Dzisiaj rano ojciec kazał mi iść na strych abym poszukała jakiś dekoracji na Halloween. Po wczorajszym zajściu nie było widać, że przyszedł zalany w trzy dupy. Siedziałam na strychu od kilku godzin i przewertowałam wszystkie półki. Wiedziałam, że muszą być w jakimś
pudełku dobrze zabezpieczone folią. Przekładałam stare zeszyty,
letnie ubrania, książki, puszki i zawiniątka. Ciekawe kiedy mama miała czas żeby wszystkie nasze rzeczy tutaj schować. Przy nerwowym
poszukiwaniu ozdób jeden z pakunków padł na ziemię i wysypała się
z niego stara papeteria. Pożółkła już, jednak wzór niezapominajek
w każdym rogu był wyraźny. Przełożyłam w palcach kilka kopert, były
puste. Zagłębiałam się z ciekawością w dalszą część pudełka,
aż trafiłam na listy zawinięte czerwoną wstążką. Zaśmiałam się,
przypominając sobie, że tak właśnie w filmach trzymano listy
miłosne. Nie wahałam się długo, wiem, że nie powinnam tego robić, ale pociągnęłam tasiemkę. Koperty
adresowane były do mamy. Otworzyłam pierwszy list.
Mydlany zapach papeterii zaczął delikatnie drażnić mój nos.
Kochana Evo!
To nasz pierwszy miesiąc razem, a ja nie potrzebuję ani sekundy więcej, by wiedzieć, że z Tobą chcę spędzić resztę mojego życia. Nie umiem pisać listów, jednak strach, że mogłabyś zapomnieć jak bardzo Cię kocham sprawia, że będę zostawiał ślad mojej… naszej miłości tak długo, jak tylko będę mógł. Nie sądziłem, że w swoim życiu poznam kogoś, kto z takim ciepłem spojrzy mi w oczy i powie kocham. A ja będę wiedział, że to kocham jest warte więcej niż wszystkie złoto tego świata…
To nasz pierwszy miesiąc razem, a ja nie potrzebuję ani sekundy więcej, by wiedzieć, że z Tobą chcę spędzić resztę mojego życia. Nie umiem pisać listów, jednak strach, że mogłabyś zapomnieć jak bardzo Cię kocham sprawia, że będę zostawiał ślad mojej… naszej miłości tak długo, jak tylko będę mógł. Nie sądziłem, że w swoim życiu poznam kogoś, kto z takim ciepłem spojrzy mi w oczy i powie kocham. A ja będę wiedział, że to kocham jest warte więcej niż wszystkie złoto tego świata…
List był długi. Kiedy skończyłam czytać ten, otworzyłam następny.
Kochanie
Wyjechałaś zaledwie dwa dni temu, a już brakuje mi zapachu Twoich włosów, gdy zasypiam. Octavia śpi spokojnie, choć chyba wyczuwa brak Ciebie. Tęskni za Tobą tak samo mocno jak ja. Aż dziw, że wszystko, co kiedyś zaplanowałem w głowie, tak naturalnie i pięknie się spełnia. Myślę sobie, że może faktycznie, wszystko zależy od nas. Kiedy spotykają się dwie przeznaczone sobie dusze, nic nie jest niemożliwe. O nic nie trzeba walczyć, na nic tracić nerwów… Nie ma przeszkód, których razem nie zdołalibyśmy pokonać (…) Chcę jeszcze na koniec napisać, że wiem o tym, że rano budzisz się przede mną i zamiast spać dalej lub wstać, leżysz i patrzysz na mnie. Czuję Twoje spojrzenie… i to jak niby przypadkiem głaszczesz mnie po policzku. Kocham to… Pokochałem od pierwszego wspólnego poranka i nigdy już nie chciałem otwierać oczu. Chciałem tak okrutnie udawać, że śpię… Choć tych kilka minut. Bardzo Cię kocham i co dzień dziękuję Bogu, że dał mi Ciebie…
Wyjechałaś zaledwie dwa dni temu, a już brakuje mi zapachu Twoich włosów, gdy zasypiam. Octavia śpi spokojnie, choć chyba wyczuwa brak Ciebie. Tęskni za Tobą tak samo mocno jak ja. Aż dziw, że wszystko, co kiedyś zaplanowałem w głowie, tak naturalnie i pięknie się spełnia. Myślę sobie, że może faktycznie, wszystko zależy od nas. Kiedy spotykają się dwie przeznaczone sobie dusze, nic nie jest niemożliwe. O nic nie trzeba walczyć, na nic tracić nerwów… Nie ma przeszkód, których razem nie zdołalibyśmy pokonać (…) Chcę jeszcze na koniec napisać, że wiem o tym, że rano budzisz się przede mną i zamiast spać dalej lub wstać, leżysz i patrzysz na mnie. Czuję Twoje spojrzenie… i to jak niby przypadkiem głaszczesz mnie po policzku. Kocham to… Pokochałem od pierwszego wspólnego poranka i nigdy już nie chciałem otwierać oczu. Chciałem tak okrutnie udawać, że śpię… Choć tych kilka minut. Bardzo Cię kocham i co dzień dziękuję Bogu, że dał mi Ciebie…
Na moim ciele pojawił się dreszcz, że może nie powinnam czytać tych listów, że jest to nazbyt
osobiste. Szybko jednak się usprawiedliwiłam. Toż to przecież
listy mojego ojca do mamy. Ostatnia cząstka jaka została z ich miłości. Ostatni list przeczytałam dwa razy, po czym włożyłam go do koperty i wszystkie razem związałam z wstążką.
- No nareszcie. Myślałem, że zasnęłaś na tym strychu – odezwał się ojciec robiąc sobie kawę. Gdy się odwrócił, zobaczył moją posępną twarz ze znajomym już pakunkiem w ręku.
- Kochasz mamę? – spytałam, zatrzymując się w drzwiach.
- Kochasz mamę? – spytałam, zatrzymując się w drzwiach.
Kuchnię ogarnęła niezwykła cisza. Tata zamarł
- No odpowiedz. Kochasz?
- Dlaczego pytasz?
- Odpowiedz.
- Przecież wiesz. Co się stało? – spytał, właściwie
nie chcąc znać odpowiedzi.
- Co ci powiedział detektyw Clark?
- Octavia nie psuj mi niedzieli. Chcę się zrelaksować po całym tygodniu ciężkiej pracy
- Nie kazałam ci tyle pracować - powiedziałam zagracając mu drogę
- Ktoś musi zarabiać na ciebie i Kacpra. A jeśli chcesz cokolwiek wiedzieć o niej to zadzwoń do tego konowała. U mnie w portfelu jest jego wizytówka.
- Czemu się tak zachowujesz?!
- Bo nie obchodzi mnie to, co stało się z Evą. Jak podrośniesz to zrozumiesz Octavia
- Mam 18 lat, jestem pełnoletnia - powiedziałam pod nosem patrząc jak ojciec wychodzi z domu
Podeszłam do okna i widziałam jak ojciec znowu wsiada do samochodu i gdzieś odjeżdża. Kiedy samochód zniknął mi z pola widzenia poszłam zrobić Kacprowi śniadanie. Biedaczek jeszcze spał, mimo że zbliżała się 11. Musiał być bardzo zmęczony po wczorajszym dniu. W nocy przyszedł jeszcze do mojego pokoju zapłakany, że chce do mamy.
Gdy miał już gotowe kanapki, z portfela taty wyciągnęłam wizytówkę do tego detektywa. Chciałam też wziąć jakiej pieniądze żeby zrobić zakupy, ale w środku nie było ani pieniędzy ani kart kredytowych. Kiedy chciałam nacisnąć zieloną słuchawkę, zawahałam się. Bałam się usłyszeć od niego informacje na temat mojej mamy.
Gdy miał już gotowe kanapki, z portfela taty wyciągnęłam wizytówkę do tego detektywa. Chciałam też wziąć jakiej pieniądze żeby zrobić zakupy, ale w środku nie było ani pieniędzy ani kart kredytowych. Kiedy chciałam nacisnąć zieloną słuchawkę, zawahałam się. Bałam się usłyszeć od niego informacje na temat mojej mamy.
- Halo?- uslyszałam zachrypnięty głos po drugiej stronie telefonu
- Dzień dobry, dodzwoniłam się do Pana Clarka?
- Tak, o co chodzi?
- Nazywam się Octavia Carter. Dzwonię w sprawie mamy... - nie dokończyłam gdyż mi przerwał
- Tak, tata mówił, że będzie Pani dzwonić. Niestety nie mamy żadnych konkretnych informacji. Sąsiedzi widzieli tylko jak wsiadła do taksówki tamtego dnia i to wszystko. Potem nikt jej nie widział.
- Ale tata mówił, że są jakieś nowe fakty...
- Chce pani poznać moją opinię? - jego głos się ożywił
- Jaką opinię?
- Uważam, że pani matka uciekła z kochankiem i teraz zapewne siedzą gdzieś na plaży i świetnie się bawią. Pan Carter mówił, że jego żona go zdradzała od dawna. Ma nawet podejrzenia co do ewentualnego kochanka. Prowadzimy bardzo intensywne śledztwo. Jednak zdaje pani sobie sprawę, że twoja mama jest osobą pełnoletnią i może sama decydować o swoim życiu. Więc jeśli ją znajdziemy, nie będziemy mieli żadnych podstaw to tego, aby ją sprowadzić do domu.
Rozłączyłam się. Nie liczyłam na takie informacje. Myślałam, że będą mieli lepsze wiadomości. Pani Bieber miała rację, mówiąc, że on nie nadaje się do niczego. Chciałabym zatrudnić tego detektywa o którym mówiła, ale nie miałam pieniędzy. To znaczy miałam coś na koncie, ale te pieniądze są odłożone na moje studia. Nie mogę ich ruszyć. Tata na pewno się nie zgodzi, on najchętniej odwołałby tego całego Clarka. Na propozycję Pattie też nie mogę przystać. Obca osoba nie będzie płacić za sprawy które nie są związane z jej rodziną. Z nawałem myśli wyszłam na dwór zapalić. W międzyczasie wstał Kacper i zaczął jeść swoje spóźnione śniadanie. Włączył sobie telewizję, akurat na kanale z bajkami leciał Scooby Doo. Kiedy byłam mała bardzo bałam się tej bajki. Nigdy jej nie oglądałam, a jak już się zdarzyło to potem nie chciałam spać sama. Wtedy rodzice brali mnie na noc do siebie. Spałam między mamą a tatą.
Kończąc palić weszłam do domu i skierowałam się do łazienki na poranny prysznic. Chciałam pójść z Kacprem na obiad do restauracji.
*Justin*
Stałem oparty na moim nowym samochodzie, spaliłem już szóstego papierosa w przeciągu 30 minut, a tego debila w dalszym ciągu nie było. Umówiłem się z Ryanem przy jednym z baraków mojego ojca żeby pogadać. Obiecał, że tym razem się nie spóźni jednak jak widać nie potrafi dotrzymać słowa. Zawsze przed wyjściem szykuje się jak jakaś baba. Gdybym go nie znał tak dobrze, pomyślałbym, że jest gejem. Z nim mogę pogadać o wszystkim, bo wiem, że nic nikomu nie chlapnie. Ale przysięgam, jeśli nie będzie go za 5 minut to go zabiję gołymi rękoma.
- Sorry stary, ale korki były - powiedział podchodząc do mnie
- Ja już znam te twoje korki - odpowiedziałem gasząc papierosa
- Dobra stary, gadaj o co chodzi. - oparł się o mój samochód
- O taką jedną laskę.
- Oooohohohoh. Jedną laskę? A kim jest ta szczęściara? - zaczął się nabijać
- Najbardziej wkurwiająca laska na świecie. - powiedziałem zapalając kolejną fajkę
- Serio ona? Człowieku odpuść ją sobie! - powiedział stając naprzeciwko mnie. Zrobiłem zdziwioną minę, na co on kontynuował dalej - To największa puszczalska w szkole. Nikt nie zliczy ile razy dała już dupt
- Octavia?
- Tak - powiedział, a po chwili dodał -KTO?! Mówię o Jennifer
- A mi chodzi o Octavie...
Pokrótce odpowiedziałem mu o piątkowej kolacji i wczorajszym dniu. I przede wszystkim o naszych braciach. Ryan od razu stwierdził, że się w niej zakochałem i to zauważyły nawet dzieciaki. Wyśmiałem go. Przecież tyle razy mówiłem, że może i jest ładna, ale nie w moim guście. Kurwa, czemu to już nie brzmi tak pewnie jak kilka dni temu? Zresztą nie, gdybym coś do niej czuł to wielce prawdopodobne, że wiedziałbym o tym pierwszy. Zaczął pierdolić coś o jakiś uczuciach. Jasne, cóż one znaczą w dzisiejszym świecie.
Dzisiaj jest to towar, który niezwykle łatwo się sprzedaje.
Tak. Można kupić uczucia. W sumie, czego dziś się nie kupi. Potem zapewniał mnie, że będzie nam kibicować i trzymać za nas kciuki. Dał mi nawet kilka "cennych" rad, jak ją poderwać. Po pierwsze, mam jej mówić jaka jest piękna (nawet jeśliby nie była) po drugie kupować kwiatki, czekoladki, odwozić do domu po szkole... W ogóle obchodzić się z nią jak z jajkiem. Kazał mi spakować Jaxona w samochód i jechać do niej. Jaxon miał być pretekstem do spotkania. Ryan nie wziął pod uwagę tego, że my nie potrafimy ze sobą gadać.
Wyciągnąłem rękę, wiedząc, że muszę to zrobić. Nie było mowy
o wahaniu. Zignorowałem drżące palce, naciskając na dzwonek do drzwi. Słuchając czy ktokolwiek jest w środku, wpatrywałem się w dym ulatujący z mojego papierosa.
Mentolowy Marlboro. Nienawidziła ich. Jaxon się głupio do mnie uśmiechał.
*Octavia*
Na dzwonek do drzwi reaguję nerwowo, nawet jak na mnie. Ale co mam
robić, kiedy jedną nogą stoję pod prysznicem, a drugą staram się
wymacać ręcznik? Cholera, tata? Przecież pojechał dopiero co i zapewne prędko nie wróci. Antonine pakuje się, wieczorem ma samolot. Kto jeszcze, Madison? Miała dzisiaj wrócić i przyjść zaraz do mnie. Wycieram się pośpiesznie, skupiając myśli na jak najprostszych
czynnościach, zwykłych przedmiotach. Ręcznik, woda, sprzątnąć.
Odwiesić. Znaleźć spodnie. Dzwonek wciąż drażni moje uszy.
- Chryste Panie, idę!
I co z tego? Osoba po drugiej stronie uważa mnie chyba za najmniejszy problem.
- Madison, mówię to z żalem, ale ukatrupię cię za to – mówię do siebie, na ostatnią chwilę zapinając pasek i jednym szarpnięciem otwierając drzwi.
I co z tego? Osoba po drugiej stronie uważa mnie chyba za najmniejszy problem.
- Madison, mówię to z żalem, ale ukatrupię cię za to – mówię do siebie, na ostatnią chwilę zapinając pasek i jednym szarpnięciem otwierając drzwi.
Ale to nie Madison.
Po drugiej stronie patrzą na mnie piękne czekoladowe oczy.
Patrząc w nie, nie jestem w stanie sklecić zdania.
- Justin… A co ty tutaj...?– wykrztuszam wreszcie.
Po drugiej stronie patrzą na mnie piękne czekoladowe oczy.
Patrząc w nie, nie jestem w stanie sklecić zdania.
- Justin… A co ty tutaj...?– wykrztuszam wreszcie.
- Przyjechałem z Jaxonem. Może do kina pójdziemy... - powiedział zmieszany
- Wejdźcie. Kacper gdzieś buszuje po podwórku...
Wpuściłam Justina i Jaxona, po czym szybko poszłam ogarnąć w łazience. Siebie ogarnąć. Chociaż znaleźć normalną koszulkę.
Kiedy weszłam z powrotem do kuchni widziałam jak Justin pije kawę.
- Widzę, że się rozgościłeś – mruczę ironicznie, zapewne niepotrzebnie, zmuszając go, żeby w końcu podniósł na mnie swoje oczy.
Kiedy weszłam z powrotem do kuchni widziałam jak Justin pije kawę.
- Widzę, że się rozgościłeś – mruczę ironicznie, zapewne niepotrzebnie, zmuszając go, żeby w końcu podniósł na mnie swoje oczy.
- No wiesz, oni zajęli się sobą a ja zostałem sam.
- Okej. A po co przyjechaliście? Nie przypominam sobie, żeby chłopcy się umawiali na dzisiaj.
- Chciałem spędzić dzień z bratem i pomyślałem, że przy okazji weźmiemy Kacpra i ciebie. Żebyś nie siedziała sama w domu - od razu przypomniały mi się wczorajsze słowa Kacpra.. Ale nie, nie. Chce być miły. A może?
*Justin*
Dzisiaj było inaczej. Na początku była cicho, ale Kacper o coś się zapytał, a ona zaczeła trajkotać. Jak typowa baba. Potem spytała o zdanie mnie i tak się zaczęło. Gadaliśmy przez całą drogę. Miałem wrażenie, że znamy się od dziecka
albo i jeszcze dłużej. Normalnie była jak najlepszy kolega,
jak kumpel spod celi, czy też jak koniokrad, z którym można konie
kraść. W sumie to była lepsza od moich kumpli, bo miała cycki a koledzy nie.
W końcu podjechaliśmy pod kino. Z racji tego, że jest to dosyć popularne kino, mieliśmy problem z zaparkowaniem samochodu. Przy kasie staliśmy z 10 minut, bo kolejki były strasznie. Kiedy nadeszła nasza kolej kupiłem bilety
i udaliśmy się do sali gdzie leciały już
reklamy. Film był nudny. Główny bohater dowiedział się, że ma trudną misję do wykonania ale
z racji kryzysu, dostanie tylko rower, napędzany siłą własnych
nóg. Tak wyposażony ruszył do Wietnamu.
___________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
* * *
ASK: awmeiypff
Zapraszam również na mój drugi blog:
My eyes in your pocket
Z racji tego, że mam już wakacje i dużo wolnego czasu, rozdziały będą pojawiać się dwa raz w tygodniu. W środy i niedziele :)
Z racji tego, że mam już wakacje i dużo wolnego czasu, rozdziały będą pojawiać się dwa raz w tygodniu. W środy i niedziele :)
Ona poszła im otworzyć w ręczniku? Bo nie wiem, czy nie zauważyłam momentu, w którym się ubiera, czy po prostu takiego nie było..
OdpowiedzUsuńTo takie słodkie, gdy czytała te listy. Zawsze mi się coś takiego podobało, ale w tych czasach nie mam szans, aby na to liczyć. Szkoda.
Oni się do siebie zbliżają! Nawet nie wiesz, jak się cieszę! <3
Może Justin wypowie za niedługo te parę słów, które odmienią ich losy... Fajnie by było. :D
Strasznie Ci zazdroszczę, że skończyłaś już szkołę. Ja muszę chodzić normalnie-do czerwca, a nawet jego końca. :c
Z chęcią wpadnę na Twojego, nowego bloga.
Pozdrawiam, karmeeleq.
super rozdział jestem mega ciekawa co z jej mama i jak potocza sie jej i justina losy
OdpowiedzUsuńUhuhu Justin... Justin... Justin...
OdpowiedzUsuńTwój bloog znalazłam dzisiaj ale zdążyłam już przeczytać uważam że masz super styl pisania, trzywymiarowych bohaterów, ciekawą historię, która zaczęła się w tym rozdziale robić jeszcze bardziej interesująca, ogólnie super. Mam tylko takie moje subiektywne "ale". Za dużo ze strony Justina, a za mało Caroliny. Ja po prostu wolę wczuć się w postać dziewczyny, ponieważ traktuję ją jak główną bohaterkę. Chcę znać jej poglądy i patrzenia na Justina. Najczęściej opisujesz spotkania tych dwójki z perspektywy Justina, wolałabym aby częściej robiła to dziewczyna. Chcę się w nią wczuć, nie wiem jak Justin na nią patrzy z jej punktu widzenia. Do niczego cię nie namawiam, po prostu wyrażam swoją opinię. Blog naprawdę bardzo mi się spodobał. Jak już powiedziałam na górze. Masz fajny pomysł super styl. Informuj mnie, bo już wplątałam się tę akcję i nie mogę doczekaćsię akcji
OdpowiedzUsuńjest super .... kiedy next ???
OdpowiedzUsuńwłaśnie piszę ;) dzisiaj koło 20 będzie :)
Usuńsuper przeczytam jutro <3 ♥
OdpowiedzUsuń