jak z <span class="correction positive p2 left">nim</span>. myślałam, że nas rozbije. Natomiast on dobrze się bawił patrząc na to <span class="correction positive p2 left"> jak</span> ja umieram. Chociaż trzeba przyznać, że w ciągu niecałych 4 minut dojechaliśmy do szkoły. Wysiadając z samochodu miałam nogi jak z waty, a ten debil śmiał się w niebo głosy. Idąc w stronę wejścia do szkoły spotkałam Madison. Od razu zaczęła wypytywać czemu jechałam samochodem z Justinem. Pokrótce opowiedziałam jej całą historię, <span class="">a potem</span> wysłuchałam kazania, że następnym razem mam dzwonić do niej, <span class="">bo</span> Justin jest niebezpieczny i coś jeszcze. Dalej jej nie słuchałam, <span class="">bo</span> zadzwonił dzwonek i zaczęłam się rozpakowywać.
Kilka minut po dzwonku do klasy wszedł Justin. Uśmiechał się pod nosem <span class="correction positive p1 left">a</span> ja patrzyłam na niego z mordem w oczach. Całą matematykę liczyliśmy zadania z funkcji. Powoli zaczyna mnie <span class="correction positive p1 left">to</span> nudzić, ten materiał przerabiałam już dawno i miałam wszystko w małym paluszku. A zadania były bajecznie łatwe. Cóż, czyżby z Octavii stała się geniuszem matematycznym? W między czasie dostałam smsa od Antonine, że wzięła w pracy dwa tygodnie urlopu i przyleci do mnie na ten czas. Cieszę się z tego <span class="correction positive p2 left">bo</span> ona zawsze była dla mnie ogromnym wsparciem.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Octavia, co ty na to, żebyśmy nie poszły na resztę lekcji? - zapytała Madison kiedy stałyśmy koło mojej szafki</span><br />
<span style="font-size: small;">- Namawiasz mnie na wagary? Brzydko Madi, brzydko</span><br />
<span style="font-size: small;">- W weekend jadę na działkę z rodzicami i muszę kupić kilka ciuchów</span><br />
<span style="font-size: small;">- Serio Madison? Na działkę?</span><br />
<span style="font-size: small;">- Bo będzie też Donte, taki chłopak co ma działkę obok nas.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Uuuuu to wszystko tłumaczy. No dobra możemy iść</span><br />
<span style="font-size: small;">- Dzięki, dzięki, dzięki! - zaczęła piszczeć - potem możemy jechać po Kacpra</span><br />
<span style="font-size: small;">- Kacper dzisiaj nie wraca, po szkole idzie na trening z Jaxonem. A właśnie Juuuustin! - krzyknęłam widząc chłopaka stojącego z kumplami przy drzwiach do biblioteki - Możesz na chwile?</span><br />
<span style="font-size: small;">- No co jest?</span><br />
<span style="font-size: small;">- Jak będziesz jechać po Jaxona to odbierzesz też Kacpra czy muszę po niego iść?</span><br />
<span style="font-size: small;">- Odbiorę, potem zabieram ich jeszcze do Maca</span><br />
<span style="font-size: small;">- Okej. Dzięki - uśmiechnęłam się do niego, na co on zrobił dziwną minę - Na razie
Z Madison pojechałam najpierw do Starbucksa na kawę i sałatkę, a dopiero potem na zakupy. Nie wiedziałam, że tutaj galeria, gdzie znajdują się znane mi nazwy sklepów. Nie znam jeszcze tak dobrze Madison, ale widzę, że musi uwielbiać zakupy. Przynajmniej będę miała <span class="correction positive p2 left">z kim</span> łazić po sklepach. Na początku nie mogłyśmy znaleźć niczego fajnego, jednak po godzinie zakupy rozkręciły się na dobre. Madison wykupiła połowę galerii, <span class="">zanim</span> znalazła coś <span class="correction positive p2 left"> co</span> naprawdę jej się spodobało. W trakcie zakupów spotkaliśmy również znajomych Madison ze starej szkoły, Madi przedstawiła nas sobie, <span class="">po czym</span> wszyscy razem poszliśmy do kawiarni. <span class="correction positive p2 right">Niestety</span> ci ludzie nie przypadli mi do gustu. Byli wulgarni, bezczelni i głośni. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że byli gorsi od Justina.</span><br />
<span style="font-size: small;">Po zakupach Madison odwiozła mnie do domu, po drodze zahaczając o sklep spożywczy. Lodówka świeciła pustkami <span class="correction positive p1 left">a</span> ja musiałam zrobić Kacprowi kolacje. Taty raczej na kolacji nie będzie, pewnie znowu będzie siedział w pracy do późnej nocy. Będąc w domu nie mogłam znaleźć sobie miejsca, było dopiero po 12, <span class="">więc</span> Kacper był jeszcze w szkole <span class="correction positive p1 left">a</span> ja byłam sama. Przebrałam się w jakieś luźne ubrania i zaczęłam sprzątać w domu. Od czasu przeprowadzki mama jeszcze ani razu nie sprzątała domu. Na meblach było dużo kurzu, zabawki Kacpra walały się po całym salonie. Na DVD włączyłam jakąś ulubioną płytę mojej mamy i zaczęłam sprzątać ten syf. Zajęło mi <span class="correction positive p1 left">to</span> prawie 3 godziny. Kiedy skończyłam byłam strasznie zmęczona <span class="correction positive p1 left">a</span> plecy bolały mnie niemiłosiernie. Mama nie kupiła mopa, <span class="">więc</span> podłogi musiałam myć na kolanach. Mama mówiła, że sprzątanie zawsze pomaga jej zapomnieć o problemach i <span class="correction positive p2 left">że to</span> lubi. Jednak mi <span class="correction positive p1 left">to</span> nie pomogło, cały czas myślałam o niej, gdzie jest, z kim jest <span class="correction positive p1 left">czy</span> w ogóle żyje. Nie dam rady poradzić sobie z Kacprem i ojcem jednocześnie chodząc do szkoły i zajmując się domem. Martwiłam się o nią, <span class="">ale</span> jednocześnie byłam wściekła. Kiedy już posprzątałam dom, wyszłam na podwórko zapalić. Próbowałam zebrać swoje myśli. Jakoś opornie mi <span class="correction positive p1 left">to</span> szło i jak na razie nie zauważyłam żadnych efektów. Co więcej, zachciało mi się przeklinać i to piekielnie mocno. Miałam ochotę wygarnąć wszystkim to , co o nich myślę i raz na zawsze się od nich odciąć. Po prostu odciąć i tyle. Zgasiwszy trzeciego już papierosa poszłam szykować jakiś późny obiad. Nigdy w życiu nie gotowałam i nie wiedziałam co miałabym przyrządzić, żeby ten mały niejadek <span class="correction positive p1 left">to</span> zjadł. W końcu przyrządziłam najprostszą sałatkę i frytki <span class="correction positive p1 left">a</span> na deser miałam schowany tort lodowy. Kacper nie przepada za sałatkami <span class="correction positive p1 left">jednak</span> musi zjeść to <span class="correction positive p2 left"> co</span> jest. Nic innego przygotować nie umiem. Po 18 do domu wpadł prawdziwy huragan, Kacper i Jaxon wrócili do domu i zaczęli biegać po całym salonie krzycząc niemiłosiernie. </span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;">- Cześć Jaxon - powiedziałam łapiąc go kiedy mnie okrążał - Jak było na treningu</span><br />
<span style="font-size: small;">- Strzeliliśmy bramkę z Kacprem. Trener powiedział, że może być w naszej drużynie</span><br />
<span style="font-size: small;">- To super, a teraz ściągajcie buty bo sprzątałam w domu! Zostajesz na kolacji? </span><br />
<span style="font-size: small;">- Tak zostanę! - powiedział wychodząc z domu - Justin zostaję na kolacji u Octy i Kacpra możesz jechać </span><br />
<span style="font-size: small;">- Jeśli Justin chce też może zostać na kolacji. Wystarczy dla każdego - powiedziałam opierając się o drzwi frontowe</span><br />
<span style="font-size: small;">- No dobra. Mam tylko nadzieję, że się nie otruję - uśmiechnął się wchodząc do domu</span><br />
<span style="font-size: small;">- Za dzisiejszą przejażdżkę powinieneś - weszłam za nim do domu </span><br />
<span style="font-size: small;">- Mi się podobało. Wyglądasz słodko mając przerażoną minkę. Chyba częściej będę cię podwoził.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Nigdy więcej nie wsiądę z tobą do samochodu możesz być pewien - zaśmiałam się - Siadajcie </span><br />
<span style="font-size: small;">- Octaviaaaaaaaaaaaa przecież ja nie lubię sałatki - zaczął marudzić Kapcer</span><br />
<span style="font-size: small;">- Ja też nie lubię sałatek - powiedział Justin </span><br />
<span style="font-size: small;">- A ja lubię sałatki - odezwał się Jaxon </span><br />
<span style="font-size: small;">- Dziękuję Jaxon, a wy bierzcie z niego przykład i jedzcie </span><br />
<span style="font-size: small;">- Octavia mogę zadać ci jedno pytanie - spytał Kacper</span><br />
<span style="font-size: small;">- Oczywiście, możesz </span><br />
<span style="font-size: small;">- Bo dzisiaj zastanawialiśmy się nad jedną rzeczą z Jaxonem. </span><br />
<span style="font-size: small;">- Hmmm? </span><br />
<span style="font-size: small;">- Bo ty i Justin lecicie na siebie, będziemy kiedyś rodziną? - powiedział a ja i Justin momentalnie się zakrztusiliśmy </span><br />
<span style="font-size: small;">- Boże święty, co wyjście znowu wymyślili?! Jak my na siebie lecimy? - podniósł głos Justin </span><br />
<span style="font-size: small;">- No bo ty ją ciągle straszysz, potem podwozisz do szkoły i uśmiechasz się do niej tak inaczej. A ona ćwierkoli jak do ciebie mówi i robi takie maślane oczka i zaprosiła cię na kolację. To jest miłość. </span><br />
<span style="font-size: small;">- To jak będziemy rodziną czy nie?</span><br />
<span style="font-size: small;">- NIE! - krzyknęliśmy razem
Resztę kolacji zjedliśmy w ciszy, to znaczy ja i Justin bo młodzi ciągle nawijali o treningu. Skąd oni biorą te chore pomysły, że ja i Justin. Naprawdę dzieci potrafią być przerażające. Przez te kilka dni co znam Justina to większość naszych rozmów sprowadzała się do gróźb w moją stronę. Do szkoły odwiózł mnie tylko dlatego, że spóźniłabym się do szkoły. I czy zwykły uśmiech jest oznaką sympatii do chłopaka? Poza tym... Przecież Kacper dobrze wie, że w Lyon czeka na mnie mój Alan.</span><br />
<span style="font-size: x-small;"><br /></span><span style="font-size: xx-small;">
Rozdział się jednak pojawił, jednak nie obiecuję, że w przyszłym tygodniu notka się pojawi bo od jutra zaczynam powtórki do matury. Rozdział piszę od rana więc nie wiem czy wam się spodoba. ;) </span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;">CZYTASZ = KOMENTUJESZ</span></div>
brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-5173815329148846182015-04-19T12:18:00.004-07:002015-04-21T08:29:21.138-07:00Rozdział 5<span style="color: #741b47;"><i>*Justin*</i></span><br />
~<br />
- Bieber, co jest? Od kilku dni jesteś cały czas wkurwiony - po raz setny mój przyjaciel starał się czegoś ode mnie dowiedzieć<br />
- Jak mnie wszyscy wkurwiają to co się dziwisz.<br />
- Masz kogoś konkretnego na myśli?<br />
- Taaaa - kurwa, nie odpuści, dopóki nie dowie się, o co chodzi<br />
- Ta mała Francuzeczka? - uśmiechnął się cwano<br />
- Głupia suka.<br />
- Może i głupia, ale ma zajebistą dupę. Brałbym - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałem <br />
- Ja bym jej nawet kijem nie tknął. Ale fakt, dupa zajebista. Mój brat zaprzyjaźnił się z jej bratem<br />
- Mały romansik na placu zabaw?<br />
- Prędzej ją zabiję. Dobra stary spadam, ojciec chce dzisiaj jechać po nowy samochód. Nara<br />
<br />
Szybkim krokiem wyszedłem z domu mojego przyjaciela i wsiadłem do swojego auta. Włączyłem głośno muzykę i wyjechałem z podjazdu domu Rayana. Dzisiaj miałem jechać z ojcem do salonu samochodowego po nowe auto dla mamy. Niedługo ma urodziny i <span class="correction positive p2 left">jako że</span> ojciec nigdy nie wie, <span class=""> co</span> jej kupić, <span class="">to</span> postanowił zakupić jej samochód, bo ostatnio skasowała swój. Żeby nie jechać przez miasto i utknąć w korku postanowiłem pojechać na skróty koło domu tej francuski.<br />
To jest najbardziej irytująca osoba którą kiedykolwiek spotkałem. Kiedy coś jej się nie podoba potrafi pokazać pazurki. Jest dość ostra, tyle że ta ostrość mija za każdym razem, <span class="">kiedy</span> pojawiam się blisko niej. Wtedy zachowuje się, <span class=""> jak</span> typowy frajer. Ona chyba serio myśli, że mógłbym jej zrobić krzywdę. Może i jestem dość narwany i można mnie szybko wyprowadzić z równowagi, ale nigdy w życiu nie zrobiłbym krzywdy dziewczynie. Moi kumple uważają, <span class="">to</span> za moją słabość, <span class="">ale</span> moja mama nauczyła mnie szacunku do kobiet. A to , że <span class="correction positive p1 left">to</span> trochę ją nastraszyłem przy naszych braciach, <span class="">to</span> dobrze. Jak się trochę po boi, <span class="">to</span> nic się jej nie stanie. Laska może jest i ładna, <span class="">ale</span> nie w moim typie. Wygląda jak jakaś cnotka niewydymka. Ryanowi się chyba podoba, <span class="">bo</span> ciągle się nią jara.
Przejeżdżając koło jej domu zauważyłem, jak wychodzi z niego kobieta w towarzystwie jakiegoś młodszego chłopaka i wynoszą jakieś walizki. Niezbyt mnie <span class="correction positive p1 left">to</span> interesowało. Przyspieszyłem samochód i po chwili byłem już u siebie w domu. Auto taty stało już na podjeździe co znaczyło, że już był w domu. Wchodząc do domu trafiłem na jednego z goryli ojca. <br />
- Cześć tato, jedziemy? - powiedziałem wchodząc do salonu<br />
- Tak jedziemy. Jak będziemy wracać to zajedziemy po Jaxona. Rano mówił, że chce przyprowadzić do domu jakiegoś kolegę... Zapomniałem jak się nazywa...<br />
- Kacper?<br />
- Tak,tak Kacper. Znasz go?<br />
- Taaaa. Zaprzyjaźnili się ostatnio. Kacper przeprowadził się tutaj z Francji. Spoko dzieciak.<br />
- To dobrze, że poznał jakiegoś kolegę. To co? Jedziemy?<br />
- Ten twój przydupas też jedzie?<br />
- Justin możesz mi wytłumaczyć dlaczego nie było cię dzisiaj w szkole? - nagle usłyszałem głos mamy<br />
- Bo dzisiaj było mi nie po drodze - odpowiedziałem, w zasadzie zgodnie z prawdą<br />
- Justin to ostatni rok szkoły nie możesz od tak sobie olewać wszystkiego.<br />
- Pattie nie przesadzaj. Jak raz nie poszedł to nic się nie stanie. Usprawiedliwię mu ten dzień jeśli będzie trzeba. A teraz pożegnamy się bo musimy jechać. Odbiorę Jaxona<br />
- Jego kolega dzisiaj przychodzi dzisiaj. Pozbądź się tej ochrony.<br />
~~<br />
Razem z ojcem pojechaliśmy pod wielki salon samochodowy marki Volkswagen. Tam zawsze mają duży wybór aut. Wchodząc do środka od razu podszedł do nas pracownik salonu. Podał mojemu ojcu rękę i poszliśmy za nim do biura. Ojciec pokrótce powiedział o jaki mu chodzi samochód i poszliśmy na salon, aby jakiś wybrać. Szczerze mówiąc byłem znudzony, żaden samochód mi się nie spodobał, ale ojciec w końcu zdecydował się na bezpieczny <span style="color: black;"><a href="http://autorud.pl/vwblog/wp-content/uploads/2013/10/2013-Volkswagen-Jetta-Hybrid.jpg" target="_blank">samochód</a> dla mamy. Załatwiliśmy jeszcze potrzebne formalności i pojechaliśmy po Jaxona. </span><br />
- Czemu on jeszcze nie wychodzi z tej szkoły? - zapytał zniecierpliwiony ojciec<br />
- Może dlatego, że ma jeszcze lekcje?<br />
Siedzieliśmy w samochodzie ok jakiś pięciu minut, a ojciec marudził jak stara baba. Otworzyłem szybę samochodu aby zapalić papierosa, kiedy zaważyłem, że w stronę wejścia do budynku idzie Octavia. Po jaką cholerę ona przychodzi po brata, kiedy on ma jechać do nas?<br />
- Doczekałeś się tato, zadzwonił dzwonek<br />
- Nareszcie! - powiedział wsiadając z samochodu<br />
- Tata, tata, tata! - krzyczał Jaxon biegnąc z Kacprem w naszą stronę, mijając przy tym Octavię jakby była duchem. Jej mina była bezcenna - Tata to jest Kacper, mój przyjaciel<br />
- Cześć Kacper, miło mi cię poznać - powiedział tata przybijając z nim piątkę - To co jedziemy?<br />
- Przepraszam - nagle odezwała się Octavia - Kacper idziemy do domu, Madison czeka na nas w samochodzie<br />
- A Pani jest? - spytał mój ojciec<br />
- To jest siostra Kacpra...<br />
- Potrafię mówić, nie musisz robić tego za mnie. Jestem Octavia, siostra Kacpra - podała mojemu ojcu rękę<br />
- Ale Kacper ma jechać dzisiaj do nas<br />
- Naprawdę? Kacper, czemu ja o tym nic nie wiem, hmmm?<br />
- Mówiłem ci o tym<br />
- Taaaak? A kiedy niby?<br />
- Dzisiaj jak rozmawiałaś z Madi o Justinie - powiedział, a ona od razu zatkała mu buzię<br />
- Gadałaś o mnie z Madison? - spytałem się jej rozbawiony jej zakłopotaniem<br />
- Może wspomniałam... A to nie będzie problem jeśli zostanie u państwa? - szybko zmieniła temat zwracając się do mojego ojca<br />
- Nie będzie problemu. Po kolacji go odwieziemy<br />
- No dobrze.<br />
- Kacper, a co twoja siostra mówiła o mnie?<br />
- Że jak ciebie widzi to ma ochotę podejść i ci przywalić tak mocno, że własna matka cię nie pozna. Ale jak tak na ciebie patrzy to musi przyznać, że masz fajną dupę - zatkało mnie, a Octavia zrobiła się cała czerwona<br />
- Jak wrócisz do domu to cię zabije gówniarzu! - powiedziała idąc w stronę samochodu Madison. A raczej uciekając<br />
~<br />
Wracając do domu Jaxon i Kacper nawzajem się przekrzykiwali opowiadając nam co działo się w szkole. Nie mogłem skupić się na tym co mówili, bo cały czas miałem przed oczami minę Octavii, kiedy Kacper tak ją pogrążał. I to jak uciekła. Nie zaprzeczę, ona też ma całkiem fajną dupę. Będzie śmiesznie siedząc z nią na matmie i angielskim po tej akcji.<br />
<br />
<span style="color: #741b47;"><i>*Octavia*</i></span><br />
Jak Boga kocham, zabiję tego gówniarza jak tylko wróci do domu. Przecież on mnie skompromitował, upokorzył! Jak ja teraz będę przychodzić na lekcje?! Jak ja na niego spojrzę po tym? Madison cały czas się ze mnie śmieje, zero wsparcia. W zasadzie to ona powiedziała, że jest całkiem, całkiem... A ja tylko potwierdziłam, że troszeczkę.<br />
Madi odwiozła mnie do domu, po czym sama pojechała do siebie. Wchodząc do domu zauważyłam, że naczynia które zostawiłam w zlewie rano są pozmywane. Tata nigdy w życiu niczego nie pozmywał, więc myślałam, że mama wróciła do domu. Zaczęłam ją wołać, jednak nikt mi nie odpowiedział. Poszłam do garderoby aby odwiesić kurtkę, zauważyłam, że nie ma płaszczów mamy. Poszłam do ich sypialni i otworzyłam jej szafę jednak była pusta. Nie było jej ubrań, kosmetyków, niczego. Od razu wyciągnęłam telefon i zaczęłam do niej dzwonić jednak ona nie odbierała. Po któreś z rzędu mojej próbie dodzwonienia się do niej, wyłączyła telefon. Od razu zadzwoniłam do taty, jednak on nie przejął się niczym. Tak, jakby to go nie interesowało. Powiedział, że porozmawiamy o tym w domu. "O tym", to znaczy, że wiedział coś o jej zniknięciu? <br />
<br />
<i><span style="color: #741b47;">*Justin*</span></i><br />
Kiedy przyjechaliśmy do domu od razu poszedłem do swojego pokoju i zadzwoniłem do Ryana, żeby przyjechał do mnie. Opowiedziałem mu o sytuacji sprzed szkoły, a on stwierdził, że francuska za mną szaleje. Ryan od razu wszędzie widzi miłość, nawet tam, gdzie jej nie ma. A nie ma jej zwłaszcza pomiędzy nami. Nienawidzimy się, ale jej dzisiejsze zmieszanie było całkiem słodkie.<br />
Ryan pojechał ode mnie zaraz po kolacji. Kacper też chciał wracać do domu, a jako że tata z mamą chcieli spędzić trochę czasu razem , to spakowałem go i Jaxona i odwiozłem do domu. Stojąc przy drzwiach myślałem, że otworzy mi jego siostra, jednak w progu stanął jakiś facet, chyba ich ojciec. Podziękował mi za odwiezienie syna i zamknął drzwi. Szkoda, myślałem, że będzie śmiesznie, kiedy otworzy mi Octavia. Ale trudno, spotkam ja jutro w szkole. Wsiadając do samochodu zauważyłem, jak od nich z domu wychodzi detektyw Clark. Znałem go bardzo dobrze, kiedyś ciągle starał się udowodnić, że mój ojciec robi brudne interesy. Jednak jego nieudolne działania nic nie udowodniły. Ciekawe co robił u Carterów. Czyżby nasza cnotka coś nawywijała?<br />
<br />
<span style="color: #741b47;"><span style="background-color: #741b47;"><i><span style="background-color: white;">*Octavia*</span></i><br /><span style="background-color: #741b47;"></span> </span></span><br />
Kiedy tata przyjechał z pracy od razu powiedziałam mu o zniknięciu mamy. W ogóle nie przejął się tym, że mama zniknęła. Ciągle powtarzał, że zapewne uciekła ze swoim kochankiem. Na litość boską, mama nie ma żadnego kochanka. Cały dzień siedzi w domu. Nie wychodzi praktycznie nigdzie, więc nie miała nawet możliwości, żeby go poznać. Musiałam na nim wymusić, żeby zadzwonił na policję. A kiedy w końcu to zrobił, przyjechał jakiś nadęty debil i powiedział, że mama jest dorosła i ma prawo wyjść z domu kiedy tylko chce. Owszem, ma prawo. Ale ona ma dwójkę dzieci, które ją kochają i się o nią martwią. Kacper na pewno będzie się pytał, gdzie jest mama. A co ja mam mu powiedzieć? Że mama od nas uciekła? Pan detektyw powiedział, że będą jej szukać, ale nie obiecuje, że ją znajdą. Na domiar złego w między czasie do domu wrócił Kacper. Zabrałam go do siebie to pokoju i zaczął mi opowiadać jak fajnie było u Jaxona. Przynajmniej nie pytał kim jest ten pan. Kiedy tylko zasnął, próbowałam się dodzwonić do Andreii, ale on nie odbierał ode mnie telefonów, więc zadzwoniłam do Antonine. Opowiedziałam jej o zniknięciu mamy, o detektywie, kłótni z ojcem. Obiecała mi, że jeśli uda się jej wziąć urlop do przyleci do mnie do Stardford pomóc w opiece nad domem i Kacprem. Naprawdę nie wiem co bym zrobiła bez niej. Kiedy już się umyłam i leżałam w łóżku, dopiero teraz doszło do mnie, że mama od nas odeszła. Możliwe, że na zawsze.<br />
~~~<br />
<br />
<span style="color: #d5a6bd;"><span style="background-color: white;"><span style="font-size: x-small;">Udało
mi się coś napisać. Rozdział jest dość długi, ponieważ przez najbliższy
czas nie wiem czy pojawi się jakiś rozdział. W piątek mam zakończenie
roku a potem będę uczyć się do matury :).</span></span></span><br />
<span style="color: #d5a6bd;"><span style="background-color: white;"><span style="font-size: x-small;">Ogólnie chciałabym podziękować za miłe komentarze. Miło mi, że komuś się podoba to co piszę. </span></span></span><br />
<span style="color: #f9cb9c;"><span style="color: #f6b26b;"><span style="color: black;"><span style="color: #d5a6bd;"><span style="background-color: white;"><span style="font-size: x-small;">Dzisiaj nastąpiła <b>aktualizacja </b>w sekcji<b> <a href="http://anotherworldjb.blogspot.com/p/bohaterowie_31.html" target="_blank">BOHATEROWIE </a>. </b></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="color: #f9cb9c;"><span style="color: #f6b26b;"><span style="color: black;"><span style="color: #d5a6bd;"><span style="background-color: white;"><span style="font-size: x-small;">W razie ewentualnych pytań zapraszam na <b><a href="http://ask.fm/meowwee" target="_blank">ASK</a> </b></span></span></span> </span></span></span>brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-74400137532635136472015-04-11T08:11:00.001-07:002015-04-11T08:13:08.092-07:00Rozdział 4 - Nie Kacper. Jest ładna pogoda przejdziemy się<br />
- Ale bolą mnie nogi - odpowiedział<br />
-
Mogę was podwieźć. Przecież nie zabiję cię w towarzystwie dzieci -
uśmiechnął się łobuzersko - Hahaha twoja mina jest bezcenna <br />
- Czemu chcesz zabić Octavie? - zapytał Kacper<br />
- Bo jest małym wkurzającym stworzonkiem - odpowiedział przeszywając mnie wzrokiem <br />
- Kacper idziemy już - chwyciłam go za rękę i zaczęliśmy iść w stronę przystanku autobusowego<br />
- Ale ja chciałem jechać z Jaxonem - próbował się wyrwać<br />
-
Pójdziemy na lody a teraz siadaj i się w końcu zamknij - posadziłam go
na ławce i odeszłam sprawdzić o której mamy autobus do centrum miasta<br />
- Nie lubię cię - powiedział naburmuszony Kacper<br />
- I nie musisz. Ja ciebie też nie lubię.<br />
<br />
Boże, jak ten gówniarz mnie wkurza! A na dodatek musiał zakolegować się z Jaxonem. Co z tego, że jego brat grozi, że mnie zabije. Przecież to nic takiego. Na dodatek autobus do centrum mamy za blisko 30 minut. Nie chce mi się tyle czekać ażeby pójść pieszo nie znam drogi. Usiadłam koło Kacpra na ławce i odpaliłam. Wiem, że przy dzieciach nie powinno się palić, ale on nie był dzieckiem. Siedział obrażony, machał nogami i miał minę jakby chciał zabić cały świat. Który siedmiolatek się tak zachowuje? Jeśli chce to niech się przyjaźni z Jaxonem, przecież ja mu tego zabraniać nie będę, tylko niech unika jego brata. Ok, może jednak się trochę martwię o braciszka.<br />
Z Jaxonem poszłam do restauracji w której byliśmy kilka dni temu z mamą. Zamówiliśmy sobie obiad a na deser duże lody. Kacprowi humor się trochę polepszył bo zaczął opowiadać mi o szkole. Potem zaczął dopytywać się czemu mama nie mogła po niego przyjechać. Szczerze mówiąc sama tego nie wiem. Powiedziała tylko, że dzisiaj nie może go odebrać i tyle w temacie. Nawet nie dopytywałam jej czemu.<br />
<div style="text-align: center;">
~ ~ ~</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy wróciliśmy do domu Kacper poszedł oglądać swoje ulubione bajki a ja poszłam do swojego pokoju żeby porozmawiać przez Skypa z Antonine, biedactwo przeze mnie się nie wysypia. Strefa czasowa. Oczywiście Andreii znowu nie było. Od kilku dni nie rozmawialiśmy. W Lyon ciągle przychodził do mnie. Osobiście kibicowałam mu i Antonine. Razem tworzyliby super parę. W międzyczasie do pokoju wszedł Kacper poprosić żebym pomogła mu w lekcjach bo wieczorem chciał wyjść na dwór. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy, Kacper opowiedział jej o Jaxonie i potem się rozłączyliśmy. Pomogłam mu w lekcjach mimo że były to banalne rzeczy. Podejrzewam, że nie chciało mu się tego robić samemu i dlatego poprosił mnie o pomoc. Wiedział, że ja będę mu dyktować a on to tylko zapisze.<br />
<br />
- Kacper a gdzie ty chcesz iść o tej godzinie? - spytałam kiedy zaczął się ubierać<br />
- Umówiłem się. Mogę iść?<br />
- Z kim się umówiłeś ?<br />
- Nie interesuj się to nie twoja sprawa<br />
- Akurat moja sprawa bo odpowiadam za ciebie.<br />
- Idę z kolegą<br />
- Jakim?<br />
- Jaxonem . Mogę pójść?<br />
- A gdzie będziecie?<br />
- Nie wiem pójdziemy gdzieś<br />
- To ja idę z wami<br />
- Octavia nie! - tupnął nogą. Dzieciak...<br />
- Posłuchaj jest już po 20 nie pójdziesz sam bo zaczyna się ściemniać. Tobie coś się stanie a mi się za to oberwie. Albo idę z wami albo ty zostajesz w domu<br />
- No dobraaaaaaaaaa. Ale nie będziesz się z nami bawić<br />
- Możesz być pewny, że nie będę.<br />
<br />
Kacper znowu był na mnie obrażony. Cóż, nie moja wina. Gdyby umówił się z Jaxonem w dzień mógłby pójść sam. Ale zaczyna się ściemniać więc nie będzie chodzić sam. Gdyby coś mu się stało, mama i tata zabiliby mnie. Z szafy wyciągnęłam <a href="http://stylistki.pl/wieczor-465760/" target="_blank">buty </a>i wyszliśmy z domu. Ściemniało się więc nie przebierałam się w jakieś wyjściowe ubrania. Kacper poleciał od razu do Jaxona a gdy ja się odwróciłam - zamarłam. Na podjeździe stał nikt inny jak... Justin. Otworzyłam buzię i stałam tak jakby ktoś mnie zamurował.<br />
- Fajna bluzka- powiedział pokazując swoje zęby <br />
- Dzięki - odpowiedziałam z przekąsem - Przywiozłeś Jaxona?<br />
- Nie. Sam przyszedł. Oczywiście, że go przywiozłem.<br />
- To możesz już jechać. Ja będę miała na nich oko<br />
- Mam lepszy pomysł. Oni zajmą się sobą, a ja zajmę się tobą, hmm? - mówiąc to przybliżał się do mnie coraz bliżej - Potafię być dobrym opiekunem - wyszeptał mi do ucha<br />
- Jeśli w przeciągu 4 sekund się nie odsuniesz zacznę krzyczeć! - powiedziałam a strach mnie sparaliżował<br />
- Hahaha wyluzuj mała. Mówiłem przy dzieciakach ci nic nie zrobię - odsunął się ode mnie na bezpieczniejszą odległość<br />
<br />
Całą czwórką poszliśmy do parku który znajdował się blisko mojego domu. Dzieciaki szły na przodzie, Justin szedł prawie z nimi a ja z tyłu jak najdalej od ulicy, na wszelki wypadek gdyby Justin chciał mnie wrzucić pod samochód. Kiedy doszliśmy do parku Kacper i Jaxon pobiegli na plac zabaw a ja usiadłam na ławce. Niestety, zaraz po tym jak usiadłam dosiadł się do mnie Justin. Z kieszeni spodni wyciągnęłam telefon. Na ekranie widniało powiadomienie, że mam 4 nieodebrane połączenia od taty. Oddzwoniłam i powiedziałam że jestem w parku z młodym. Pytał jeszcze gdzie jest mama bo nie ma jej w domu, co oznacza, że nie ma też kolacji. Kiedy skończyłam z nim rozmawiać zadzwoniłam do mamy. Jednak ona nie odbierała a Justin gapił się na mnie tak natarczywie, że zaczął mnie tym wkurzać.<br />
- Kacper chodź już, robi się późno a rano wstajesz do szkoły! - wstałam z ławki i stanęłam koło placu zabaw<br />
- Jeszcze chwilę proooooooooooooooooooooooooszę Octa - zawołał<br />
- Tata dzwonił, jest już w domu<br />
- No doobra. Zawsze musisz psuć nam zabawę.<br />
- Przykro mi Kapi, ale jutro jest szkoła.<br />
- Gadasz jak jego matka - odezwał się Justin - Jak chcą się bawić niech się bawią<br />
- A ciebie nikt się o zdanie nie pytał - zwróciłam się do niego <br />
- Dobra, chodźcie dzieciaki. Z babą nigdy nie wygracie.<br />
- Jestem kobietą.<br />
- Jak tam sobie chcesz. Aha i spokojnie, nie wrzucę cię pod samochód, możesz iść normalnie - powiedział odpalając papierosa. Też pali black devil<br />
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~ ~ ~</div>
<div style="text-align: left;">
- Gdzie wy byliście?! - krzyknął ojciec jak tylko weszliśmy do domu </div>
<div style="text-align: left;">
- Mówiłam ci że byliśmy w parku. Po co wrzeszczysz! </div>
<div style="text-align: left;">
- gdzie jest twoja matka! </div>
<div style="text-align: left;">
- Kacper idź do siebie. - powiedziałam do brata, nie chciałam żeby uczestniczył w tej kłótni </div>
<div style="text-align: left;">
- Pytam gdzie jest Eve! </div>
<div style="text-align: left;">
- A skąd ja mam wiedzieć! Od rana jej nie widziałam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co ona sobie wyobraża?! Kolacji nie ma...</div>
<div style="text-align: left;">
- A ty jak zwykle o jedzeniu! Mamy nie ma od rana, nie wiadomo gdzie jest a ty się martwisz, że jedzenia nie ma. I na dodatek piłeś!</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wrzeszcz na mnie gówniaro. Gdyby nie ja to ty i twoja matka nie miałybyście tego wszystkiego. Wyjechaliśmy z Lyon to zapewne znalazła sobie nowego kochanka i siedzi u niego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Skończ już tato. Najlepiej będzie jak już pójdziesz spać. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
Weszłam do pokoju i od razu otworzyłam okno żeby móc zapalić. Tata strasznie mnie wkurzył. Ciągle ma pretensję do mamy o wszystko. Traktuje ją jak niewolnicę, ciągle się kłócą. Pamiętam jak kiedyś się kochali, tata był bardzo zazdrosny o mamę, kiedy pracowała jako modelka i robił wszystko żeby mama za nim szalała. Ale od momentu kiedy urodził się Kacper tata zaczął się oddalać od nas. Stał się chłodny. Ciągle podejrzewa moją mamę o romanse. A mama nie ma przecież nikogo. Chciałabym zadzwonić do Antonine albo Andreii ale oni mają też własne życie, nie chcę jeszcze obarczać ich swoimi problemami.<br />
<br />
----<br />
<span style="font-size: xx-small;">dziękuję wszystkim za miłe komentarze ;)</span></div>
brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-79219882876518572272015-04-06T07:03:00.002-07:002015-04-07T02:26:33.638-07:00Rozdział 3 <span style="font-size: small;">Weszłam do klasy od matematyki i usiadłam na swoim miejscu. Nie mam zamiaru zmieniać miejsca tylko dlatego , że jakiś gość jest agresywnie nastawiony do świata. Zajęłam swoje miejsce witając się z kilkoma osobami, zaraz potem przybiegła do mnie Madison i zaczęłyśmy rozmawiać. Na chwilę przed dzwonkiem do klasy wszedł chłopak, <span class="">z którym</span> miałam siedzieć i rzucił plecakiem o ławkę. Madison popatrzyła na mnie współczującym wzrokiem i w momencie, <span class="">kiedy</span> zadzwonił dzwonek poszła usiąść na swoje miejsce. Kiedy usiadł koło mnie swoimi rzeczami zajął większą część ławki zostawiając mi jej skrawek. Do klasy weszła nauczycielka i zaczęła prowadzić lekcję, zaczynając od sprawdzenia obecności.</span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;">- No proszę.. Widzę, że Pan Bieber w końcu zawitał na moją lekcję nie spóźniając się. Czyżby rozmowa z Panem Dyrektorem dała mi do myślenia?</span><br />
<span style="font-size: small;">- Od czasu do czasu trzeba się tutaj pojawić - odpowiedział warcząc</span><br />
<span style="font-size: small;">- Wiesz, że grozi ci nie klasyfikacja z matematyki, możesz poprawiać rok</span><br />
<span style="font-size: small;">- Oboje dobrze wiemy, że i tak skończę tą szkołę. Może pani poprowadzić lekcję? Chciałbym się czegoś nauczyć</span><br />
<span style="font-size: small;">- Ależ oczywiście. Na samym początku sprawdzę twoje zadanie domowe. Ale zapewne go nie masz.Zgadłam? - spytała a chłopak pokazał jej coś dziwnego</span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;">Na dzisiejszej lekcji zajmowaliśmy się ciągami. Czyli czymś czego uczyłam się w drugiej klasie. </span><br />
<span style="font-size: small;">Same nudy. Kilka razy podchodziłam do tablicy rozwiązać jakieś zadanie, przez co dostałam 5 z aktywności. Niestety Justin nie przesunął się ze swoimi rzeczami i było mi niewygodnie. Jeśli będzie się tak ciągle zachowywał to chyba będę siedzieć na ziemi. Nie robił nic przez całą lekcję, tylko siedział i pisał z kimś na telefonie. Jego zachowanie strasznie mnie denerwowało. Był chamski i opryskliwy. Ale był też całkiem ładny.</span><br />
<span style="font-size: small;">Licząc następne zadanie poczułam jak mój telefon zaczyna wibrować, wyciągnęłam go z kieszeni spodni i położyłam na ławce tak, aby nauczycielka nie widziała.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><i><b>Od</b>: Antonine:</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><i>"Starałam się czegoś dowiedzieć od Andreii na temat twojej matki ale tylko się spłoszył. Ale popytam jeszcze naszych wspólnych znajomych. Detektyw Antonine ;D "</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><i><b>Do</b>: Antonine:</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><i>"Jeśli zaczęłas się go wypytywać tak samo jak mnie o Alana to wiem czemu się spłoszył ;D Ant nie rób z tego sprawy narodowej ;P"</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><i><b>Od: </b>Antonine</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><i>"Nie robię. Ale czuję, że robię coś ważnego :'(" </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><i><b>Do</b>: Antonine: </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><i> "I jestem ci za to wdzięczna :3. Działaj detektywie ;D" </i></span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;"><i><b>Od</b>: Antonine:</i></span><br />
<span style="font-size: small;"><i>"Tak jest! :D"</i></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><i> </i>Z Antonine pisałam już do końca lekcji. Kiedy zadzwonił dzwonek razem z Madison poszłyśmy na hiszpański. Szczerze mówiąc nie podoba mi się ten plan lekcji. Codziennie mam te same zajęcia i tak w kółko i w kółko. We francuskiej szkole podobało mi się bardziej. Miałam wielu znajomych i tworzyliśmy jedną z najbardziej zgranych klas. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">Hiszpański minął mi nudno. Zajmowaliśmy się gramatyką i rozwiązywaniem różnych zadań. Byłam w grupie z jakimiś chłopakami z którymi nie chodziłam na lekcje. Niestety Madison nie było na hiszpańskim, do końca dnia była zwolniona bo musiała iść do dentysty. Czyli musiałam być zdana sama na siebie lub na jej znajomych z lunchu.</span><br />
<span style="font-size: small;">Na czwartej lekcji miałam angielski. Nie zapamiętałam gdzie jest klasa więc spóźniłam się jakieś 10 minut. Na szczęście nauczyciel nie był zły za spóźnienie. W dzienniku odznaczył wcześniej zapisaną nieobecność i kazał mi usiąść... koło Justina! Ociągając się podeszłam do ławki i odsunęłam krzesło siadając na nie. Czemu ja musiałam trafiać na niego? A byłam taka szczęśliwa kiedy myślałam, że będę z nim chodzić tylko ma matematykę...Przez całą lekcję robiliśmy zadania z gramatyki w parach. Właśnie, w parach. Oczywiście Justin ze mną nie współpracował, cały czas siedział z nosem w telefonie a ja robiłam zadania które potem mieliśmy oddać na ocenę.</span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;">- Możesz w końcu odłożyć ten telefon i mi pomóc? - warknęłam do niego</span><br />
<span style="font-size: small;">- Po co? Świetnie sobie radzisz bez mojej pomocy</span><br />
<span style="font-size: small;">- Jasne. Ja robię wszystko sama a ty potem dostaniesz ocenę za nic.</span><br />
<span style="font-size: small;">- To masz pecha skarbie - powiedział od niechcenia</span><br />
<span style="font-size: small;">- Patrz na mnie jak do ciebie mówię! - krzyknęłam szeptem zabierając mu telefon</span><br />
<span style="font-size: small;">- Czy ty się dobrze czujesz?! Oddaj mi go!</span><br />
<span style="font-size: small;">- Oddam ci jak mi pomożesz - powiedziałam podając mu kilka kartek z zadaniami</span><br />
<span style="font-size: small;">- Kiedyś się doigrasz zobaczysz - syknął przez zaciśnięte zęby</span><br />
<span style="font-size: small;">- Nie gadaj tyle. Rób</span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;">Do końca lekcji siedział i rozwiązywał zadania, co chwilę wibrował mu telefon jednak nie zwracał na to uwagi. Chociaż kiedy zabrałam mu telefon myślałam, że zaraz wyciągnie pistolet i mnie zastrzeli. Jeśli to prawda, że jego ojciec jest w mafii to możliwe, że jego syn nosi przy dupie pistolet. Kiedy zadzwonił dzwonek oddałam chłopakowi telefon i poszłam do biurka nauczyciela oddać zadania. Wychodząc z klasy nagle zostałam przygwożdżona do ściany</span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;">- Słuchaj lalka, tak się bawić nie będziemy. Wkurwiasz mnie i to mocno - wysyczał, zaczynałam się trochę bać</span><br />
<span style="font-size: small;">- Ty też mnie wkurzasz! I puść mnie w tej chwili! </span><br />
<span style="font-size: small;">- Chyba sobie żartujesz. Nie wiesz z kim zadzierasz. Jeśli już zadajesz się z Payne to zapytaj się jej kim jestem</span><br />
<span style="font-size: small;">- Szczerze to gówno mnie obchodzi kim jesteś. I nie groź mi. To że masz problemy nie znaczy że to moja wina. Wierz mi, wolałabym chodzić do szkoły w Lyon. Tam przynajmniej nie ma takich degeneratów jak ty. A teraz mnie puść bo zacznę krzyczeć - powiedziałam na wydechu.</span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;">Justin popatrzył na mnie, zaczął szybciej oddychać jednak puścił mnie. Podniosłam swój plecak i czym prędzej pobiegłam ku drzwiom wyjściowym. Będąc na dziedzińcu szkoły podeszłam do znajomych Madison i odetchnęłam z ulgą. Po przerwie poszłam do nauczycielki się zwolnić, chciała już dzwonić do mamy żeby przyjechała po mnie jednak udało mi się ją przekonać, że nie ma potrzeby i sama wrócę do domu. Po tej sytuacji z Justinem poczułam się trochę słabo. Wychodząc ze szkoły natknęłam się na parkingu na niego i jego kumpli. Żeby nie przechodzić blisko nich obeszłam ich jak najdalej się tylko dało. </span><br />
<span style="font-size: small;">Mamy w domu nie było. O tacie nie będę nawet wspominać. Od kilku miesięcy wraca do domu wtedy kiedy Kacper już śpi. Nie raz słyszałam jak rodzice się kłócili. Tata podejrzewał mamę o romans ona podejrzewała jego... I tak w kółko. Miałam jeszcze trochę czasu żeby pójść po Kacpra więc poszłam obejrzeć jakiś film.</span><br />
<span style="font-size: small;">Przed 13 zaczęłam się szykować żeby iść do brata. Na dworze zrobiło się ciepło, więc <a href="http://stylistki.pl/blog-log-blog-465666/" target="_blank">przebrałam się</a></span><br />
<span style="font-size: small;"> i wyszłam z domu. Po 30 minutach stałam przed wejściem do szkoły i czekałam na brata. Kiedy zadzwonił dzwonek zauważyłam jak Kacper wychodzi ze szkoły z jakimś niskim blondynkiem. Kiedy mnie zauważyli zaczęli biec w moją stronę.</span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;">- Octavia, Octavia! To mój nowy kolega Jackson</span><br />
<span style="font-size: small;">- Cześć Jackson - powiedziałam podając młodemu rękę - Miło mi cię poznać, jesteś nowym kolegą Kacpra?</span><br />
<span style="font-size: small;">- Siedzimy razem na lekcjach.</span><br />
<span style="font-size: small;">- Jackson chodź już - usłyszałam za sobą znajomy mi głos, odwróciłam się i zobaczyłam stojącego nie opodal Justina</span><br />
<span style="font-size: small;">- Justin to jest Kacper mój nowy przyjaciel</span><br />
<span style="font-size: small;">- Cześć młody - powiedział Justin targając włosy mojemu bratu</span><br />
<span style="font-size: small;">- A to jest jego siostra Octavia. - powiedział a wzrok Justina powędrował ku górze</span><br />
<span style="font-size: small;">- No proszę jaki ten świat jest mały...</span><br />
<span style="font-size: small;">- No właśnie... Kacper idziemy już </span><br />
<span style="font-size: small;">- Justin podwieziemy ich do domu?</span><br />
<span style="font-size: small;">- Jeśli chcą możemy</span><br />
<span style="font-size: small;">- Nie chcemy robić problemu. Przejdziemy się</span><br />
<span style="font-size: small;">- Ale czemu? - spytał ze smutną miną Kacper - Zgódź się. Prooooooooooooszę - powiedział robiąc swoją słodką minkę</span><br />
<br /></div>
</div>
brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-15667373085958837252015-04-02T13:49:00.001-07:002015-04-03T14:09:44.131-07:00Rozdział 2 <span style="color: #eeeeee;">Po skończonej matematyce miałam mieć drugi język obcy. Wybrałam hiszpański, <span class="">ponieważ</span> zawsze chciałam się go nauczyć <span class="correction positive p1 left">a</span> w Lyon chodziłam na prywatne lekcje. Nie mogąc znaleźć klasy poprosiłam jakiegoś chłopaka na korytarzu o pomoc. Był tak miły, że zaprowadził mnie pod same drzwi klasy. Wchodząc zauważyłam, że w jednej z ławek siedzi dziewczyna, <span class="">która</span> puściła mi dzisiaj liścik na matematyce. Zauważywszy mnie pomachała i wskazała miejsce koło siebie. Uśmiechnęłam się i dosiadłam się do dziewczyny.
</span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><br /></span>
<span style="color: #eeeeee;">- Cześć jestem Madison – przywitała się z uśmiechem, widać było, że jest przyjaźnie nastawiona</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Ja jestem Octavia – również się uśmiechnęła
-</span><br />
<span style="color: #eeeeee;"> I jak ci się podoba w szkole?</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Trudno odpowiedzieć na <span class="correction positive p1 left">to</span> pytanie dopiero od godziny tutaj jestem. Ale ludzie wydają się w porządku
</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">-Z tymi ludźmi jest różnie, zresztą widziałaś na matematyce</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Właśnie.. Co <span class="correction positive p1 left">to</span> był za koleś? I czemu napisałaś mi ten liścik?</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Ten chłopak <span class="correction positive p1 left">to</span> Justin. Jest mega bogaty. Jego ojciec ma niby jakieś studio nagraniowe, ale wszyscy wiedzą, <span class="">że to</span> przykrywka</span><br />
<span style="color: #eeeeee;"> Przykrywka czego?</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Mafii. - powiedziała patrząc mi w oczy </span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Czego? - zaśmiałam się</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Nie śmiej się. Taka jest prawda jego stary trzepie połową Stardford. Uważaj, <span class="">bo</span> jak mu podpadniesz będzie z tobą źle.
</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Jestem dziewczyną. Nic mi nie może zrobić.</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- To nie jest Francja, Octa. Dla niego dziewczyna, <span class="">to</span> tylko obiekt seksualny
</span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><br /></span>
<span style="color: #eeeeee;">Chciałam jej coś odpowiedzieć, <span class="">ale</span> w tym momencie do klasy wszedł nauczyciel i zaczął prowadzić lekcję. Z Madison pisałyśmy całą lekcję liściki, a po szkole umówiłyśmy się na kawę. Na lekcji nie mogłam się już skupić. Moje myśli krążyły wokół tego chłopaka. I tego, <span class="">czy</span> jego ojciec faktycznie trzepie połową Stardford. W końcu mogą być <span class="correction positive p1 left">to</span> plotki. A nawet <span class="correction positive p2 left">jeśli</span> okazałoby się to prawdą <span class="correction positive p1 left">to</span> trudno. Jakoś <span class="correction positive p1 left">to</span> przeżyję.
I z dzisiejszego hiszpańskiego nie nauczyłam się niczego. Na przerwie na lunch Madison zaciągnęła mnie na stołówkę. Jednak ja podziękowałam za obiad. Wyglądał okropnie, można powiedzieć, że nawet gorzej niż pokazują <span class="correction positive p1 left">to</span> w amerykańskich filmach. W Lyon na obiad zawsze chodziłam do domu albo do kawiarni, <span class="">która</span> była blisko szkoły. Zjadłam tylko swoje kanapki, <span class="">które</span> mama mi naszykowała. Poznałam kilku znajomych Madison <span class="correction positive p1 left">jednak</span> nie pamiętam ich imion. To znaczy zapamiętałam tylko Ethana, <span class="">ponieważ</span> starał się popisać “znajomością” francuskiego. Zrobił z siebie idiotę.
Reszta lekcji minęła mi dość nudno. To co teraz przerabiamy na lekcjach w 3 klasie szkoły średniej, we Francji omawiałam w 1 klasie. A, <span class="">że</span> zawsze się dobrze uczyłam i mam bogaty zasób wiedzy, <span class="">po prostu</span> się nudziłam i pisałam smsy z Andreą. Andrea zaczyna mnie wkurzać. Jest moim przyjacielem i powinien interesować się mną, <span class="">a</span> ciągle wypytywał o moją matkę.
</span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><br /></span>
<span style="color: #eeeeee;">Z Madison miałam jeszcze wspólną psychologię, <span class="">a potem</span> miałyśmy oddzielne lekcje. Ale umówiłyśmy się, że zaczekamy na siebie przed wejściem do szkoły. Idąc korytarzem kończyłam pisać smsa do Andreii, <span class="">przez co</span> wpadłam na jakiegoś człowieka. Podnosząc głowę do góry ujrzałam Justina. Patrzył się na mnie groźnym wzrokiem.
</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Przepraszam – powiedziałam i chciałam go minąć, <span class="">jednak</span> on chwycił mnie <span class="correction positive p1 left">a</span> ramię
</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Nie nauczyli Cię chodzić?</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Przecież przeprosiłam, <span class="">więc</span> <span class="correction positive p2 left">o co</span> chodzi?</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- O to , że przez Ciebie miałem rano “miłą” wizytę u dyrektora</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Po pierwsze <span class="correction positive p1 left">to</span> nie przeze mnie. To ty na mnie napadłeś. A po drugie puść mnie <span class="correction positive p1 left">to</span> boli.</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- I ma boleć – powiedział wzmacniając uścisk – I ja na Ciebie napadłem? Ja mogę <span class="correction positive p1 left">to</span> słoneczko dopiero zrobić
</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Jeśli myślisz “słoneczko” - mówić <span class="correction positive p1 left">to</span> wyrwałam się – <span class="correction positive p2 left">że</span> mnie przestraszysz, <span class="">to</span> jesteś w wielkim błędzie. A teraz przepraszam spieszę się. Au revoir – ominęłam go i niemal biegiem poszłam do drzwi wyjściowych. Na szczęście Madison już na mnie czekała
</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Co ty znowu zrobiłaś? - spytała zrezygnowanym tonem</span><br />
<span style="color: #eeeeee;"> - Wpadłam na niego. A on zaczął gadać trzy po trzy, że mnie zabije i tak dalej...
</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Octavia miałaś mu schodzić z drogi...
</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">- Sam się napatoczył. Nie moja wina, <span class="">że</span> staje tam <span class="correction positive p2 left">którędy</span> ja chodzę. Chodź na tą kawę.</span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><br /></span>
<span style="color: #eeeeee;">Z Madison spędziłam super popołudnie. Pokazała mi fajną kawiarnię <span class="correction positive p2 left">gdzie</span> serwują dobre obiady i desery. Kiedy będę miała dosyć kuchni mojej mamy będę tam chodzić na obiady. Nie to, <span class=""> że</span> mama źle gotuje, ale czasami serwuje takie potrawy, <span class="">których</span> ja za Chiny ludowe nie zjem. W czasie rozmowy z Madison okazało się, że mamy wiele wspólnych tematów, lubimy te same zespoły i książki. Kiedy zaczęło się ściemniać rozeszłyśmy się do domu. Jako <span class="correction positive p2 left">że</span> nie widziałam jak dojść do domu zadzwoniłam po tatę, <span class="">żeby</span> przyjechał po mnie. Przekroczywszy próg domu porozmawiałam chwilę z mamą I poszłam do pokoju porozmawiać z Antonine przez skype. Opowiedziałam jej o dziwnym zainteresowaniem Anreii moją matką. Obiecała, <span class="">że</span> postara się dowiedzieć więcej na ten temat.
</span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><br /></span>
<span style="color: #eeeeee;">Następnego dnia wstałam przed 7 z wielkim trudem poszłam się w miarę ogarnąć do szkoły. Umyłam głowę, <span class="">jednak</span> miałam problem z wyborem ubrań. W końcu zawołałam mamę, <span class="">która</span> pomogła mi wybrać jakieś <a href="http://stylistki.pl/03-blog-blog-blog-blog-blog-465266/" target="_blank">ciuchy</a>. Wchodząc do salonu zdziwiłam się widząc w <span class="correction positive p2 left">nim</span> tatę. Przywitałam się z <span class="correction positive p2 left">nim</span> i poszłam zjeść śniadanie. Dzisiaj znowu mama odwoziła mnie i młodego do szkoły <span class="correction positive p1 left">jednak</span> kazała mi zapamiętać drogę do szkoły Kacpra, <span class="">bo</span> musiałam go dzisiaj odebrać ze szkoły, <span class="">bo</span> mama miała już jakieś plany.
</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">Wysiadając z samochodu zauważyłam Justina i jego kumpli. Aż dziwnie mi się zrobiło w brzuchu. Chyba trochę się ich boję. Minęłam ich bez słowa i weszłam do szkoły. Za chwilę mam matematykę! MATEMATYKĘ? M A T <span class="correction positive p2 right">E</span> M A T Y K Ę</span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><br /></span>
<span style="color: #eeeeee;">_</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">Z racji tego, że zbliżają się święta, chciałabym wam życzyć smacznego jajka i bogatego zająca ;) I świat bez śniegu! </span>brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-21905410580399565362015-03-29T12:11:00.000-07:002015-04-07T02:27:07.289-07:00Rozdział 1 <div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;"> <span style="color: #eeeeee;">No
cóż, nowy początek. Zawsze były piękne, więc czemu ten był
taki, taki... Aż słów człek nie ma. Nie dość, że wczoraj się
przeprowadziłam do tej wiochy* i zmęczona rozpakowywaniem rzeczy
poszłam spać po trzeciej w nocy to m</span></span></span></span></span></span></i><span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">ój
dzisiejszy dzień zaczął się gwałtowną pobudką. Mam jako alarm
ustawioną piosenkę My Chemical Romance ‚Na Na Na’. Poszłam do
łazienki, wzięłam zimny prysznic, ułożyłam włosy i
podmalowałam się.</span></span></span></b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">
Dzisiaj z mamą i Kacprem mamy jechać załatwić papiery odnośnie
nowej szkoły. Mój brat jest strasznie podekscytowany. Pierwszy raz
jest w Kanadzie mimo, że blisko granicy z USA mamy rodzinę. Była
godzina 8:30 a o 9:30 miałyśmy być w nowej szkole Kacpra. Toteż
szybko ubrałam jakieś <a href="http://stylistki.pl/1aaaaa-464791/" target="_blank">ciuchy</a> które leżały na wierzchu w torbie i
zeszłam na śniadanie. W pośpiechu zjadłam bagietkę z konfiturą
i croissanta oraz wypiłam mocną kawę. W Lyon śniadania jadłam na
balkonie mając widok na miasteczko , teraz nie mam balkonu a jedząc
śniadanie na podwórku mam widok na krzaki. Cudownie. Przynajmniej
pogoda jest całkiem ładna. </span></span></span>
</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;"> Kiedy
zjadłam śniadanie poszłam na podwórko. </span></span></span><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">Zapaliłam
pierwszego papierosa z paczki moich ulubionych Black Devili. Nie palę
nałogowo. Tylko wtedy kiedy jestem zła. A teraz jestem bardzo zła.
Wściekła. </span></span></span></b></span>
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><br /></span></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">~
~ ~</span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> Jechałam
z mamą i Kacprem do szkoły podstawowej do której miał chodzić
młody. Przysięgam ludzie w Stardford nie potrafią jeździć. W
Lyon ruch drogowy jest jakoś ogarnięty a kierowcy o niego lepsi.
Tutaj wszystko się wlecze. Ulice nawet w 10% nie przypominają tych
we Francji . Natomiast o sklepach z ubraniami które tu były nigdy nie słyszałam.
Nie widziałam sklepu Prady, Versace, Cracovii czy Marionnaud
Parfumeries. Nie podoba mi się tutaj. Ludzie nie potrafią się
ubierać, prowadzić samochodów... Nie marudzę. Po porostu chcę
wrócić do domu. Do Andreii i Antonine moich przyjaciół. </span></span></span></span></b></span>
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> W
czasie podróży nie odzywałam się do mamy. Czasami próbowała
nawiązać ze mną rozmowę ale nie miałam ochoty z nią rozmawiać.
Natomiast Kacprowi buzia się nie zamykała. Był strasznie
podekscytowany tym, że będzie chodził do nowej szkoły.
Zajechaliśmy pod duży biały budynek otoczony zielonymi drzewami i
wysokim ogrodzeniem. Na dworze biegały dzieci, gonili się,
siedzieli na ławkach lub skakali po placu zabaw. Razem z mamą i
Kacprem udaliśmy się do wejścia i musieliśmy poczekać aż ktoś
z nauczycieli podejdzie otworzyć nam bramę. W międzyczasie
zadzwonił dzwonek i dzieci zaczęły ustawiać się parami aby wejść
z nauczycielami do szkoły. Dyrektorka wyszła ze swojego pokoju i
przywitała się najpierw z mamą a potem ze mną i bratem. Wydawała
się bardzo miłą kobietą, przez cały czas się uśmiechała. Pokrótce opowiedziała o szkole, systemie nauczania po czym
oprowadziła nas po szkole. Na koniec dyrektorka dała mojej mamie
spis książek i plan lekcji dla Kapiego. Kiedy wyszliśmy Kacper
nakręcił się jeszcze bardziej i gadał jeszcze więcej. Mama
dzielnie znosiła gadanie mojego brata jednak widziałam, że zaraz
trafi ją szlag. </span></span></span></span></b></span>
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> Dyrektor
liceum do którego miałam chodzić gapił się na moją mamę jak na
szynkę. Moja mama jest młodą i piękna <a href="http://www.banzaj.pl/pictures/kultura/film/aktorzy/Eva_Green/eva_green_8.jpg" target="_blank">kobieta</a>. Urodziła mnie
mając 17 lat. W Lyon często brali ją za moją koleżankę, a w
najgorszym wypadku siostrę. Kilka lat pracowała jako modelka jednak
gdy zaszła w ciążę z Kacprem zrezygnowała z dalszej kariery. Ale
wracając do rzeczywistości, szkoła była taka sobie. W Lyon
chodziłam do prywatnego liceum a teraz miałam uczęszczać do
publicznej szkoły. Przez remont i zakup domu nasz budżet domowy
znacznie się uszczuplił. Na dodatek od kiedy mama zrezygnowała z
modelingu nie miała pracy, tata mówił, że jego kobieta nie musi
pracować tylko zajmować się domem.</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> No
ale kiedy zwiedziłam szkołę byłam pozytywnie nastawiona. Mimo że
na zewnątrz budynek odstraszał to w wewnątrz był całkiem
przyjemny. Najśmieszniejsze było to, że dyrektor przez cały czas
startował do mojej mamy a ona miała go w dupie. </span></span></span></span></b></span>
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> Kiedy
wyszliśmy ze szkoły mama zaproponowała nam lody, zakupy a potem
małe zwiedzanie miasta. Skoro mam tutaj mieszkać to powinnam znać
przynajmniej jakieś fajne kluby czy kawiarnie. </span></span></span></span></b></span>
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- Podoba
ci się szkoła kochanie? - zapytała mama parkując samochód koło
galerii handlowej </span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- Nie
jest najgorzej, ale myślałam, że będzie lepiej.</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- Zobaczysz
będzie dobrze. Pójdziesz do szkoły, znajdziesz sobie jakieś
towarzystwo. Jesteś bardzo otwarta na nowe znajomości.</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- To
że w Lyon miałam dużo znajomych nie znaczy że tutaj będzie tak
samo. Tam to byli głównie znajomi z klasy z którymi od czasu do
czasu wyszłam gdzieś na miasto. Przyjaźnię się tylko z Antonine
i Andreą.</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- A
właśnie, rozmawiałaś już z Andreą?</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- Jeszcze
nie, zapewne śpią o tej godzinie</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- Faktycznie,
zapominam o strefie czasowej. Chodź kupimy coś na obiad bo lodówka
jest jeszcze pusta</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> Zakupy
minęły nam wyśmienicie. Razem z mamą bardzo dobrze znamy się na
modzie i mamy podobny styl. Nawet Kacper bardzo lubi zakupy. Tylko
tata ich nienawidzi. W galerii co prawda nie było Versace ale
znalazłam kilka innych fajnych sklepów. Ale zdania nie zmienię,
ludzie w Stardford nie mają stylu. Jeśli mieszka się od małego
dziecka we Francji i chodzi się po francuskich ulicach (i
przychodzi na pokazy mody, gdzie jedną z modelek była własna
matka) to nabiera się pewnego pojęcia o modzie. Po zakupach
pojechaliśmy na obiad do restauracji gdzie serwowali francuskie
dania. Z mamą zamówiłyśmy sałatkę z oliwkami, serem feta i
pomidorami. A Kacper wziął pizze. Cóż, on nie musi dbać o linię.
</span></span></span></span></b></span>
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> Do
domu wróciłyśmy dopiero wieczorem. Poszłam od razu do swojego
pokoju aby włączyć skype i porozmawiać z przyjaciółmi. Kiedy
tylko się połączyliśmy, Antonine od razu zaczęła ćwierkotać
płynną francuszczyzną (której tutaj bardzo mi brakuje) i zalewać
mnie pytaniami na które nie miałam możliwości nawet odpowiedzieć.
Na szczęście Andrea zatkał jej buzię. Zaczął wypytywać o moją
matkę. Ale nie zdziwiło mnie to, był od niej młodszy o pięć
lat. Tak, Andrea jak i Antonine mieli prawie 30 lat ale przyjaźniłam
się z nimi. Rodzicom na początku nie podobało się to, ale po
czasie zaakceptowali ten fakt i nawet ich polubili. A mama i Andrea
znaleźli wspólny język, można powiedzieć, że zaprzyjaźnili się
ze sobą. Andrea strasznie mi się podoba. Ale nie chcę z nim być
bo nie chcę niszczyć naszej przyjaźni. </span></span></span></span></b></span>
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">~
~ ~</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> Pierwszy
dzień w nowej szkole a ja się spóźnię. Mama nie obudziła mnie
dzisiaj a ja nie nastawiłam budzika. Na dodatek skończyłam
rozmawiać z przyjaciółmi po 3 w nocy. W trybie ekspresowym umyłam
zęby, zrobiłam sobie makijaż i <a href="http://stylistki.pl/druga-xd-464797/" target="_blank">ubrałam</a> się nawet nie wiedząc w
co. Na śniadanie nie zdążyło mi czasu. Na szczęście mama
podwiozła mnie do szkoły wcześniej robiąc mi kanapki. </span></span></span></span></b></span>
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> Na
szkolny parking dojechałam na pięć minut przed dzwonkiem. Widok
tylu ludzi lekko mnie przeraził, chciałam wrócić do domu. Mamie
ledwo udało się wyrzucić mnie z samochodu. Kiedy weszłam na teren
szkoły zaczęło się. Dziwne spojrzenia, szepty. Nie dziwiłam się,
przecież nie pierwszy raz przyszłam do nowej szkoły. Z resztą w
tak małej dziurze jakim jest to miasteczko, nawet turyści wzbudzają
sensacje. Przełknęłam ślinę i weszłam do budynku szukając
klasy w której miałam mieć matematykę. Znalazłszy pomieszczenie
weszłam a ludzie z mojej nowej klasy już tam byli, cichutko
usiadłam do ostatniej ławki i rozpakowałam książkę. Zadzwonił
dzwonek a do klasy weszła kobieta w starszym wieku z dziennikiem i
kubkiem kawy. </span></span></span></span></b></span>
</div>
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><br /></span>
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- Moi
drodzy, od dzisiaj mamy w klasie nową koleżankę – powiedziała
na przywitanie nauczycielka – czy możesz się nam przedstawić i
powiedzieć coś o sobie. </span></span></span></span></b></span><br />
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> </span></span></span></span></b>
</span><br />
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> Zaczyna
się, Boże jak ja tego nienawidzę. Gardło mam tak spięte, że
mogłam wykrztusić z siebie pojedyncze litery. </span></span></span></span></b></span>
</div>
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- No
dalej nie wstydź się opowiedz coś o sobie. - nauczycielka
starała się jakoś wpłynąć na mnie abym się rozluźniła, na
marne spięłam się jeszcze bardziej.</span></span></span></span></b><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> </span></span></span></span></b></span><br />
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- Mam
na imię Octavia. - powiedziałam i usiadłam z powrotem</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- Piękne
imię. - powiedziała po czym zaczęła prowadzić lekcje. </span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><br /></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> Udało
się. Nie lubię czegoś takiego. Jestem rozrywkowa, ale kiedy muszę
wystąpić publicznie pożera mnie przerażenie. W połowie lekcji
drzwi do klasy się otworzyły i weszła dwójka chłopaków.
Nauczycielka coś do nich mówiła, ale oni ją zlekceważyli.
Kobieta westchnęła i wyszła z klasy. Jeden z nich usiadł do
swojej ławki pod oknem a drugi szedł w moja stronę. Strącił moje
książki na ziemię i nachylił się w moją stronę</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><br /></span></div>
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- To
moje miejsce, więc pozbieraj swoje rzeczy I przenieś się gdzie
indziej mała. - powiedział przez zaciśnięte zęby</span></span></span></span></b><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> </span></span></span></span></b></span><br />
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- Nigdzie
nie ma już miejsca – odpowiedziałam patrząc na jakieś inne
miejsce</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- To
masz problem dziewczynko, bo to moje miejsce i ja tutaj siedzę z
moim kumplem</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- Po
pierwsze to miejsce nie jest podpisane, a po drugie nie widze
nigdzie twojego kumpla.</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- Bo
dzisiaj nie przyszedł</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">- Nieobecni
głosu nie mają. - powiedziałam i gdyby jakiś głos stojący za
nami się nie odezwał, chłopak zapewne uderzyłby mnie</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><br /></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">Moim wybawcą był dyrektor, </span></span></span></span></b><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;">zabrał
tą dwójkę do siebie do gabinetu a Pani</span></span></span></span></b><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> wrócila
do prowadzenia lekcji. Licząc kolejne zadanie (w Lyon byliśmy o
wiele dalej z materiałem) na moim zeszycie znalazła się jakaś karteczka, odczytała jej treść: "Gratuluję odwagi ;) M." spojrzałam na całą klasę i ujrzałam jak dziewczyna o długich włosach z masą loków uśmiecha się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech i wróciłam do liczenia zadań. </span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: small;"><br /></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee; font-size: xx-small;"><b><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> * wiem, że Stardford jest dużym miasteczkiem, ale w porównaniu do Lyon jest dziurą zabitą dechami</span></span></span></span></b></span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> </span></span></span></span></span></span></b></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-weight: normal;"> </span></span></span></span></span></span></b></div>
brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3855754502943913341.post-41722544341325586622015-03-23T11:20:00.001-07:002015-04-03T14:08:46.092-07:00Prolog <span style="color: #eeeeee;"> Wszystko zmieniło się od czasu przeprowadzki... Nowe mieszkanie, nowe miasto i nowy kontynent. Codziennie rano gdy się budzę, inny widok z okna i inny kolor ścian. Od jutra nowi znajomi, nowa szkoła, nowi nauczyciele. Dziwne zachowanie mojej mamy, "teraz jest bardziej na topie." Dziwne zachowanie mojego ojca, który zamiast zjeść z rodziną obiad lub kolacje, woli przesiedzieć w pracy lub w kasynie..</span><br />
<span style="color: #eeeeee;"> Tylko ja jedna, jestem taka sama. Nadal kocham czytać książki w ciepłym łóżku, spać do późna, pić herbatę przy oknie. Płakać na ulubionym filmie.</span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><br /></span>
<span style="color: #eeeeee;">~~~</span><br />
<span style="color: #eeeeee;">
</span><br />
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #eeeeee;"><span style="font-size: small;">- Nigdzie z wami nie jadę! </span></span><br />
<span style="color: #eeeeee;"><span style="font-size: small;">Krzyknęłam i
wybiegłam z domu trzaskając frontowymi drzwiami. Biegłam szybko
przed siebie. Chciałam uciec z dala od wszystkich. Chciałam schować
się przed całym światem. Chciałam ukryć się w jakimś ustronnym
miejscu i nigdy z niego nie wyjść. Łzy spływały mi strumieniami.
Teraz kiedy wszystko zaczęło mi się układać, kiedy w końcu
dostałam się do wymarzonej szkoły, znalazłam normalnych
przyjaciół, oni chcą się wyprowadzić. Do Ameryki Północnej.
Do Kanady. Do jakiegoś Stardford oddalonego o kilka tysięcy
kilometrów od Lyon.</span></span></div>
brooxlyn_nhttp://www.blogger.com/profile/11174614580844902649noreply@blogger.com