29.05.2015

Rozdział 12

- Cześć Madi - przytuliłam przyjaciółkę - to jest Antonine, Antonine to Madison - przedstawiłam sobie dziewczyny
- Witaj Madison - Antonine przytuliła dziewczynę - To co laski? Zakupy czy kino? - krzyknęła
- To chyba oczywiste. Zakupy! - zawtórowała jej - Octavia, a czego chciał Justin?
- Kiedy? - udawałam, że nie wiem o co chodzi
- No przed chwilą. Widziałam jak z nim gadałaś
- Aaaa... Odwoził Kacpra do Jaxona
- Och Octa, Octa - westchnęła - Czyim samochodem jedziemy, waszym czy moim?
- Możemy jechać naszym. A i Madison jak tam weekend?
- Nie przypominaj mi!!!! - krzyknęła - To zwykły prostak
- Kto? - spytała Antonine odpalając samochód
- Taki Donte. Razem z rodzicami pojechałam na weekend na działkę, on był też ze swoimi rodzicami. Byłam w nim zakochana, ale okazał się świrem.
- Jak większość chłopaków na tym świecie - powiedziałam patrząc w boczną szybę samochodu
- Odezwała się... Tobą zawsze interesowali się najlepsi chłopacy
- Kto?!
- No na przykład Alan - powiedziała Antonine, a ja się zaśmiałam
- Kim jest Alan, co?
- Stary przyjaciel ze szkoły Octy. Bardzo był w niej zakochany, podobnie jak ona w nim. Znali się jeszcze zanim poznała mnie i Andreę.
- Alan... - uśmiechnęłam się sama do siebie. Powiedział, że będzie na mnie czekać. - Znam go od wieków. Ale mniejsza z nim.
  ~~~
Weszliśmy do galerii i rzuciliśmy się w wir zakupów. Kupiłam kilkadziesiąt rzeczy w kilkunastu sklepach, dopełniając jeszcze bardziej listę tym, co wpadło mi w oko. Oczywiście Madame Antonine narzekała, że w naszym centrum handlowym nie ma jej ukochanych sklepów. Ale i tak kupiła najwięcej z nas. Antonine ma to do siebie, że nawet jeśli kończą jej się pieniądze to i tak je wydaje. Zakupoholiczka.
Zakupy uważam za udane. Każda z nas kupiła coś wystrzałowego. Nasze zakupy prawie nie mieściły się w bagażniku. Antonine znowu narzekała, że mamy za mały samochód i musi pogadać z ojcem żeby kupił większy. Już widzę jak tata wymienia swojego kochanego peugeota  na inny samochód.
Po zakupach pojechaliśmy do kina na jakiś fajny film. Na szczęście było to inne kino niż to, w którym byłam z Justinem i chłopcami w niedzielę. Dziewczyny poszły na jakiś horror a ja na francuską komedie romantyczną. Ogólnie ten film okazał się totalną klapą.
~~~
- Fajna ta Madison - powiedziała Antonine siadając na moim łóżku
- No jest spoko. A dzisiaj było super, dawno tak się nie bawiłam.
- Octa a teraz mi mów kim jest to super ciacho z którym dzisiaj gadałaś - uśmiechnęła się do mnie znacząco
- To brat przyjaciela Kacpra. Chodzimy razem na lekcje
- Iiiiiiiiiiiii?
- Co i ? I nic, to nawet m!ój kolega nie jest.
- Octavio Camile Carter! - zaczęła mówić poważnym tonem - Znam cię na tyle, żeby widzieć, że coś jest nie tak. Mi możesz powiedzieć, przecież wiesz, że nikomu nie powiem
- O Alanie miałaś nikomu nie mówić. Chryste, Antonine... Justin to tylko znajomy, bardzo przystojny znajomy.
- Czyli jednak - klasnęła w dłonie - A czemu Madi jego nie lubi?
- Uważa, że jest niebezpieczny. Mówi, że jego ojciec prowadzi jakieś czarne interesy... Wiesz ... Mafia i te sprawy. Chociaż szczerze, to Justin bardziej wygląda na morderce i przywódce półświatka przestępczego a nie jego ojciec. - zaśmiałam się
- I te rozmarzenie w oczkach kiedy o nim mówisz. Podoba ci się Octa. To kwestia czasu zanim to sobie uzmysłowisz.- spojrzałam na nią jak na kosmitę - Wiem co mówię. Podobnie było ze mną i Junem.
- Lecz się dziewczyno...
- A swoją drogą, nie jedziemy po Kacpra?
- Boże zapomniałam o nim! Która godzina?
- Koło 21. Dobrze, że przyjechałam. Nie radzisz sobie mała. Hahahahahahahahaha.
Wyjęłam z torby telefon i napisałam smsa do Justina.

Do: Brat Jaxona
Cześć. Możesz odwieźć Kacpra do domu czy nie bardzo masz czas? 

Od: Brat Jaxona
Za chwilę jemy kolację. Zaraz po go odwiozę.

Do: Brat Jaxona 
Okej. Smacznego. 

Od: Brat Jaxona 
Mała serio? Czy do wszystkich piszesz tak oficjalnie i bez emocji? 

Do: Brat Jaxona 
Tylko do ciebie. 

Od: Brat Jaxona
Zajebiście 

Do: Brat Jaxona 
Hahahaha :D 

Od: Brat Jaxona 
Kiedyś naprawdę cię zabiję ;) Po kolacji go odwiozę do ciebie. I zacznę liczyć ile jesteś mi winna za paliwo ;p

Do: Brat Jaxona
Chyba nie weźmiesz pieniędzy od kobiety samotnie wychowującej brata ;(

Odłożyłam telefon i poszłam do kuchni pomóc Antonine w szykowaniu kolacji. Próbowała jeszcze wypytać mnie o Justina, ale co więcej miałam jej powiedzieć?  Nie przeżywamy żad­nych wielo­godzin­nych przygód, nie rozmawiamy o każdej porze dnia i no­cy ani nie wyznajemy so­bie doz­gonnej miłości. Nasza znajomość zaczęła się od tego, że mi groził. Ja się naprawdę wtedy go bałam, ale nie dałam tego po sobie poznać. Na dodatek te ploty Madison o jego rodzinie. Przecież poznałam jego rodzinę i wydają się normalni. No i on sam też, mimo że jeździ jak szatan! A on jeszcze odwozi mojego brata do domu...

Od: Brat Jaxona
Jaka samotna kobieta? Wyjdź przed dom. Będę za 5 minut

Do: Brat Jaxona 
Do mnie się spinasz, że piszę bez emocji a sam tak robisz :/

Od: Brat Jaxona 
Bo prowadzę kochanie więc staram się być rzeczowy

 
- Antosia ja wychodzę na chwilę - krzyknęłam do niej z salonu na co ona wyszła z kuchni 
- Kochanie jest 22! Ty jutro idziesz do szkoły! Zaraz idziesz się myć i spać. A Kacper ostatni raz siedzi tak długo u kolegi. Co to jest, że w przeciągu tygodnia chłopak siedzi u kolegi. On jest w podstawówce, a właśnie to tam człowiek kształtuje... - włączyła swój ślinotok na co jej przerwałam 
- Idę przed dom to po pierwsze, po drugie mama Jaxona pilnuje żeby się pouczyli a po trzecie przestań histeryzować. 
- A czemu ty przed dom wychodzisz?! 
- Bo mam to w zwyczaju Antonine! Chcę pobyć sama i zapalić. U nas w domu się nie pali więc idę na dwór! 
- Po pierwsze gówniaro na mnie nie krzycz! - również krzyknęła, ale po chwili wybuchła śmiechem - Boże Octavia! Idź na ten dwór i mnie nie wkurzaj. Posprzątam po kolacji i idę spać, jestem padnięta 
- Ja posprzątam, idź odpocząć 
- Ooooo kochana jesteś - pocałowała mnie w policzek po czym poszła na górę
*Justin*
Naprawdę, chyba zacznę zapisywać na kartce kilometry które muszę zrobić ze swojego domu, do domu Octavii i pod koniec miesiąca  wystawić jej rachunek za paliwo. Oczywiście żartuję. Lubię Kacpra i mogę go zawozić gdzie tylko chce. Wpiął się w krajobraz rodziny. Rodzice traktują go prawie jak Jaxona a oni sami traktują się jak bracia. Tylko jest ta nieszczęsna Octavia. Dzwoni do mnie w nocy, popycha mnie, zastępuje drogę, czasami mi nawet grozi a mnie to nawet nie wkurza. A to wszystko przez Ryana, od naszej rozmowy wmawia mi, że się w niej zakochałem. 
*Octavia*
Dzisiejsza noc była bardzo zimna. W oddali było widać błyskawice co znaczyło, że będzie burza. A ja się boję burzy. Siedziałam na ganku i paliłam papierosa. Dzisiejsza noc była zimna, ale w sam raz na moje nocne przemyślenia. Patrzyłam na dom sąsiadów i przypomniałam sobie dzisiejsze słowa Antonine o Alanie. Był moim najlepszym przyjacielem, ale ja nie byłam chyba dobrą przyjaciółką.  Alana znałam od wieków. Zaw­sze porządny, ale i sza­lony. Nigdy nie palił, ale mój nałóg tolerował. Alan był moją wielką miłością. Był moim ideałem. Ciem­ne brązo­we oczy, w których mogłam tonąć godzi­nami. Ale potem zaczął ćpać. Stał się niebezpieczny, krzyczał, awanturował się. Moi rodzice w końcu zakazali mi się z nim spotykać.
" Jeśli chcesz to proszę. Zos­ta­wiam Cię w spo­koju. Żyj w tym swoim sztucznym świecie, z sztuczny­mi ludźmi, uda­wanym bra­kiem emoc­ji. Uda­waj, że się śmiejesz z ni­mi a po­tem w do­mu budź się z krzy­kiem. " Ja nie chcę już te­go brać ! " - krzyczysz tak co noc. A po­tem przychodzisz do Twoich kum­pli-di­lerów i znów to ro­bisz. Chciałam Ci pomóc, chciałam, żebyś żył. Ale spóźniłam się o tych kil­ka lat. Nar­ko­tyki chy­ba są lep­szym przy­jacielem niż ja."
- OCTAVIAAAAAAAA!!!!! - usłyszałam krzyk mojego brata, momentalnie podniosłam głowę do góry - Patrz co mam!
- Co to jest Kacper? - spytałam patrząc na małe pudełko 
- PSP! Dostałem od taty Jaxona
- Kacper ale nie możesz tego wziąć. - popatrzyłam na niego
- Już to wziął - usłyszałam głos Justina - Byli dzisiaj na zakupach, Jaxon chciał konsolę to tata kupił też Kacprowi. 
- Ale to musiało być drogie. Nie może - nie dokończyłam bo mi przerwał 
- Powiedz to mojemu tacie. To prezent.
- No dobra młody. Idź na górę, umyj się i spać. I schodź Antonine z drogi. Zaczyna matkować
- Okej, pa Octa, cześć Justin - powiedział po czym pobiegł do domu trzaskając drzwiami 
- Dzięki, że go odwiozłeś. Następnym razem Antonine po niego przyjedzie. 
- Nie trzeba, mogę go przywozić. Zapalisz? - spytał podsuwając mi pod nos swoje papierosy
- Zasadniczo nie palę tak dużo - zaczęłam -  ale daj. 
- Spaliłaś prawie całą paczkę - popatrzył na pustą paczkę Black Devili 
- Ona ma kilka dni więc wiesz... 
- Jasne, jasne.. Będziesz jutro w szkole? 
- Jutro już będę. Haha. - zaśmiałam się, na co Justin spojrzał na mnie jak na idiotkę - Twój kolega znowu nie będzie miał gdzie usiąść 
- Wydaje mi się, że da sobie radę - również się zaśmiał - Przyjechać po ciebie? 
- Antonine mnie zawiezie
- To twoja służąca? - zapytał patrząc na mnie, a ja zaśmiałam się pod nosem
- No. Hahahahahahahahahaha
- Jarałaś coś dziewczyno?! 
- Nie. 
Rozmawialiśmy jeszcze długo. Było mi zimno więc Justin jak prawdziwy gentlemen dał mi swoją bluzę. Mówił, że nie jest mu zimno ale ja swoje wiem. Zamarzał, ale miłe z jego strony, że martwił się o moje zdrowie.
Około 3 w nocy, Justin pojechał do domu a ja poszłam wziąć szybki prysznic i poszłam spać.
Byłam tak zmęczona tym dniem, że zasnęłam niemal od razu.
~~~
Przez szybę wpa­dają kąśli­we pro­mienie słońca. Wstaję z bólem głowy, po­tykając się o wszys­tko. Wszys­tko leży na podłodze. Wszys­tko. Kiedy dotarło do mnie jak okropnie się czuję ponownie weszłam do łóżka. Spojrzałam jeszcze na zegarek, który wskazywał godzinę 6:30. Powinnam sie szykować do szkoły, ale totalnie nie mam na to sił. Chcę się tylko wyspać. Niestety nie dane było mi jeszcze pospać, bo do mojego pokoju weszła ta wesz.
- Wynoś się stąd w tym momencie - powiedziałam zanim Antonine zdążyła otworzyć usta
- Octa jest 7:40 zaspałaś!
- Nie zaspałam - powiedziałam podnosząc głowę - Boli mnie głowa, nie jadę do szkoły
- To powiedz to Justinowi. Od 30 minut siedzi w naszej kuchni
- Justin! - krzyknęłam - Nie jadę do szkoły. Dobranoc!
Antonine zaśmiała się i wyszła z mojego pokoju. Ja natomiast przykryłam się ciepłą kołdrą i chciałam zasnąć ponownie. Jednak i tym razem nie było mi to dane. Do mojego pokoju ktoś wparował, zabierając mi kołdrę i wyciągając mnie z łóżka.
- Dosyć tego mała. Ja specjalnie wstałem wcześnie, żeby tutaj przyjechać a ty śpisz w najlepsze.
Masz 10 minut żeby się ogarnąć albo jedziesz w piżamie.
- Boli mnie głowa Justin
- To weźmiesz tabletkę. Ubieraj się albo cię zabiję! - powiedział z groźną miną, na co ja się znowu zaśmiałam
- Ostatnio też mówiłeś, że mnie zabijesz. - wzięłam swoje ubrania i poszłam w stronę łazienki

Poszłam do łazienki i w trybie przyspieszonym umyłam zęby i pomalowałam się. Potem ubrałam jakieś pierwsze lepsze ciuchy i zeszłam na dół. Justin siedział z Antonine w salonie i gadali o jakiś bzdurach, kiedy ona na mnie spojrzała musiała skomentować to jak się ubrałam. Z szafki wzięłam tabletki na ból głowy i w momencie kiedy popiłam je wodą zostałam zaciągnięta do samochodu. Nie zdążyłam zjeść nawet jakieś kanapki.
Do szkoły dojechaliśmy 2 minuty przed dzwonkiem. Dzisiaj znowu jechał jak wariat, ale trochę wolniej. Zdążyliśmy nawet zatrzymać się koło sklepu, żebym mogła kupić sobie jakąś bułkę. Ale oczywiście nie mogłam jej zjeść w samochodzie, bo zagroził mi, że jeśli znajdzie mały okruszek to mnie zabije. Ale mówiąc to, uśmiechał się do mnie. Chyba zaczynam go coraz bardziej lubić.
~~~
Po skończonych lekcjach przed szkołą czekała na mnie Antonine z Kacprem i Jaxonem. Dzisiaj młody spędza popołudnie z nami. I nawet dobrze. W ogóle dzisiejszy dzień w szkole był do dupy. Madison jest chora, Justin zwiał po 4 lekcji więc musiałam siedzieć na lekcji sama. Na jednej z przerw podszedł do mnie Ryan więc pogadaliśmy trochę... o Antonine! Chyba mu się spodobała.
Kiedy dojechaliśmy do domu, chłopcy zaczęli odrabiać lekcje, a ja pomogłam Antonine w obiedzie. Opowiedziałam jej o rozmowie z Ryanem, była trochę zaskoczona ale widziałam, że podobało jej się to. Naszą rozmowę przerwali chłopcy którzy wbiegli do kuchni. Chcieli żebyśmy sprawdziły im lekcje. Mi zbytnio się nie chciało, więc tym zajęła się Antonine. Dobrze mieć ją przy sobie.
~ ~
Po obiedzie poszłam do swojego pokoju. Chciałam się trochę pouczyć zanim pójdziemy na miasto. Antonine wymyśliła, że pojedziemy na basen a potem do wesołego miasteczka. Ale dzisiaj nie mogłam się na niczym skupić. Od mojej rozmowy z nią o Alanie, miałam go cały czas w głowie. Wzięłam swój telefon do ręki i postanowiłam, że do niego napiszę. Pierwszy raz od dłuższego czasu. 

Do: Alan :3
Ahoj kapitanie. Jak się trzymasz?

Nie musiałam czekać długo na odpowiedź. Spojrzałam na wyświetlacz, ale bałam się otworzyć wiadomość. Nie wiedziałam  czego mogę się spodziewać. Ale jak mówią... Raz kozie śmierć. 

Od: Alan :3
Ahoj piracie. Pytasz bo się interesujesz... Czy bo czegoś chcesz? 

Do: Alan :3 
Pytam, bo się interesuję. I ty dobrze o tym wiesz.

Od: Alan :3 
Odpisałem ci na smsa. To znaczy, że żyję. Z grzeczności wypada zapytać co u ciebie. Więc?

Do: Alan :3 
Nie musisz być taki wredny. I nie musiałeś mi odpisywać. U mnie ok. 

Od: Alan :3 
Zostawiłaś mnie

Do: Alan :3 
Bo mnie skrzywdziłeś. Obiecałeś, że skończysz z tym.

 Nie odpisał mi już. Podłączyłam telefon do ładowania i ponownie zajęłam się lekcjami. Nie zadali nam zbyt dużo a uczyć i tak się nie musiałam, bo przerabiałam to jakieś tysiąc razy w szkole w Lyon.  
Kiedy stałam przed naszym samochodem, pod dom podjechał Justin. Okazało się, że on jedzie z nami. Nie miałam nic przeciwko, ale myślałam, że ten dzień spędzimy w czwórkę. Chociaż miałam jedno ale. Nie chciałam, żeby Justin widział mnie na basenie w kostiumie kąpielowym. W ogóle to ja basenu nie lubię. Boję się, bo tam jest dość głęboko. Umiem pływać, ale we Francji jeden idiota mnie prawie udusił pod wodą. 
Jechaliśmy naszym samochodem, mnie posadzili z tyłu z chłopakami. Nie byłam z tego zadowolona, bo nie lubię siedzieć z tyłu.
~~~
Sie­działam na ka­fel­kach. No­gami brodziłam w wodzie to w jedną, to w drugą stronę. Antonine pływała ka­wałek da­lej z chłopa­kami. Zre­zyg­no­wali z mo­jego to­warzys­twa widząc, że i tak nie dam się wy­ciągnąć do wo­dy. Przyglądałam się mojemu bratu i innym ludziom.  Nag­le ktoś złapał mnie od tyłu. Poczułam czy­jeś sil­ne ręce i bo­les­ne uderze­nie wo­dy, do której mnie wrzu­cono. Szczel­nie zam­knięte oczy , ner­wo­we ruchy rąk. Ja cała spanikowana i woda chlorowa, ktróa nie smakuje najlepiej. Tak sa­mo jak nie zo­rien­to­wałam się kto mnie wrzu­cił, tak nie wie­działam kto kur­czo­wo trzy­ma mnie przy po­wie­rzchni. 
 - Od­dychaj. – usłyszałam głos Justina. No tak, mogłam się domyślić. Dopłynął ze mną do krawędzi, a mo­je ręce op­le­cione wokół je­go szyi odmówiły mi posłuszeństwa. Jeszcze kaszlałam, z nad­miaru nałyka­nej wo­dy. Bałam się, że jak tyl­ko go puszczę, znów zacznę się to­pić.
- Już dob­rze? – od­wróciłam głowę.
 - Tak, chy­ba tak. – za­dyszałam.
- Jes­teś de­bilem. – powiedziałam do Justina. Zaśmiał się. Naj­wy­raźniej nie przejął się moją osobą i fak­tem, że mógł poz­ba­wić mnie życia.
- Nie wiedziałem, że nie umiesz pływać. 
- Umiem. Ale zaskoczyłeś mnie.
 Po półtorej godziny poszliśmy się przeb­rać do szat­ni i za kil­ka mi­nut chłop­cy już cze­kali pod drzwiami. Zamówi­liśmy fryt­ki i za­piekan­ki. Je­dynym spo­sobem na rozłado­wanie stre­su było dla mnie w tej chwi­li jedze­nie. Wyjęłam z plecaka telefon, zobaczyłam jednego nieodebranego smsa, więc nie myśląc dłużej wyświetliłam go.

Od: Alan :3
Kiedy odeszłaś zrozumiałem, że coś jest nie tak. Nie odbierałaś telefonów, nie odpisywałaś na smsy.. Potem się wyprowadziłaś. A ja zostałem sam. Poszedłem na odwyk. Dla ciebie.
~~~~

Rozdział dodałam dzisiaj,bo nie wiem czy w niedzielę będę miała dostęp do internetu.  
Z kilku spraw organizacyjnych: 
  • w zakładce BOHATEROWIE pojawiła się nowa postać dawnego przyjaciela Octavii. W późniejszych rozdziałach sporo namiesza w jej życiu.
  • w komentarzach dużo osób pyta się o matkę Octavii więc w najbliższym rozdziale pojawi się wątek z nią
  • na awmeiypff możecie zadawać pytania na temat ff
Dziękuję za wszystkie komentarze. Jednak pamiętajcie:
CZYTACIE = KOMENTUJECIE!

6 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa, czy naprawdę poszedł na odwyk. Skoro tak napisał, to pewnie mówi prawdę, ale kto tam do końca wie?
    On przyjedzie do Octavii? Fajnie by było! :D
    Justin taki miły. Dał jej bluzę! Jak ja uwielbiam, kiedy chłopcy tak robią. To jest takie słodkie! *-*
    Miłego dnia. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuję że nie polubie tego Alana

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny rozdział ! fajnie że justin i octa zaczynaja mieć takie kontakty ze soba jestem ciekawa co dalej wydarzy sie pomiędzy tą dwójka

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Czekam na kolejny! :):)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam za spam
    Zapraszam Cię na moje fan fiction:
    http://18th-street-jbff.blogspot.com/
    "Życie na ulicy nie jest dla słabych. Oni zdążyli się o tym przekonać."
    http://priest-jbff.blogspot.com/
    "Zobacz, jak Justin Bieber spełni się w roli księdza!"
    http://getting-closer-jbff.blogspot.com/
    "Wrócił po niemal trzech latach, po wielu wyrządzonych krzywdach. A ja? Ja nadal nie potrafię przestać go kochać"

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz