24.05.2015

Rozdział 11

*Octavia*
- Justin na co idziemy? - spytał Jaxon kiedy staliśmy w kolejne po popcorn i cole
- Pudłaki - powiedział nawet nie patrząc na brata - W zasadzie to wy idziecie - mówił płacąc za zamówienie
- Jak oni idą? A co z nami? - co on kombinuje?
- My idziemy na Anioł śmierci - podał mi moją cole i popcorn 
- Ale to przecież jest horror! Justin idź wymień bilet... Ja też chcę na Pudłaki!
- Serio? Ty się boisz horrorów?! - zapytał z rozbawieniem na twarzy
- Jak kiedyś poszła z Andreą na noc horrorów to potem przez 3 tygodnie spała z mamą - jak zwykle Kacper musiał dorzucić swoje trzy grosze
- Spałaś z mamą? - Justin się śmiał - Ja pierdolę... ile ty miałaś lat dziewczyno?
-  Nie śmiej się ze mnie. Nie idę z tobą i koniec.
- Wiesz, mam duże łóżko. Zmieścimy się we dwójkę - znacząco poruszał brwiami

Czy Justin jest jakimś skończonym kretynem?! On nie wie, że dziewczyn nie zabiera się na horrory bo one po prostu się boją? Do sali kinowej zaciągnął mnie siłą, musiało to wyglądać dosyć komicznie, zwłaszcza, że ja mu się wyrywałam a on ciągnął mnie za koszulkę. Oprócz mnie i Justina na sali było może z 10 osób. Szczerze to im się nie dziwię. Film był okropny, przerażający, okrutny i straszny. Przez pierwsze 3 minuty się nie bałam potem co chwilę podskakiwałam na fotelu i patrzyłam wszędzie byleby nie na ekran. Muszę zapamiętać żeby więcej do kina z Justinem nie iść!

11 GODZIN PÓŹNIEJ...
*Justin*
Kurwa mać 3:30. Po­budkę zaw­dzięczam te­lefo­nowi. Dzwo­nek, którym jest moja ulu­biona piosen­ka, zaczął mnie mocno irytować o tej godzinie. Od­wróciłem te­lefon żeby zo­baczyć kto dzwo­ni, ale nu­mer był nieznany. Nie mam w zwyczaju od­bierać te­lefonów od ob­cych, ale chciałem się dowiedzieć kto budzi mnie w środku nocy. Niech wie, że nie żyje!
- Ha­lo - powiedziałem lek­ko zas­pa­nym głosem, prze­ciągając się
- Cześć, to ja - kurwa zabiję ją
- Hej, znaczy... no cześć. Skąd masz mój nu­mer? - nie wie­działem co po­wie­dzieć, byłem tak zdzi­wiony, że po pros­tu nie pot­ra­fiłem zeb­rać myśli.
- Sam mi go wczo­raj dałeś. - powiedziała podniesionym głosem.
- Żebyś dzwoniła kiedy Kacper będzie chciał jechać do Jaxona...
- Nie mogę spać.
- To nie jest mój problem Octavia. Dobranoc - chciałem się rozłączyć
- Twój problem. Tata i Kacper śpią a ja się przez ciebie boję. Zresztą w moim pokoju coś jest - prawie ryczała
- Octavia na litość boską! To był tylko film... Dobranoc.
~*~
- Justin wyglądasz okropnie. Nie mogłeś spać w nocy? - dopytywała moja mama przy śniadaniu 
- Nie mogłem. Ta idiotka zadzwoniła do mnie o 3 w nocy
- Jaka idiotka? - tata się zaśmiał 
- Octavia. Justin wczoraj zabrał nas do kina. Ja i Kacper poszliśmy na Pudłaki, a Justin i Octa na horror. A Octa bardzo boi się horrorów
- Zabrałeś dziewczynę na horror? Bardzo romantyczne mój synu - mama patrzyła na mnie znacząco 
- A co? Miałem ją zabrać na komedię romantyczną? Ja płaciłem więc poszedłem na to co ja chciałem
- Dobra Jaxon, kończ jeść to zawiozę cie do szkoły - powiedział tata wstając od stołu - Pojedziemy jeszcze po Kacpra 
- On dzisiaj nie idzie do szkoły. Jedzie z Octavią na lotnisko po koleżankę.

*Octavia*
- Octavia, a tata już wie, że Antonine przyjeżdża? - dopytywał Kacper kiedy się malowałam 
- Dowie się jak wróci z pracy 
- Wiesz, że będzie strasznie zły? 
- Trudno Kacper. Jakoś sobie poradzi w obecności Antonine. - uśmiechnęłam się do brata - Idziesz dzisiaj do Jaxona? 
- Nieeee! Dzisiaj chcę być z tobą i Antonine - krzyknął i zniknął z łazienki 
Kiedy skończyłam się malować, poszłam do pokoju ubrać się w jakieś normalne ciuchy. Antonine zapewne będzie wyglądała cudownie, tak jak przystało na Francuzkę, a ja nie mogę wypaść przy niej blado. Ubrałam w końcu te rzeczy które kupiłam pierwszego dnia z Madison. A właśnie, potem muszę się z nią spotkać i pogadać.Kiedy wychodziliśmy z domu, w tylnej kieszeni spodni poczułam wibracje telefonu. Wyciągnęłam go i odczytałam smsa
Od: Brat Jaxona
I co? Przeżyłaś noc? ;p

Do: Brat Jaxona 
HA! HA! HA! 

Samolot Antonine miał lekkie opóźnienie, więc musieliśmy poczekać. To spóźnienie wywołało we mnie falę zdenerwowania.  Strasznie mi się nudziło, a Kacprowi ani trochę. Był zafascynowany samolotami. Ja ich nie lubię. Denerwuje mnie ryk silników i ich dźwięk. Zresztą mam lęk wysokości. Pisałam smsy z Madison, kiedy usłyszałam jak przez głośnik została podana informacja, że samolot z Francji zaraz doleci do celu. Zawołałam Kacpra i razem pat­rzyliśmy  przez og­romną szybę na sa­molot, który za­raz miał wylądować.
Bonjour Canada! - usłyszałam znajomy krzyk przepełniony radością 
- Antonine! - Kacper rzucił się jej na szyję - Bardzo tęskniłem - dodał, przytulając ją mocno  
- Ja też za tobą tęskniłam Kacperku - powiedziała przytulając go - Octavia a gdzie kwiaty i poczet powitalny? - kiedy Kacper ją puścił, przywitała się ze mną
- Poczet powitalny tutaj. Kwiaty zwiędły. Cześć Antosia - przytuliłam ją  - Jak podróż?
- Oprócz przystojnego pasażera z którym rozmawiałam cały lot... OKROPNIE! Jedziemy do domu czy na zakupy?
- Do domu. Trzeba powiedzieć tacie, że przyjechałaś
- To on jeszcze o tym nie wie?! - krzyknęła
- Nie było kiedy mu o tym powiedzieć. Spokojnie, weźmie to na klatę. A co u Andreii?
- Szczerze? Gówno mnie to obchodzi. Kilka dni temu wyjechał, nie odzywa się. Byłam u jego rodziców, ale oni też nic nie wiedzą.
- Ciekawe w co tym razem się wpakował...
- Nie mam zielonego pojęcia. W ogóle jak ty dziewczyno wyglądasz?! Podkrążone oczy, zapadnięte policzki i zapewne schudłaś z 10 kilo!
- Antonine nie przesadzaj. Wyglądam dobrze - zaśmiałam się
- Teraz przez dwa tygodnie to ja się wami porządnie zajmę!
- A właśnie, jakim cudem dostałaś aż dwa tygodnie urlopu?
- Nie pytaj.. Musiałam mu obiecać, że podpiszę umowę z Hiszpanami i się udało!
Całą drogę do domu, Antonine opowiadała nam co słychać u naszych wspólnych znajomych z Lyon. Potem zaczęła narzekać na Pierre , jak to bardzo ją wkurza a ona ma ochotę mu przywalić. Cóż jej to nikt nie dogodzi. Jeśli chodzi o chłopaków, to jest bardzo wybredna. Nie chwaląc się, jak chodziłyśmy na imprezy to wkoło nas zawsze był wianuszek całkiem fajnych chłopaków. Ale Antonine zawsze ich odrzucała. Dziewczyna wierzy w miłość od pierwszego wierzenia i czeka na swojego księcia na białym koniu. Do domu dojechaliśmy po niecałych 30 minutach, Antonine upierała się, że to ona zapłaci taksówkarzowi a ja mam oszczędzać pieniądze na zakupy. Na podjeździe naszego domu stał samochód ojca, co znaczyło, że jeszcze nie pojechał do pracy. Idealny moment żeby zobaczył naszego gościa. 
- Cześć tato - zawołałam od progu - Mamy gościa
- Czemu ty nie jesteś w szkole? Znowu będą dzwonić do mnie ze szkoły - krzyczał idąc do przedpokoju - Co ona do jasnej cholery tutaj robi?!
- Witaj Bradley - Antonine się uśmiechnęła - Również miło cię widzieć. Mógłbyś mi pomóc z bagażami? - spytała dając mu swoją walizkę
- Octavia co to ma znaczyć?! Ona tutaj nie będzie mieszkać!
- Tato, zaprosiłam ją, żeby nam pomogła. Ja chodzę do szkoły i nie mogę zajmować się domem.
- Mogłaś powiedzieć mi wcześniej to przygotowałbym się na jej przyjazd. Gdzie ona będzie spać?
- W pokoju gościnnym.
- Ahh Bradley i zostaw mi samochód! - powiedziała uradowana Antonine
- Przepraszam, a czym ja mam dojeżdżać do pracy?!
- Możesz jeździć taksówką albo autobusem. Jako że muszę zająć się domem, bardziej potrzebuję samochodu. I zostaw Octavii pieniądze, zaraz jedziemy na zakupy. Idę się odświeżyć, gdzie jest łazienka?
Zaprowadziłam Antonine do jej pokoju, wybrała jakieś lekkie ubrania i poszła się umyć po podróży. Tata w międzyczasie jeszcze trochę pokrzyczał i poszedł do pracy. Tak jak kazała mu Antonine zostawił samochód. Zawsze mnie zastanawiało, czemu ojciec jest taki dziwiny w stosunku do mojej przyjaciółki. To dlaczego jej nie lubi wiedziałam bardzo dobrze. Uważa, że prawie trzydziestoletnia kobieta nie jest dobrym towarzystwem dla nastolatki. Ale zastanawiające jest to, że pomimo niechęci do niej, on i tak robi wszystko to co ona powie. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Dostałam smsa od Madi.
Od: Madison <3
Jesteś idiotką! Prosiłam cię, żebyś nie spotykała się z Bieberem. A ty co?! Spotykasz się z nim 

Do: Madison <3 
Madi spokojnie. Byliśmy tylko w kinie z naszymi braćmi. Nie zabił mnie 

Od: Madison <3
Octavia!!!!!! Przez ciebie dostanę ataku serca! 

Do: Madison <3
Skąd ty w ogóle o tym wiesz? ;o 

Od: Madison <3
Od Ryana. Siedzę sobie w ławce na angielskim, on się dosiada i mówi, że z naszych przyjaciół byłaby ładna para. Ja na to, że coś mu się chyba pomyliło. A on że skoro już do kina razem łazicie i dzwonisz do niego w środku nocy to coś znaczy! 

Do: Madison <3
Antonine już przyjchała. Teraz się myje, zje coś i przyjedziemy po ciebie do szkoły. Poznacie się, a my pogadamy o tym. Oki? :3 

Od: Madison <3 
Dobra. Będę czekać :* 
Ja pierdolę! Po jakiego czorta Justin rozmawia z Ryanem o naszym wypadzie do kina? Czy cały świat musi o tym wiedzieć. Ja nie powiedziałam o tym nikomu i jakoś żyję. Kacper też ma zakaz mówienia. Kilka razy już nieźle mnie przy nim wkopał. Z drugiej strony Madison trochę przesadza. Okej, rodzice Justina muszą mieć sporo pieniędzy bo taki dom i takie samochody którymi on jeździ musiały kosztować fortunę ale on  i jego rodzina nie są niebezpieczni. Przecież byłam u nich w piątek i jakoś nikt mnie nie zabił czy otruł. Nawet kiedy go w szkole wkurzyłam to tylko sobie pokrzyczał i pogroził, ale koniec końców nic mi nie zrobił. Za bardzo to przeżywa i wierzy w to co mówią ludzie.
~~~
Kiedy Antonine się umyła, zjadła kanapki które dla niej zrobiłam i poszła się trochę przespać. Zgodziła się jechać ze mną do szkoły po Madison. Strasznie chciała ją poznać. Było dopiero po 10 więc do 15 miała czas żeby trochę odpocząć. Ja z Kacprem oglądałam jakiś film w telewizji. Ale ten mały rozrabiaka nie usiadł długo w jednym miejscu więc oglądanie filmu kończyłam sama. 
~~~
- No jedź idioto! - po raz kolejny Antonine krzyknęła na jakiegoś kierowcę - Kto dał mu prawo jazdy
- Też się nad tym zastanawiałam - zaśmiałam się przypominając sobie moje narzekania pierwszego dnia tutaj - Teraz skręć w lewo. 
- Kacperek pamiętaj, że musisz od kogoś wziąć lekcje. 
- Z Justinem pojadę do Jaxona -  zakomunikował z uśmiechem na ustach. Już cię z nim puszczę, mhm.
- A kim jest Justin? - dzięki Kacper
- Brat kolegi Kacpra. Chodzi ze mną do klasy. Koniec tematu o nim. Tutaj się zatrzymaj.
Rozumiem, że Kacper ma tylko osiem lat, ale jednak jest już na tyle duży żeby trzymać buzię na kłódkę. Akurat kto jak kto, ale jeśli Antonine dowie się o czymś, kimś, takim jak Justin będzie drążyć temat w kółko aż jej się to znudzi. Usilnie chce mi znaleźć chłopaka. A Kacprowi mówiłam, żeby nie wspominał o nim. Po za tym zapewne i tak już nigdzie razem nie wyjdziemy. To był jednorazowy wypad z braćmi do kina. 
Kiedy zajechaliśmy pod szkołę, Antonine zaparkowała koło samochodu Justina. To zakończenia ostatniej lekcji mieliśmy jeszcze 10 minut czasu. Razem z Antonine zapaliłyśmy papierosa żeby ten czas szybciej minął. W sumie to przez nią i Andreę zaczęłam palić, ten ostatni pali jak smok. Fajkę za fajką. Po 10 minutach zadzwonił dzwonek, a ze szkoły zaczęli wychodzić uczniowie. Oczywiście nigdzie nie było widać Madison. Jako ostatni wyszedł Justin z Ryanem. Na moje nieszczęście szli w naszą stronę. Muszę przyznać, że dzisiaj wyglądał całkiem super. Kątem oka widziałam jak Antonine mierzy ich wzrokiem z dziwnym uśmieszkiem. Odwracając się w jej stronę zauważyłam jak Kacper mówi jej coś na ucho. Zapewne tłumaczy kim jest Justin bo Antonine potem spojrzała na mnie. 
- Potwory cię nie zjadły? - usłyszałam za sobą jego głos
- Spadaj. Nie spałam całą noc przez ciebie. - odpowiedziałam w dalszym ciągu stojąc tyłem do niego
- Też przez ciebie nie mogłem potem zasnąć - powiedział odwracając mnie w swoją stronę - A kim jest twoja koleżanka? 
- Moja przyjaciółka. Antonine to jest Justin. Justin to jest Antonine. 
- Miło mi poznać. Kacper już mi o tobie mówił. A to kto? - spytała patrząc na jego kumpla 
- Ryan - chłopak wyciągnął do niej rękę 
- Justin jedziesz po Jaxona? - zapytał Kacper stając koło niego 
- Dzisiaj przyjeżdża po niego mama. Ja jadę do Ryana. A co, chcesz do niego jechać?- Kacper pokiwał twierdząco głową - To wskakuj zawiozę cię do mnie 
- Nie trzeba - oparłam się o drzwi które otworzył dla Kacpra - My go odwieziemy.
- To dla mnie nie problem. Mogę go odwieźć - próbował otworzyć drzwi 
- Ale nie trzeba naprawdę. Antonine zwiedzi okolice. Zobaczy twój dom - ostatnie zdanie palnęłam bez zastanowienia. Brawo Octa, brawo. - I po co paliwo masz tracić...
- Dom mogę jej potem pokazać. A teraz Octa odsuń się bo idzie Madison i pomyśli, że cię zabijam - powiedział łapiąc mnie w pasie i stawiając nieco dalej od drzwi - Wskakuj mały. 
- Nie.
- Dobra my spadamy mała. Jakby co będę pisał do ciebie - puścił mi oczko, po czym odjechał z parkingu
- Leci na ciebie, tak jak ty na niego - usłyszałam głos Antonine - I nie dziwię się, ciastko z niego.
- Nie lecimy na siebie. Dobra, teraz skończ bo Madison idzie. Ona go nie lubi. 
- Pogadamy wieczorem - uśmiechnęła się do mnie 
Chyba ma rację. Jest ciachem. 


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

5 komentarzy:

  1. A ja czekam, aż oni będą razem! *-*
    No i w końcu poznajemy Andrea'e. To fajnie, bo nie umiałam się doczekać. ;D
    Ich tata jest okropny! Dobrze, że przynajmniej się słucha gościa.
    Myślałam, że Justin będzie z nią rozmawiał, albo do niej przyjedzie, czy coś. :C
    No nic, ja lecę.
    Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. swietny rozdział czekam na kolejne twoje rozdizłąy i jak sie potoczy akcja i co z jej mama

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny❤! Czekam na kolejny!!

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz